[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Jak mogłybyśmy temuzaradzić?75RS Hm. Powiodła spojrzeniem po zebranych.Znała temat spotkania,ale, prawdę mówiąc, nie miała kiedy o tym pomyśleć.Chyba że. Można byzacząć od dzieci w szkole.Dałoby się zorganizować klub śniadaniowy, żebynakarmić dzieci, które z różnych powodów chodzą głodne? To już jakiś początek. Liz kiwała głową. Można by skorzystać z kuchenki sklepiku szkolnego dorzuciła zentuzjazmem Jennifer. Jest całkiem dobrze wyposażona. Chociaż moje dzieci już skończyły szkołę, mogę zgłosić się na dyżury zaofiarowała się Alison. Liczę na szerokie wsparcie wszystkich członkiń naszego koła. Lizzapisała coś na kartce. Najpierw jednak musimy to skonsultować z dyrekcjąszkoły dodała. O to się nie martw. Jennifer lekceważąco machnęła ręką. Jestem wkomitecie rodzicielskim.Ja to załatwię.Rozpracujmy plan Maxi, żeby jaknajszybciej wprowadzić go w życie i zacząć dzieciaki dokarmiać.Mogę siępodjąć roli intendentki, zamawiać produkty, przywozić. Masz na to czas? zapytała Maxi. Czas się znajdzie odparła Jennifer. Mam w szkole czwórkędzieciaków, więc sporo czasu spędzam na pomaganiu im w nauce.A jak sięokaże, że nie daję rady, to te nowe obowiązki komuś przekażę. Jestem za powiedziała Maxi. Pod warunkiem że i wam odpowiadakandydatura Jennifer.Przy stole rozległ się szmer aprobaty. Czym będziemy je karmić? zaniepokoiła się Dawn. Dzieci bywająkapryśne. Głodne dzieci nie kapryszą stwierdziła Jennifer.76RS Myślę, że to powinno być coś prostego.Jakieś płatki śniadaniowe,owoce, grzanka z czymś kalorycznym. I mleko podpowiedziała Alison. Z czasem można by się pokusić o grillowane pomidory czy jajecznicę rozmarzyła się Jennifer. Mamy pewne środki na ten program, ale one nie są nieograniczone przypomniała im Liz. I tutaj widzę pole do popisu dla Maxi.O matko, one oczekują od niej finansowego wsparcia? Jej oszczędnościsą mikroskopijne.Niepewnie dotknęła złotego łańcuszka na szyi. Jak mam to rozumieć? Maxi, nie bój się! Jennifer uspokajającym gestem położyła jej rękę naramieniu. To nie skok na twoją kasę.Potrzebujemy twojej medycznej opiniiw uzasadnieniu naszego wniosku o środki na ten program. Aha. Speszona popatrzyła na swoje towarzyszki. Oczywiście, mogęsię tego podjąć.Jeśli nie macie dostępu do różnych urządzeń, to Ayleen niebędzie miała nic przeciwko wysłaniu kilku pism mejlem albo faksemprzychodni.Kobiety promieniały. Nie wątpię, że nowa pani doktor będzie ozdobą naszej gminy oznajmiła Jennifer. Liz, na następnym walnym zebraniu będę wnioskowała oprzyznanie Maxi członkostwa. Poprę cię obiema rękami zapewniła ją Liz.Kilka minut pózniej spotkanie dobiegło końca.Maxi szła sprężystym krokiem, uskrzydlona świadomością, że zdobyłanowe koleżanki, ale jej radość zgasła w chwili, gdy przekroczyła prógprzychodni.Otoczyła ją atmosfera nerwowości. No, nareszcie powitał ją Jake.77RS Spózniłam się? spytała zaczepnym tonem.Jego rysy stężały.Aha, nadal jesteśmy na wojennej ścieżce, pomyślała. Maxi, nie liczę ci czasu mruknął ale mamy wypadek w aeroklubiew Rossvale.Trąba powietrzna porwała spadochroniarza.Musimy tam jechać.Błyskawicznie się zmobilizowała. Co z pacjentami w przychodni? Przejrzałem listę zapisanych.Sami stali pacjenci.Na pierwszy rzut okawszyscy mogą przyjść jutro albo w poniedziałek.Ayleen już do nich dzwoni.Sądzę, że nie będzie miała z tym problemu. Jak zwykle. Uśmiechnęła się ostrożnie. Uhm. Jake