[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Nic takiego nie mówiłam - oznajmiła Alana.- Napomknęłamjedynie, że odniosłam wrażenie, jakbyśmy były sobie obce.- Taki był sens tego, co powiedziałem królowi - odparł, wzruszającramionami.- Poślijcie umyślnego po Helgę Engel - rozkazał Frederick.- Chcę siędowiedzieć, co naprawdę zaszło tamtej nocy.- Helga jest już w drodze do pałacu - odrzekł Christoph.- Kiedydoniesiono mi o ataku na pałac, musieliśmy stamtąd wyjechać, zanimzdążyłem przedstawić jej swoje wątpliwości.Ale zostawiłem tamjednego z moich ludzi, który ma ją tutaj przywiezć.Nim dzień sięskończy, otrzymasz, panie, wyczerpujący raport, z którego dowieszsię, dlaczego Helga Engel przekonała cię, że zamieniła niemowlęta.- Przecież podała powód, słyszałeś to na własne uszy -wtrąciła Alana.- O czym mowa? - spytał król, spoglądając to na nią to na niego.- Helga Engel twierdzi, że tak bardzo bała się kary, gdyby coś się stałoz księżniczką że postanowiła zamienić niemowlęta.Uważam jednak,że równie dobrze mogła wymyślić tę historię na poczekaniu, kiedyksiężniczka rzeczywiście została porwana.Zresztą nie ma sensu snućteraz domysłów, skoro dowiemy się wszystkiego jeszcze przedwieczorem.- Christoph przeniósł wzrok na Alanę.- Czysłusznie przypuszczam, że jest podobna do twej pierwszej małżonki,panie, królowej Aveliny?- Tak, podobieństwo jest uderzające.Ale czuję to także tutaj.-Frederick położył dłoń na sercu.- Nie mam nawet cienia wątpliwości.- Rozumiem - powiedział Christoph.- Oddalę się teraz, jeślipozwolisz, panie.Jestem szczęśliwy z takiego obrotu sprawy.- Jakoś tego nie słyszę, kapitanie.- Frederick się roześmiał.- Nie spodziewałem się tego, więc wciąż jeszcze nie mogę ochłonąć -odparł Christoph, kłaniając się królowi.-Nieraz zdarzało mi się mylić,ale nigdy aż do tego stopnia.Ruszył już do drzwi, lecz zatrzymało go pytanie króla.- Christophie, czy postąpiłeś tak, jak się umawialiśmy? Kapitanzawahał się przez ułamek sekundy, po czymskinął głową.Monarcha wyraznie zesztywniał.- To.wielce niefortunne.Christoph ponownie skinął głową i nie zwlekając dłużej, opuściłkomnatę.Alana nie miała pojęcia, czego dotyczyła ta krótka wymianazdań, ale jej ojciec był wyraznie niezadowolony.Popatrzyła za kapitanem, po czym spojrzała na króla i zrozumiała, żepytanie dotyczyło sposobu traktowania jej w czasie przesłuchań iśledztwa.- To zwykły barbarzyńca - oznajmiła takim tonem, jakby mówiła: Czy po kimś takim można się spodziewać dobrych manier?".Uświadomiwszy sobie, do kogo się zwraca, wydała stłumionyokrzyk, zakrywając usta dłonią.Monarcha uśmiechnął się do niej i zaprowadził ją ku podwyższeniu,na którym stały oba królewskie trony.Posadził Alanę na jednym znich, a sam usiadł na drugim,wyciągając swoje długie nogi i krzyżując je w kostkach, zupełnie jakzwykły śmiertelnik! I to właśnie sprawiło, że Alana wyzbyła sięwszelkiego skrępowania.- Niekiedy istotnie tak się zachowuje - przyznał Frederick.- I czasamisię to nawet przydaje.Kłopot w tym, że większość Lubinian opiera sięzmianom.Na szczęście szlachta stara się iść z postępem, zamiast zwygodnictwa trzymać się starych obyczajów.Najczęściej dają oni lu-dowi dobry przykład.Becker jest znakomitym dowódcą gwardii, bezwzględu na swoje maniery.Alana uzmysłowiła sobie, że wreszcie znalazła się pod ochronąmonarchy i nie będzie musiała dłużej znosić grubiaństwa Christopha.Powinna się na niego poskarżyć, ot co, tak właśnie powinna uczynić,gdyż całkowicie mu się należało.To jednak mogło zaczekać, bopierwsze chwile w towarzystwie cudem odzyskanego ojca byłybezcenne.- Powiedz mi.- zaczęli jednocześnie, tknięci jedną myślą, i urwali,śmiejąc się z nieporozumienia.Frederick skinął, aby Alana zaczęła pierwsza.- Czy masz portret mojej matki? - spytała, czując, jak bardzo pragnieją zobaczyć.- Wiem, że nie wisi nigdzie w pałacu, ale może
[ Pobierz całość w formacie PDF ]