[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Przecieżw tym sklepie byli niewinni ludzie.Kobieta i mężczyzna.Z daleka czuł, jak się boją.Umiał wyczuć strachz odległości dziesięciu metrów.Na chwilę się zdekoncentrował.Tylko na krótki moment.Wystarczyło, by się obejrzeć i stwierdzić, że Bess siedzi w aucie, jak jejprzykazał.Odetchnął z ulgą.Gestem nakazał Juddowi stanąć po; jednej stroniedrzwi, a sam stanął z drugiej.Nie miał czasu zastanawiać się, czy młodysobie poradzi, czy nie straci głowy ze strachu.Byli partnerami, mieli przedsobą bandytów.Musiał wierzyć, że Judd przejdzie z nim przez te drzwi, żezachowa się jak doświadczony policjant.Pistolet nagrzał się od ciepła jego dłoni.Napastnicy też mieli broń.Aleksij słyszał, jak kobieta płakała, błagała, żeby jej nie robilikrzywdy.Musiał udawać, że nie słyszy.Musiał czekać na wsparcie.Conajmniej tak długo, jak się da.Postąpił pół kroku naprzód.Dokładnie tyle potrzebował, by zajrzeć downętrza sklepu.Za ladą stała kobieta.Miała mniej więcej sześćdziesiąt lat.Trzymałasię za szyję i głośno płakała.Mężczyzna, w tym samym wieku, opróżniałkasę tak prędko, jak tylko pozwalały mu na to trzęsące się ze strachu ręce.Jeden z napastników wziął z półki butelkę, odkorkował, wypił całązawartość.Potem zaklął, rozbił butelkę o kontuar i przystawił potłuczoneszkło do twarzy mężczyzny.Aleksij nieraz widział takie sceny.Zorientował się, że pieniądze ichnie zadowolą.Nie można było dłużej czekać. Wchodzimy szepnął. Ty bierzesz tego z prawej. Tak jest. Pobladły Judd skinął głową. Nie strzelaj, póki nie będziesz musiał. Aleksij wziął głębokioddech i wszedł do sklepu. Policja!Jeden z napastników skierował broń prosto na niego.Aleksij słyszał zbliżające się wycie policyjnych syren.Odsiecznadchodziła. Rzuć broń! rozkazał, choć wiedział, że to nie pokutkuje.Kobieta krzyknęła, padł pierwszy strzał.Z pistoletu napastnikawystrzeliła seria jaskrawych błysków.Aleksijowi wystarczył jeden strzał,żeby położyć zbira na podłodze.Skierował broń ku drugiemu bandycie.Kula z jego pistoletu rozbiła butelkę tuż nad głową Aleksija Potłuczoneszkło i alkohol rozprysnęły się na wszystkie strony.Judd strzelił.Już nie byłżółtodziobem.Powoli, z kamienną twarzą, Aleksij podniósł się z przysiadu iprzyjrzał swemu partnerowi.Judd już nie był blady.Był zielony. W porządku? spytał Aleksij. Tak. Judd schował pistolet, otarł usta wierzchem dłoni.Czułpotworny ucisk w żołądku. To mój pierwszy. Wiem.Wyjdz. Nic mi nie jest.Aleksij pchnął go lekko w stronę wyjścia.Zaskakująco delikatnie. Mimo to wyjdz poprosił. Powiedz naszym, żeby wezwalikaretkę.Wrócił do samochodu.Bess czekała na niego na chodniku.Zauważyła, że wyglądał tak samo jak przedtem, zanim razem z Juddemweszli do tego sklepu.Dopiero kiedy podniósł głowę, kiedy na nią spojrzał,zrozumiała, jak bardzo się myliła.Był śmiertelnie zmęczony. Kazałem ci siedzieć w samochodzie powiedział cicho, tym razembez złości. Siedziałam. Więc po co wyszłaś? Wsiadaj