odwzajemnił uśmiech.Odetchnęła głębiej. Musimy zabrać ze szpitala zestaw urazowy powiedział. Masz jakąśkurtkę? Tak. Więc ją wez.Ta akcja może potrwać do wieczora, a w Rossvaletemperatura czasem spada poniżej zera.Poczuła nieprzyjemny ucisk w żołądku.Udział w akcji ratowniczej nigdynie należy do przyjemnych. Idę po kurtkę.Spojrzał na nią spod półprzymkniętych powiek. Będę czekał przed domem.Pędzili główną drogą. Jak daleko jest do Rossville? zapytała, przyjemnie zaskoczona tym,jak szybko się zorganizowali. Rossvale poprawił ją. Około czterdziestu kilometrów.Niedługo tamdotrzemy.Jak widzisz, praktycznie nie ma ruchu.78RSPo obu stronach drogi ciągnęły się spalone suszą, bezkresne pastwiska. Wiemy coś więcej o rannym? Złamania i prawdopodobnie uraz głowy.Karetka powinna przyjechaćzaraz po nas. Trzeba go będzie przewiezć do Sydney?. Zmigłowiec już został wezwany.Wyląduje na lądowisku przy szpitalu.Mam nadzieję, że karetką podwieziemy tam pacjenta już ustabilizowanego.W jego głosie dzwięczał niepokój.Trudno mu się dziwić.Na takimodludziu lekarze stale balansują na krawędzi ryzyka.Koszmarne brzemięodpowiedzialności. Maxi, ktoś musi to robić powiedział cicho.Gwałtownie odwróciła głowę w jego stronę, porażona odkryciem, że Jakeczyta w jej myślach. Chyba nieustannie żyjesz z uczuciem, że raz po raz jesteś wystawianyna próbę.Wzruszył ramionami. Robimy tyle, ile można zrobić w konkretnej sytuacji. Gdyby wszyscy lekarze mieli takie filozoficzne podejście, niemówiłoby się o wypaleniu w tym zawodzie. Postarała się o nutę cynizmu zgłosie. Opowiedz mi o trąbach powietrznych. Wywołują je konkretne warunki atmosferyczne.W tym przypadkuskoczek był zaledwie dziewięć metrów nad ziemią, kiedy pęd powietrzadosłownie cisnął nim o ziemię. Tak jak potrafi człowieka powalić fala na oceanie? To raczej jak rażenie piorunem.O mój Boże.Oddychała głęboko, by zapanować nad nerwami, bouprawianie medycyny w plenerze śniło jej się po nocach jako koszmar.79RSPrzywitał ich Aaron McEvoy, szef instruktorów w klubiespadochronowym. Dzięki, Jake. Poznaj doktor Somers z naszej przychodni przedstawił ją. Znasznazwisko poszkodowanego? Brett Hosking, lat dziewiętnaście.To był jego piąty skok.Nieboraknawet się nie zorientował, co go powaliło. Przytomny? Ledwie. Aaron prowadził ich do prowizorycznego namioturozpiętego nad skoczkiem.Jake uniósł płachtę, puszczając Maxi przodem.Przyklękli obok chłopaka. Cześć, Brett. Jake otwierał torbę. Mam na imię Jake, a to jest Maxi.Jesteśmy lekarzami.Możesz nam powiedzieć, gdzie jesteś? zapytał,rozpoczynając prosty test przytomności poszkodowanego.Brett odpowiadał ztrudem, ale tramie. Maxi, podaj mi latarkę.Jake w skupieniu badał zrenice chłopaka. Równe i wrażliwe meldował.Dzięki Bogu, pomyślała Maxi.Można mu podać środek przeciwbólowybez obawy komplikacji. Jacob, prawa noga leży pod nienaturalnym kątem zauważyła.Złamanie stawu biodrowego? Prawdopodobnie.Potrzebny opatrunek.Spokojnie, stary. Jakenakładał poszkodowanemu maskę tlenową. Zaraz dostaniesz środekprzeciwbólowy, a śmigłowiec już jest w drodze.Wkrótce polecisz do szpitala. Osłucham go. Maxi pochyliła się nad klatką piersiową Bretta.Oddech trochę chrapliwy. Odłożyła słuchawki, po czym przeszła do badaniapowłok brzusznych. Brzuch miękki.80RSOznacza to, że śledziona nie została uszkodzona. Podłączymy go do kroplówki. Jake wprawnymi ruchami założyłopaskę uciskową
[ Pobierz całość w formacie PDF ]