[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na dłuższą metę jednak niewielewięcej mogła osiągnąć.Ty mczasem Rzesza mogła wszy stko.Mogła wy stąpić jako sternik nowego ładu.Państw europejskich nie stać by ło dłużej na to, by lawirować w próżni, zdane same na siebie.A jednocześnie przeszłość pokazała, że nie potrafią dobrowolnie współpracować.Potrzebny by łbat  stabilny alians polity czny, rządzony żelazną ręką.Ta ręka należała do Adolfa Hitlera.Christian dostrzegał jednak, że popełniono pewien błąd.W pełni rozumiał, dlaczego F�hrerwy korzy sty wał propagandę na drodze do zdoby cia władzy.Teraz jednak powinien zmienićtakty kę  do prowadzenia wojny potrzebne by ły inne narzędzia.Nie można przy rządzićpierwszego dania i deseru z ty ch samy ch składników, bez względu na geniusz kucharza. A może jednak jesteś ślepy ?  odezwał się Rodemey er. Leitner milczał. Może, podobnie jak szare masy, oślepiła cię chary zma tego szaleńca?Nie mógł dziwić się dawnemu przy jacielowi.Emocje kazały mu formułować takie osądy i Christian na jego miejscu zapewne by łby równie kry ty czny.Marvin doskonale zdawał sobiesprawę z tego, co spoty kało %7ły dów w Rzeszy i na podbity ch terenach.Nienawidzili Wodza, bomusieli znalezć punkt zaczepienia, personifikację wszy stkich doznany ch krzy wd.Ale by ł to błąd. Zwy rodnialcami są ludzie pokroju Blankenburga  podjął Obersturmf�hrer. Ludzie, którzywy korzy stują wizerunek i dobre imię F�hrera do swoich celów.Rodemey er pokręcił głową. Kiedy się obudzisz?  zapy tał.Leitner westchnął.Ta rozmowa nie miała najmniejszego sensu. Kiedy wreszcie przejrzy sz na oczy ?  ciągnął Marvin. Brzmisz jak naiwne dziecko.My ślisz, że wszy scy wokół Hitlera działają bez jego wiedzy ? Bez jego poleceń? Blankenburgdostaje rozkazy prosto z Berlina.Rodemey er zrobił długą pauzę, czekając na odzew. Te rozkazy doty czy ły porwania twojej rodziny, do cholery ! Wy jaśnię tę sprawę  odparł służbowo Christian. A ja chcę ci w ty m pomóc. Ty ? Ty pomagasz teraz Wielkiej Bry tanii, Marvin.Słowne przepy chanki trwały przez ponad godzinę.Rodemey er postanowił, że nie da zawy graną, choć trudno by ło spierać się z człowiekiem, który dy sponuje żelazny m głosemi pewnością siebie.Mimo to podawał w wątpliwość każdy argument przedstawiany przezLeitnera.Nigdy wcześniej tego nie robił, by ła to pierwsza tak szczera rozmowa między nimi. Na moim miejscu zrobiłby ś dokładnie to samo  powiedział w końcu Marvin. Wątpię. Doprawdy ? Więc jak rozwiązałby ś tę sy tuację? Z pewnością nie patrzy łby ś z uwielbieniemna Hitlera, podczas gdy członków twojej rodziny chowano by w anonimowy ch grobach?Christian milczał. Co by ś zrobił? Nie wiem  przy znał Leitner. Ale z pewnością znalazłby m honorowy sposób.Przez chwilę patrzy li na siebie i Rodemey er uznał, że w oczach przy jaciela nie ma już ty lepretensji, co wcześniej. Jedy ne, o co proszę, to możliwość, by wam towarzy szy ć  dodał Marvin. W jakim celu? Chcę dopaść tego człowieka.Tak samo jak ty.Przekony wanie trwało jeszcze jakiś czas, ale z każdą upły wającą minutą Rodemey erdostrzegał postęp.W końcu by ł już pewny, że przy jaciel pozwoli mu wraz z nimi ruszy ć w pogońza Blankenburgiem. Mam jeden warunek  oznajmił Christian. Jaki? Nie będziesz w ty m czasie składał jakichkolwiek raportów MI6. Zgoda.  I będziesz miał świadomość tego, że dawny Marvin dla mnie umarł. Rozumiem. Nie jesteś ty m człowiekiem, którego miałem za przy jaciela.Rodemey er pokiwał głową.Wiedział, że ta rozmowa zakończy się w ten sposób i by ł gotówna bardziej cierpkie słowa. Jeśli zobaczę, że działasz na szkodę Rzeszy, nie zawaham się. Wiem. I jeszcze coś, Marvin  dodał Obersturmf�hrer. Jeśli odkry jemy jakiekolwiek drugie dnodziałalności tego degenerata, ja postanowię, ile upublicznimy.Porucznik pokiwał głową, wiedząc, że nie ma nic do gadania.Prawdę mówiąc, wiedział także,że Leitner może odgry wać przed nim teatrzy k.Mógł zgodzić się na zabranie go ze sobą ty lko poto, by własnoręcznie dostarczy ć go przed oblicze sprawiedliwości.Sy tuacja wy magała jednak, by Marvin i na to przy stał.Rozmowę przerwało im pukanie do drzwi.Christian skrzy wił się na my śl, że znów pojawi siętu francuska pielęgniarka.Po chwili Th�r�se przeszła przez próg i posłała Marvinowi szerokiuśmiech.Leitner mruknął coś pod nosem. Co mówisz?  spy tał Rodemey er. Słusznie, że się do siebie uśmiechacie.W końcu jesteście sojusznikami.Rodemey er zdawał się zaskoczony lekkim tonem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Laimo Michael Glebia ciemnosci[PL][ ](2)
    Douglas Preston i Lincoln Child Pendergast 03 Gabinet osobliwoœci(1)
    CHILD LINCOLN Glebia
    LEKSYKON TEOLOGICZNY
    de Segur Filip Paweł Pamiętniki adjutanta Napoleona(1)
    Lynn Hagen [Zeus's Pack 03] Knox [Siren Menage Everlasting ManLove] (pdf)
    Intrygi i tajemnice 01 Cienie przeszłoÂści Allen Louise
    Wharton William Niezawinione smierci
    Frank Pommersheim Broken Landscape, Indians, Indian Tribes, and the Constitution (2009)
    Lindsey Johanna Żądze namiętnoÂści
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.xlx.pl