[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Dru czuła, że to uczucie wypełnia całą kuchnię.Proste, mocne, stałe.Nazewnątrz mógł panować gwar, ludzie wchodzili i wychodzili kuchennymi drzwiami, lecz tychdwoje tworzyło małą wyspę miłości.Zawsze pociągały ją takie związki między ludzmi, uśmiechnęła się więc, patrząc nanich.W tym momencie druga kobieta, zapewne Grace, wyłoniła się zza olbrzymiej lodówki zjeszcze jednym półmiskiem.- O, Dru.Daj te mokre rzeczy.Grace odstawiła naczynie.Anna i Seth odwrócili się.Uśmiech Dru zmienił się wuprzejmy wyraz twarzy.Może jej serce miękło dla artysty, ale nie miała zamiaru zbyt łatwo przebaczyćszczeniackiego wybryku.- Dzięki.Właściwie są tylko wilgotne.Najbardziej ucierpiała bluzka.- Najbardziej to ja ucierpiałem.- Seth skłonił głowę ku Annie i ruszył w stronę Dru.-Przepraszam, naprawdę.Nie wiem, jak mogłem cię wziąć za trzynastoletniego chłopca.Spojrzenie, jakim go obrzuciła, mroziło na odległość.- Powiedzmy po prostu, że znalazłam się w nieodpowiednim miejscu o niewłaściwejporze, i zostawmy to tak.- Nie, miejsce jest odpowiednie.- Ujął jej dłoń i podniósł do warg, co, jak sądziła,uważał za czarujący gest.I, do licha, taki był.- A pora jest zawsze właściwa.- Amen - zakończył Jake, wpadając do kuchni.- Kraby idą - powiedział do Setha.-Tata powiedział, żebyś ruszył stąd tyłek.- Jake!Jake posłał matce niewinne spojrzenie.- Ja tylko przekazuję wiadomość.Umieramy z głodu.- Masz - Anna włożyła mu do ust faszerowane jajko.- I idz z tym na dwór.Potemwróć, bez trzaskania drzwiami, i przeproś Dru.Jake wyszedł z jajkiem w ustach, mrucząc coś pod nosem i wynosząc półmisek.- To naprawdę nie była jego wina - zaczęła Dru.- Jeśli nie to, to coś innego.Zawsze ma coś na sumieniu.Napijesz się wina?- Tak, poproszę.- Oczywiście nie miała szansy stąd uciec.I prawdę mówiąc, ciekawiłją ten dom naszkicowany ołówkiem małego artysty.- A czy ja mogę w czymś pomóc?- Bierz cokolwiek i wynoś na dwór.Musimy nakarmić ten tłum.Unosząc brwi, gdy Seth wziął jakiś półmisek, Anna popchnęła drzwi, by otworzyć jeprzed Dru idącą z salaterką surówki.Potem ściągnęła brwi znacząco i powiedziała do Grace:- Zwietnie razem wyglądają.- Tak - przyznała Grace.- Ona mi się podoba.- Podeszła do drzwi, aby razem z Annąwyjrzeć za nimi.- Na początku jest zawsze trochę chłodna, potem się rozluznia.Bardzoładna, prawda? I taka.pełna poloru.- Pieniądze zazwyczaj dodają blasku.Jest jeszcze trochę sztywna, ale jeśli ta paczkajej nie rozrusza, nikt tego nie zrobi.Sethowi bardzo się podoba.- Zauważyłam.- Grace odwróciła głowę do Anny.- Może powinnyśmy się o niejwięcej dowiedzieć.- Dokładnie o tym samym pomyślałam - przyznała Anna i poszła nalać wina.Każdy z braci Ouinnów był na swój sposób interesujący.Ale gdy byli razem, robiliimponujące wrażenie, orzekła Dru.Może nie płynęła w nich ta sama krew, ale ich braterstwobyło oczywiste.Wszyscy byli wysocy, szczupli, przystojni i nadzwyczaj męscy.Przezmoment nie wątpiła, że o tym wiedzieli.Byli właśnie tacy i takimi chcieli pozostać, myślała.Takie wewnętrzne zadowolenie z siebie wydało jej się, jako kobiecie, bardzopociągające.Ceniła pewność siebie i dobre, zdrowe ego.Gdy podeszła do ceglanegokominka, na którym gotowały się kraby, żeby na prośbę Anny zanieść panom karton zimnegopiwa, dosłyszała koniec ich rozmowy.- Ten dupek myśli, że jest pieprzonym admirałem Hornblowerem - to Cam.- Raczej pieprzonym kapitanem Oueedem - mruknął Ethan.- Może sobie być, kim chce, dopóki jego pieniądze są zielone - oświadczył Phillip,wzruszając ramionami.- Budowaliśmy już łodzie dla dupków, zbudujemy znowu.- Ten przymuł jest taki sam jak.- Seth przerwał, zauważywszy Dru.- Panowie! - nawet nie mrugnęła okiem.- Zimne piwo do gorącej dyskusji.- Dzięki.- Phillip wziął od niej butelki.- Słyszałem, że ty się już dziś raz ochłodziłaś.- Całkiem niespodziewanie.- Uwolniwszy się od butelek, podniosła do ust swójkieliszek i napiła się wina.- Ale wolę ten sposób od Super Soakera 5000.- Nie zwracającuwagi na Setna, zwróciła się do Ethana.- Sami je złapaliście? - zapytała, wskazując nazawartość kociołka.- Tak, z Dekiem - wyszczerzył się w uśmiechu, gdy Seth chrząknął.- A tegowzięliśmy jako balast - wyjaśnił Dru.- Dostał pęcherzy na swoich miejskich rączkach.- Parę dni w stoczni by je utwardziło - stwierdził Cam.- Zresztą zawsze był wątły.- Próbujecie mi dopiec, żebym dołączył do was i zajął się tą waszą niby - pracą.- Sethwychylił łyk piwa.- Znijcie dalej.- Wątły - rzekł Phillip - ale wygadany.Zawsze był wygadany.- A czy ja mogłabym kiedyś przyjść i popatrzeć, jak pracujecie?Cam przechylił głowę w stronę Dru.- Lubisz łódki?- Owszem, lubię.- Może popływamy? - spytał Seth.Posłała mu zaledwie cień spojrzenia.- Znij dalej - rzuciła i odeszła.- Ma klasę - stwierdził Phillip.- Miła dziewczyna - dodał Ethan, sprawdzając garnek.- Czuję upał - orzekł Cam.- Wieelki upał.- Chcesz się ochłodzić, to chętnie ci przyłożę do tyłka Super Soakera 5000 -zaproponował mu Seth.- Wziąłeś ją na muszkę? - Cam potrząsnął głową jakby z politowaniem.- Na moje okoto nie twoja liga, chłopie.- Noo.- Seth łyknął jeszcze piwa.- Jestem wielkim fanem gry międzyligowej.Phillip popatrzył na odchodzącego Setha i roześmiał się
[ Pobierz całość w formacie PDF ]