[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Odwróciła się i oparła okontuar, nadal z uśmiechem na twarzy. Hej! zawołał jakiś głos na powitanie Marco.Nie spieszyłeś się z otwieraniem.Myślałem już, że będę sięmusiał włamać.Serce zamarło Alyssie w piersi.Brady? Hej! Przepraszam.Wchodz powiedział Marco.Nie mogąc uwierzyć własnym uszom, Alyssa weszłado jadalni.Z radości i ulgi aż łzy napłynęły jej do oczu.Naśrodku stał Brady.Obrzuciła go wzrokiem, sprawdzając, czynic mu nie dolega.Zauważyła, jak bardzo się zmienił byłopalony, a jego ciemnoblond włosy pełne były płowychkosmyków od słońca.Wyglądał, jakby stracił na wadze,dzięki czemu wydawał się jeszcze wyższy.Nie mogłapowstrzymać uśmiechu.Bratu nic się nie stało i przyjechałdo domu.Nie zastanawiając się dłużej, Alyssa rzuciła siębiegiem przez pokój i padła bratu w ramiona. Brady szepnęła osłabła z wrażenia. Jak jasię cieszę, że cię widzę!Mocno ją objął ramionami i roześmiał się głośno. Hej, Al! Tęskniłam za tobą powiedziała, znów gościskając, żeby się przekonać jeszcze raz, że to naprawdę on. Ja za tobą też. Cofnął się i przyjrzał jejuważniej.Przestał się uśmiechać, zmrużył oczy, a ramionasztywno wyprostował.Nagle dotarło do niej, co robiła tuż przedpojawieniem się Brady ego.Miała na sobie koszulkę Marco.A Marco w ogóle nie miał na sobie koszuli.O, nie.Jasnacholera.Brat będzie musiał wyciągnąć wnioski i będą townioski całkowicie uzasadnione.To się nie mogło dobrze skończyć. No to. odezwała się, obciągając koszulkę.Dlaczego nie dałeś znać, że przyjeżdżasz? Próbowałem, zapomniałaś? Dzwoniłem.Dwarazy. Spoglądał to na jedno, to na drugie z nich, awreszcie utkwił chłodne, ostre spojrzenie w Marco.Coś ścisnęło Alyssę w żołądku. Prawie cię wtedy nie słyszałam. Machnęłaręką. Tak czy inaczej, nieważne.Jesteś w domu i tylko tosię dla mnie liczy. Zmarszczył brwi. Może gdybyś mnie usłyszała, miałabyś teraz nasobie jakieś ubranie.Własne ubranie.Marco westchnął. Brady.Alyssa wpadła mu w słowo, usiłując jakoś uspokoićrozdrażnienie brata. Posłuchaj, nie widzieliśmy się od półtora roku.Nie zachowuj się jak palant.Nachmurzył się. Alyssa, ja mówię poważnie.Co tu się, u licha,wyrabia? No cóż. zaczęła, myśląc, że odpowiedz: Kocham Marco prawdopodobnie nie będzie najlepszymwstępem do rozmowy, zwłaszcza, że nawet Marco niepowiedziała, co tak naprawdę do niego czuje.Spojrzała naniego, żeby sprawdzić, czy sam nie będzie miał ochotyudzielić Brady emu jakiegoś wyjaśnienia.I zrobiło jej się słabo.Marco miał dziwną, nieporuszoną minę i unikał jejwzroku. To nie to, co myślisz wykrztusił wreszcie.Alyssie zaszumiała w uszach krew.A co to miało, udiabła, znaczyć?Brady przeniósł gniewne spojrzenie z Marco na jejpotargane włosy i tę pożyczoną koszulkę.Otworzył oczyszerzej i złapał ją za ramię. Co to jest, cholera? spytał głosem, któregonapięcie wskazywało, z jakim trudem zachowuje panowanienad sobą.Alyssa poszła za jego spojrzeniem.Patrzył na siniakina jej nadgarstku.Odruchowo zakryła je drugą dłonią.Bradyjeszcze nigdy nie miał przy niej tak pochmurnej miny.Opuściła wzrok i w duchu aż jęknęła.Teraz widać byłosińce na obu nadgarstkach.Usłyszała odgłos, z jakim pięść Brady egowylądowała na twarzy Marco, nawet jeszcze nim cośzobaczyła. Ufałem ci, skurwielu! wrzasnął Brady. Brady, nie! krzyknęła, wyciągając rękę. Siła uderzenia szarpnęła głową Marco w bok, ale niepróbował stawiać oporu.Wcale nie próbował walczyć onią.Jego oczy były niewzruszone. W głowie mi się nie mieści, że myślisz, żemógłbym ją skrzywdzić.Kiedykolwiek jęknął Marcotonem pełnym emocji. Pamiętasz swój ostatni wieczór w Okinawie?Kiedy cię po raz ostatni widziałem, byłeś praktycznieszaleńcem.Co ja mam, kurwa mać, myśleć innego?Alyssa stanęła między nimi i próbowała ich od siebieodsunąć.Wzięła głęboki oddech, zdusiła w sobie falęemocji, które ją samą już zaczynały ponosić, i popatrzyłakażdemu po kolei w oczy. Brady, przestań.Mówię serio.Marco mnie nieskrzywdził, on mnie uratował.Brady trochę się uspokoił i potarł szorstkim gestemtwarz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]