[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Z tym, że jeśli chodzi o Jolę i Szymona, wytyczne były bardziejszczegółowe i ich punktem docelowym miał być Wrocław.Szymon wyglądał na kogoś, kto nie ma pojęcia, co zrobić z nagle odzyskaną wolnością,i Jola, chcąc nie chcąc, musiała przejąć inicjatywę.Zabrała go na śniadanie, a potem twardozażądała kluczyków od samochodu.Tym razem Szymon nie zaprotestował, oddał kluczyki,usiadł na fotelu pasażera i zagłębił się w ponurych rozmyślaniach.Jola dociskała pedał gazu, bo jeszcze dzisiaj zamierzała pokonać tę trasę po raz drugi,tylko w odwrotnym kierunku i oczywiście własnym środkiem lokomocji.Szanowała prawo ijeśli komendant z Krasnalna życzył sobie, żeby zameldowała się u jego wrocławskichkolegów, to nie zamierzała go rozczarować.Wyjechać, wrócić i dalej robić swoje.W połowie drogi do Wrocławia rozdzwoniła się komórka i Jola po zerknięciu nawyświetlacz bez namysłu zjechała na pobocze.- Agatka! - zawołała radośnie, ale na Szymonie magiczne słowo nie wywarłonajmniejszego wrażenia.Nadal siedział jak słup soli, ze wzrokiem utkwionym na descerozdzielczej.Podekscytowana Jola nie zwracała na niego najmniejszej uwagi.Bez względu nato, czy Agatka dzwoniła osobiście czy też porywacze z jej aparatu zamierzali nawiązaćkontakt, oznaczało to dawno oczekiwany przełom.- Agatka, to ty? - zawoła.- Ja, ja - potwierdziła Agatka.- Dzięki Bogu! - Joli spadł z piersi wielki kamień.Wiedziała, że przyjaciółka żyje, teraznależało ustalić, czy nadal znajduje się w rękach porywaczy.- Wszystko z tobą w porządku?- Tak.Jestem przy Hali Stulecia - określiła swoje położenie Agatka.- Wolna iswobodna.Ktoś mnie tu musiał podrzucić, bo zasnęłam w piwnicy, a obudziłam się na ławceprzy pergoli.Teraz stoję przy tej nowej fontannie.- To stój tam nadal i podziwiaj widoki - przerwała jej Jola.- My z Szymonem już pociebie jedziemy.Będziemy najpózniej za czterdzieści minut.Tylko błagam, nigdzie nie łaz itrzymaj się tłumu.Nic ci tam nie powinno grozić, ale w razie czego wrzeszcz ile sił.- To Szymon jest z tobą? - Agatka z trudem zdołała się dorwać do głosu.- A jest, jest, tylko nic do niego nie dociera.- Jola kopnęła Szymona w kostkę ispojrzała na niego triumfalnie.- Siedzi tuż obok, niby słucha co mówię, a nawet nie załapał,że właśnie rozmawiam z jego ukochaną, cudownie odnalezioną żoną.Do tego całą, zdrową ibezpieczną.W mętnych dotychczas oczach Szymona pojawił się błysk zrozumienia.- Agatka?! Rozmawiasz z Agatką?! Dawaj, ale już! - Wyrwał Joli komórkę, wyskoczyłz samochodu i pognał gdzieś w pole.- Wariat! - zawołała za nim Jola.- Ale zakochany! - dodała już z uśmiechem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]