[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Moi bracia w apostolacie, drodzy kapłani! - zaczął, a całe audytorium wiedziało już, żebiskup Rydz przygotował sobie mówkę.Arcybiskup Michalczewski, metropolita lubelski,uśmiechnął się złośliwie, splatając ręce na wydatnym brzuchu i spuszczając głowę, jakproboszcz zasypiający na nudnym kazaniu wizytującego księdza dziekana.Zabrzmiałystłumione śmiechy, które Rydz zignorował.- Moi bracia w apostolacie, drodzy kapłani! - powtórzył.- Nikt z nas nie wie i nie możeprzewidzieć, przed jakimi wyzwaniami stawia nas Pan.Wiemy natomiast jedno - nigdy niebędą to wyzwania łatwe.I teraz my, episkopat polski, stoimy przed takim wyzwaniem.PanBóg, przez głosy swojego kolegium kardynalskiego, zechciał w 1978 roku na StolicęPiotrowa wybrać Polaka.Po śmierci naszego papieża możemy bez przesady powiedzieć, żebył to największy pontyfikat od pięciuset lat.Bóg jednak nie przestaje zsyłać nam znaków,które dowodzą, że szczególnie upodobał sobie naszą krainę, ostatni kraj w Europie, którymoże mienić się katolickim.To z Polski wyjdzie powtórne nawrócenie Europy - i teraz Bógzsyła nam nową Fatimę, w czyste serce tego młodego księdza wkładając potężny dar.Dar,który może na nowo, przez swe cuda, rozpalić ogień wiary w Europie.Pan postawił nas przedwyzwaniem - możemy, jako episkopat, zachować się małostkowo i małodusznie,przeprowadzić długie, skomplikowane dochodzenie, które i tak skończy się w Watykanie,podczas gdy lud polski z utęsknieniem będzie spoglądał w naszą stronę i - zawiedzionymilczeniem lub brakiem entuzjazmu odwróci się od nas -i to będzie porażka, nasza porażkajako pasterzy.Tym razem nie możemy cierpliwie czekać, aż objawienia się zakończą, jak toKościół zwykł czynić.Nie ma na to czasu.W związku z tym postuluję, drodzy bracia, abyśmy w trybie nadzwyczajnym zrobiliwszystko, co możemy, aby okazać księdzu Janowi Trzasce nasze poparcie.Dla ludu ksiądzTrzaska już jest bohaterem - popatrzcie.Biskup Rydz wyciągnął z teczki Fakt".Zręcznie ukrył golusieńką Kasię na ostatniejstronie, która szuka kogoś, kto przytuli ją w te zimne jesienne dni, i rozłożył gazetę szeroko,na artykule zatytułowanym Ksiądz - cudotwórca z Górnego Zląska.Artykuł opatrzonowielkimi zdjęciami drobczyckiej fary, kościoła, księdza Jana i tłumów zgromadzonych nakościelnym placu.- A teraz spójrzcie tutaj: Co sądzi o tym Kościół?" - biskup Rydz wskazał palcem natowarzyszącą artykułowi notkę.- Na szczęście, naszym medialnym biskupom udało siępowstrzymać tym razem od wypowiedzi w imieniu nas wszystkich.Arcybiskup Ziarkiewicz uśmiechnął się drwiąco znad klawiatury laptopa, nie odrywającwzroku od ekranu.Towarzyszący mu ksiądz napisał parę słów na kartce, zasłaniając je dłonią,i pokazał kartkę Ziarkiewiczowi, który po przeczytaniu zmiął ją i schował do kieszeni.- Jednak - kontynuował Rydz - znany krakowski intelektualista, nieco na wyrostokreślany katolickim, Jan Szepetyński, wypowiada się dla tegoż brukowca w tonie conajmniej sceptycznym, porównując przypadek księdza Trzaski do fałszywych wizerunkówMatki Boskiej, ukazujących się co jakiś czas na szybach, szczególnie brudnych.Tak namarginesie, nie wdając się w dyskusję na temat prawdziwości tych rzekomych cudów zMatką Boską, redaktor Szepetyński nie znajduje ani jednego ciepłego słowa dla ludu, któryklęka w błocie, modląc się do tych, powtarzam, rzekomych cudów.Zapewne bardziejodpowiadałaby mu postawa mieszkańców Europy Zachodniej, którzy nie klękają nie tylkoprzez