z powrotem. Nie wrócę na tamtą ulicę obiecała, delikatnie kładąc mu dłoń naramieniu. Pojadę do domu.Taksówką.Ty i beze mnie masz co robić.Maszobowiązki. Już je wykonałem. Gwałtownym ruchem otworzył drzwi auta.Bess niemal czuła, jak drży, lecz kiedy sie odezwał, jego głos był ostry istanowczy. Wsiadaj do tego cholernego samochodu.Bess.Nic miała serca się z nim sprzeczać. A gdzie Judd? spytała, zajmując jego miejsce obok kierowcy. Pojechał na posterunek.Ktoś musi napisać raport.W milczeniu jechali ulicami.Aleksij nie po raz pierwszy zabiłczłowieka, ale ta dziwna, drżąca słabość jego też nie ominęła.Nicpowiedział Juddowi, że za każdym razem jest tak samo.Z tą różnicą, że niewylewa się na zewnątrz, tylko do środka.Nie czuje się mdłości, tylko złość,obrzydzenie i poczucie strasznej niemocy.I jeszcze to wieczne zdziwienie. Nie zapytasz mnie, co się wtedy czuje? Co sobie myślałem? Aleksij wyraznie szukał zaczepki. Nie powiedziała cicho Bess. Nie muszę pytać, bo widzę.Nie tego się spodziewał.Nie chciał, żeby była wyrozumiała, cicha izgodna, nic chciał, żeby mu współczuła. Niemożliwe kpił niemiłosiernie. Chora jesteś czy co? Nie chceszsobie naładować akumulatorów?Chciał jej sprawić przykrość.Bess doskonale go rozumiała.Miałaspełnić rolę worka treningowego, którego jak na złość nie było w pobliżu. Jej milczenie podziałało na Aleksija jak ostroga.Zacisnął palce nakierownicy. Nie waż się pokazywać w moim rewirze syknął Jeślijeszcze raz cię tam spotkam, to znajdę jakiś sposób, żeby cię zamknąć nadłużej.Przysięgam. Nie strasz, nie strasz, bo. Urwała.Nie chciała dać sięsprowokować. Miałeś paskudną noc, więc będę dla ciebie wyrozumiała,ale nie dam się zastraszyć. Rozparła się wygodnie w fotelu i zamknęłaoczy. Skoro uparłeś się, żeby mnie odwiezć, to bądz tak dobry i w ogólesię nie odzywaj.Nie odezwał się, ale złość wcale mu nie przeszła.Kiedy zatrzymał sięprzed domem Bess, był tak samo wściekły jak przedtem.Bess wysiadła zauta i z całej siły trzasnęła drzwiami.Była bardzo zadowolona z siebie, lecznie zdążyła zrobić nawet trzech kroków, gdy Aleksij znalazł się tuż przyniej. Chodz zażądał, przygarniając ją do siebie.Było w tym uścisku okrucieństwo i ból, i wściekłość o to wszystko, cozrobił tej nocy.Co musiał zrobić.Bess nie mogła go pocieszyć, nie potrafiłazabrać bólu.Mogła tylko pozwolić, by namiętny pocałunek pozbawił jątchu.Aleksij puścił ją lak samo nagle, jak do siebie przytulił.Musiałuciekać.Jak najszybciej.Tak bardzo jej potrzebował, ale nie miał prawa. Trzymaj się z daleka od mojego terenu, McNee warknął.Odwrócił się na pięcie, wskoczył do samochodu i odjechał z piskiemopon.Bess została sama na ulicy.ROZDZIAA CZWARTY Najlepsza będzie szybko działająca trucizna mówiła Bess.Koniecznie egzotyczna. Jeśli już musimy go zamordować, to trzeba go zastrzelić. Lori byłaodmiennego zdania. Kula powinna trafić prosto w serce. Za szybko. Bess pokręciła głową. Reed to wyrafinowanakanalia
[ Pobierz całość w formacie PDF ]