[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Wyszedł Achilles, błędna, zwiewna mara. Wolę byćparobkiem w kraju żywych  powiedział  niż królem w kraju cieni. A prze-cież zrodziła go bogini.Szarpnął Hegezynosem: Chodz ze mną.Oprowadzę cię po ogrodzie.To jeden z moich obowiązkówwobec nowicjuszy.Nudno tu zresztą.Nagle przymrużając oko, wprost do ucha Hegezynosa, szeptem: Poza tym to kłamstwo.Nie ma krainy cieni.Ludzie rozsypują się z ciałemi duszą.O tak, po prostu, jak garść piasku.Z patosem:72  Może to i lepiej.A zresztą, co to wiadomo? Wierzę Homerowi.Po czym znów poważnie, uroczyście, z nutą smutku: Królem w kraju cieni.Jestem szczęśliwy.Bezwstydnie, zadowolony, żeudało mu się Hegezynosa zaciekawić: %7łe żyję tu na ziemi jako zwyczajny domowy pasożyt.Tonem zwierzenia,tuż do ucha Hegezynosa, szeptem: Kopią mnie w tyłek i piorą mnie po mordzie.Z godnością, głośno: Ale nie codziennie.Obok nich przeszli dwaj starsi panowie objęci w pół.Rozmawiali o tym, czylęku przed śmiercią można się w ogóle pozbyć. Gdy jesteśmy, śmierci jeszcze nie ma, gdy jest śmierć, nie ma już nas powiedział jeden z nich, uśmiechając się owym lekkim epikurejskim uśmiechemwytwornej kpiny ze świata, podczas gdy drugi z pijackim uporem dowodził, że niepomoże tu żadne filozofowanie i lęku przed śmiercią można się pozbyć jedyniepoprzez samobójstwo.Szczęśliwy jest ten, kto zabiera z sobą do grobu większąilość przyjemności niż zgryzot.Czy jednak jest to możliwe?Obaj zagłębili się w subtelne rozróżnienia obu odmian szczęścia: radosnegosamopoczucia  euthymii, i obojętnego spokoju  ataraxii.Drugi ze starców, tenbardziej pijany twierdził, że trzeba sobie wyszukiwać przyjemności i że one są.celem życia, podczas gdy pierwszy, którego głos przypominał Hegezynosowi głosjego ojca, Demetriosa, oponował tonem łagodnej, wykwintnej perswazji.Wedługniego nie należy unikać przyjemności, ale nie należy się też za nią uganiać, skorocelem życia jest boska obojętność i ona dopiero jest prawdziwą radością. Którą daje dopiero zaspokojenie pragnień  zatriumfował ten drugi.Niedaleko od nich przeszedł szczupły efeb o trefionych włosach i ruchachmiękkich, płynnych.Dwaj panowie pochylili ku sobie głowy i zaszeptali.Hege-zynos usłyszał imię: Trasyllos, i chichot.Pasożyt wspiął się na palce i wyciągnął szyję, mlaskając ze znawstwem, po-rozumiewawczo: Bezsprzecznie najlepsze ciało męskie w tym ogrodzie.HEGEZYNOS w myślach, jednak nie wówczas, lecz teraz, gdy lektyka przeci-na ulice Jerozolimy:Kto by powiedział wtedy, że to imię i ciało doń przynależne będą jedyną rze-czą wspólną, jaką posiadam z Piłatem.Z przestrachem, poprawiając się:O nie, nie jedną.Jest druga: ten uśmiech.Ten wstrętny uśmiech, który nagleobjawił się, gdy ściągnięto zasłonę z noszy.Pasożyt ciągnął: W tym ogrodzie możesz poznać wszystko.Dotrzeć do ostatecznych granicprzyjemności.Poznać tę nawet, do której namawiał Hegezjasz, ten sam, którego73 tak niesłusznie wygnano z Aleksandrii.Szerzyciel epidemii.Człowiek ustawicz-nej rozterki.Burzyciel uznanych pojęć.Wielki Hegezjasz ze szkoły hedonikówcyrenajskich.Zachichotał i czknął.W jego oczach pojawiła się panika.Przechylił konew.Zadrżała mu dłoń i wino pociekło po policzkach świecących i tłustych jak u eu-nucha.Nadawszy się: Przeczytałem wiersze wszystkich poetów, jakie można zdobyć w Abderzepocząwszy od Pindara i subtelnej Korynny, a skończywszy na tych, jakie się piszena ścianach pisuaru.Byłem w Nubii i w bagnach Germanii tam, gdzie kończy sięobręb świata.Czego więcej żądać od jednego życia?Namiętnie: %7łebym chociaż wiedział, że istnieje ktoś, komu na mnie naprawdę zależy:człowiek, demon czy bóg  obojętne, czy tu, czy w Hadesie.Albo jeszcze ina-czej: gdyby był na świecie  gdzie bądz  ktoś lub cokolwiek, czemu mógłbymdać chociaż szczyptę siebie.W myślach  według przypuszczeń Hegezynosa, jakie przychodzą mu namyśl teraz, w lektyce: Poczekaj, głupcze, dopiero na sam koniec zobaczysz coś specjalnego.Prze-konasz się, że wszystko jest takie proste, gdy tylko pozwala się światu robić to,na co ma ochotę, byleby tylko nie ograniczał naszej wolności.Gdzie są granice?HEGEZYNOS w myślach z goryczą o Trasyllosie:A jednak straciłem go.Z wściekłością:Sprzedajna kurewka.Po to zabierałem go z sobą do Palestyny!Wówczas w ogrodzie: Jeśli bogów nic nie obchodzimy lub w ogóle ich nie ma, grzech nie istnieje.Przechodzili teraz obok altanek o lekkiej konstrukcji wspartych jońskimi ko-lumienkami, rozrzuconych pomiędzy drzewami.Przypominały świątyńki.Minęłaich grupa śmiejących się panów i pań, którzy doszedłszy do muru wrócili i znik-nęli w jednej z altanek. To pawilon muzyki i tańca  powiedział pasożyt.Prowadził Hegezynosaod altanki do altanki i wyjaśniał mu ich przeznaczenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    eBooks.PL.Prawda O Kielcach 1946 R Jerzy Robert Nowak. Historia.Żydzi.Polityka.Polska.Rzeczpospolita.Państwo.Ojczyzna.Patriotyzm.Honor.NKWD.Prowokacja.Kielce.Spisek.Biznes.Sex.Książka.Książki
    PS17. .Pan.Samochodzik.i.Kindzal.Hasan.Beja. .Szumski.Jerzy.(osloskop.net)
    White James Szpital Kosmiczny 04 Statek Szpitalny
    Bartmiński Jerzy Słownik stereotypów i symboli ludowych 01
    (18) Szumski Jerzy Pan Samochodzik i... Bursztynowa Komnata tom 2
    Bartmiński Jerzy Słownik stereotypów i symboli ludowych tom 1
    Sykuna Sebastian, Zajadlo Jerzy szanse i zagrozenia
    PS18 Pan Samochodzik i Bursztynowa Komnata t.2 Szumski Jerzy
    Christopher Priest The Affirmation (epub)
    %25258crodki%252Btrwa%2525a3e%252Bamortyzacja
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • skierniewice.pev.pl