brudnymi szybami, ale nie klękają w ogóle przed niczym.To tak na marginesie.Wracając do przypadku księdza Trzaski, nie muszę chyba dodawać, że uwagi redaktoraSzepetyńskiego o mistyfikacji", kaczce dziennikarskiej", autosugestii" i guślarskiej izabobonnej religijności ludowej" w świetle raportu, który odczytał nam ksiądz Wielecki,wydają się, mówiąc wprost, kłamliwe.Przez audytorium przeszedł szmer.Stosunki między biskupami były materią delikatną.Biskup Rydz użył wyrażenia kłamliwe" pod adresem redaktora Szepetyńskiego, który, jakmawiano, prosi arcybiskupa Ziarkiewicza o pozwolenie na opublikowanie nawet recenzji zdobranocki i który służy arcybiskupowi do głoszenia opinii i poglądów, jakich nie wypadapublicznie wypowiadać metropolicie.Jeżeli nie stanowiło to jeszcze casus belli, były to conajmniej demonstracyjne manewry przy wrogiej granicy.- Jeżeli przyjmiemy, powiedzmy, wersję" redaktora Szepetyńskiego, ta sama gazeta zatydzień zamieści kolejny, umówmy się - uzasadniony, panegiryk na cześć księdza Trzaski,jednocześnie nie pozostawiając na nas - a przede wszystkim na Kościele - suchej nitki.- Od kiedy to biskupi mają się kierować opiniami szmatławych gazet, z gołymi babami naostatniej stronie? - Ziarkiewicz ponuro przerwał Rydzowi.- Księże arcybiskupie, gazeta jest oczywiście szmatława, lecz w tym przypadku dobrzediagnozuje nastroje społeczne, których nam, pasterzom Kościoła, nie wypada lekceważyć.Mam nadzieję, że arcybiskup Michalczewski zgodzi się ze mną w tej kwestii i ogólnie, z mojąopinią na temat sprawy księdza Trzaski.Pasterze Kościoła, zgromadzeni przy stole, odetchnęli z ulgą, gdyż sytuacja nareszciewydała im się klarowna.Nie była jasna tylko dla młodego księdza, jednego z sekretarzysufra-gana archidiecezji wrocławskiej.%7łółtodziób zapytał swojego kolegę, dlaczego naglezapanowało takie poruszenie.Korzystając z faktu, że siedzą przy samym końcukonferencyjnego stołu, a ich preceptor zajęty jest dumaniem nad tym, czy siostromprowadzącym ośrodek dla upośledzonych lepiej kupić mercedesa vito czy forda transita, inawet ukradkiem przegląda schowane między notatkami oferty salonów samochodowych,starszy kolega, zaczął szeptem referować polityczny rozkład sił w Konferencji Episkopatu:- Sprawa jest prosta.Większość biskupów nie skłania się ani ku stronie postępowej, aniku stronie konserwatywnej, czasem nawet podważając zasadność dokonywania takichpodziałów.Kiedy mają zająć stanowisko w konkretnej kwestii, są jednak często sparaliżowanidecyzyjnie, gdyż z tajemniczych powodów zależy im na utrzymaniu jakiejś dziwnejrównowagi między siłami postępu i reakcji, których, jakoby, wcale nie ma.Dlatego zwracająbardzo dużą uwagę na środowisko Ziarkiewicza, jednoznacznie identyfikowane jakopostępowe, oraz na środowisko arcybiskupa Michalczewskiego, czyli na konserwatystów.Sprawa wygląda inaczej, kiedy chodzi o kapowanie es-bekom na swoich braci w kapłaństwie,tutaj podziały przebiegają w poprzek podziału na tradycjonalistów i postępowców, ale wkwestii księdza Trzaski to ten podział jest istotny.Niewiele ich obchodzi meritum,zastanawiają się tylko, kogo poprzeć.Stanowisko Ziarkiewicza znamy z gazety, wiemy więcteż, niejako automatycznie, jakie będzie stanowisko Michalczewskiego.Biskupi odetchnęli zulgą, gdyż uznali, że skoro Rydz, który generalnie uchodzi za nieformalnego przywódcę Bagna" i dlatego jego pozycja jest dalece silniejsza, niż wskazywałoby na to jego formalnemiejsce w hierarchii
[ Pobierz całość w formacie PDF ]