[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Po co? Po odkurzacz.Posłuchaj teraz uważnie.To, co powiem, jest istotne.Odkurzacz stoiw schowku naprzeciw schodów na pierwszy m piętrze.Będziesz tam czekać o drugiej zero zero.Kiedy pojawi się portier, powiesz mu, że się zgubiłaś i nie możesz trafić do pokoju.Każ sięzaprowadzić i nie daj mu wrócić do recepcji.Jeśli będzie się upierał, że musi, zacznij muutrudniać ży cie.Udawaj chorobę, płacz, zrób, co będzie trzeba.Kiedy już dojdziecie pod twójpokój, poproś go, żeby wszedł i pokazał ci, jak się obsługuje telewizor.Kluczowe jest, żeby ś muwy najdy wała zajęcia.Jeśli wy loguje się z sy stemu, mogę potrzebować dziesięciu minut.Zadawaj mu py tania.Jesteś samotną starszą panią zmęczoną lotem i zmianą czasu.Wszy stkojasne? My ślisz, że dasz radę? Nie jest to skomplikowane odparła Barbara, a Kell wy czuł w jej tonie pewną oschłość.Miał świadomość, że zachował się dość szorstko, a nazwanie jej starszą panią nie by łospecjalnie konstrukty wne. Kiedy już się zameldujesz, obudz ekscentry czną część swojej osobowości konty nuował,próbując ocieplić ton rozmowy. Zrób bałagan w papierach, spy taj go, jak się uży wa karty dodrzwi.Spróbuj trochę poflirtować.Portier na nocnej zmianie to młody chłopak.Prawdopodobniemówi po angielsku.Spróbuj rozmawiać po naszemu, zanim zdecy dujesz się na francuski,w porządku?Brzmiało to tak, jakby Barbara zapisy wała kolejne punkty na kartce. Oczy wiście, Tom.Kell wy jaśnił, że o pierwszej czterdzieści pięć zadzwoni jeszcze raz, żeby potwierdzić całyplan.Wcześniej Barbara ma rozejrzeć się po hotelu i sprawdzić, czy w budy nku nie został jakichśochroniarz, pokojówka albo pracownik kuchni.Jeśli kogoś napotka, ma naty chmiast dać znać. Który masz pokój? spy tała. Trzy dwa dwa.I przekaż Billowi, żeby obserwował wejście.Jeśli między pierwsząpięćdziesiąt pięć a drugą piętnaście ktokolwiek będzie próbował wejść od ulicy, on ma tego kogośpowstrzy mać. Przekażę. Dopilnuj, żeby dobrze zrozumiał.Ostatnie, czego mi trzeba, kiedy będę siedział w recepcji,to gość wchodzący do holu.8 Po prostu tego nie rozumiem.Dlaczego on nie chce, żeby m się włączy ł do działania? BillKnight oparł się ciężko o kierownicę mercedesa i wpatry wał się w swoje beżowe skórzane buty.Kręcił głową, starając się pojąć i przetrawić najświeższą i ostatnią zapewne zniewagę podadresem swoich umiejętności operacy jny ch.Przy padkowy przechodzień mógłby, zajrzawszyprzez szy bę, odnieść wrażenie, że Knight płacze. Kochanie, on chce, żeby ś się włączy ł.Ale ty m razem musisz zostać na zewnątrzi przy pilnować drzwi. O drugiej w nocy ? Kto o tej porze wraca do hotelu? On mi po prostu nie ufa.Uważa, że nienadaję się do tej roboty.Powiedzieli mu, że to ty jesteś gwiazdą, bo zawsze tak by ło.Barbara Knight niemal czterdzieści lat gładziła i koiła kruche ego swojego męża.Przeprowadziła je przez miriady zawodowy ch poniżeń, nieustanny ch trudności finansowy ch,a nawet jego nieszczęsny ch prób zdrady.Zcisnęła dłonią jego zaciśnięte na hamulcu ręczny mpalce.Jak ty lko umiała najlepiej, starała się załagodzić najnowszy mężowski kry zy s. Oczy wiście, że ludzie wracają do hotelu o drugiej, Bill.Po prostu jesteś już w takim wieku,że o ty m zapomniałeś. To by ł błąd.Nie należało mu przy pominać o ty m, że się zestarzał.Spróbowała więc podejść go inaczej: Kell musi uzy skać dostęp do sy stemu rezerwacji.Jeśliktoś wejdzie i zastanie go w recepcji, może zacząć coś podejrzewać. Cudownie odparł Knight ty lko że w każdy m choć odrobinę przy zwoity m hotelu, żebywejść o tej porze, trzeba zadzwonić i zaczekać na portiera.Kell mnie zby wa i ty le.Będę tu ty lkotracił czas.Jak na zawołanie pojawiło się dwoje hotelowy ch gości.Stanęli przed wejściem do hotelu,skorzy stali z dzwonka i zaczekali, aż recepcjonista zejdzie po schodach, żeby ich wpuścić.Zupełnie jakby jakieś psotne bóstwo zesłało ich dla zilustrowania, że Knight ma rację.Potwierdziwszy ich tożsamość, chłopak wpuścił gości do holu.Bill i Barbara Knightowieprzy glądali się temu wszy stkiemu przez szy bę zaparkowanego o pięćdziesiąt metrów wiekowegomercedesa. Widzisz? rzucił tonem znużony m i zarazem triumfalny m.Barbara przez chwilę nie wiedziała, co powiedzieć. A jednak zaczęła w końcu lepiej by by ło, żeby nikt wtedy nie dzwonił.Może kup sobie poprostu paczkę papierosów i pokręć się przed hotelem.Możesz się bardzo przy dać, kochanie.Kell poczuł się mamiony. Nie palę odparł.Barbarze coraz trudniej by ło znajdować w sobie siłę na użeranie się z jegonadąsaniem. Słuchaj, przecież to oczy wiste, że wewnątrz hotelu nie miałby ś nic do roboty.Kell chce,żeby m odgry wała pannę Marple i by ła możliwie upierdliwa.Jeśli wejdziemy tam jako mążi żona, nie będę mogła udawać aż tak bezradnej.Rozumiesz, o co chodzi?Knight zignorował jej py tanie, na co Barbara straciła w końcu cierpliwość
[ Pobierz całość w formacie PDF ]