[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Cóż, niewątpliwie pomocprzydałaby mu się niezmiernie, lecz pociągałoby to za sobą konieczność podziału sobotnichzysków na mniejsze części, a Robert należał do ludzi, którzy bardzo nie lubili się dzielić.Ostrożnymi ruchami zwinął przykrywający ciało materiał, poczynając od głowy, kończąc zaś nastopach.Na stole, na polietylenowej podstawce leżała teraz naga, młoda dziewczyna; głowęumieszczoną miała na podpórce, przez co szare włosy opadały jej po bokach ładnej, spokojnejtwarzy.Przywieziono ją bodajże wczorajszego popołudnia, wstępnie stwierdzając udar mózgu,ale chyba Kruk tego nie potwierdził; białą skórę na jej czole przecinała co prawda gruba liniaszwu, jednak trzy podobne do niej widniały też na klatce piersiowej złączone razem tużponiżej biustu tworzyły w ten sposób upiorne Y.Poza tym na jej ciele nie dostrzegł żadnychfizycznych obrażeń.Zdjął przypiętą do przedniej części stołu deskę z przytwierdzonym do niej protokołem sekcji ipowiesił ją na wózku.Potem założył gumowe, białe rękawiczki nigdy nie znosił talkupokrywającego ich wnętrze przechylił się przez blat stojącego między nim a stołem wózka ijedną rękę podłożył dziewczynie pod kark, a drugą pod uda.Nabrał powietrza głęboko do płuc,po czym jednym, zdecydowanym i doprowadzonym do perfekcji ruchem podniósł bezwładneciało, jednocześnie przerzucając je na powierzchnię wózka.Upadło dość niezgrabnie, głośnouderzając o metalowy blat, ale spoczęło dokładnie w takiej pozycji, jaką starał się osiągnąć;stężenie pośmiertne i tym razem bardzo mu pomogło.Kończył właśnie przykrywać ponownie ciało dziewczyny białym całunem, kiedy głośny,metaliczny odgłos, jaki rozszedł się nagle po sali, wyrwał go z potoku własnych myśli; nakrótko, lecz to wystarczyło.Wyprostował się i rozejrzał w poszukiwaniu zródła dzwięku,którego się nie spodziewał.Kilka stołów dalej zauważył przewróconą nadstawkę na narzędzia;leżała na boku, a wokół niej roztaczał się półokrąg rozrzuconego, sekcyjnego sprzętu, niczymjakaś upiorna, lśniąca chromem aureola.Jedne z nożyc, te do rozcinania chrząstek kołysały sięjeszcze miarowo na zgrubieniu w miejscu zamocowania ostrzy, postukując rękojeścią o płytkipodłogi.Zmarszczył brwi.Szybko odszukał w pamięci czyje ciało umieszczone było na stole, obok którego przewróciła sięnadstawka; musiał pamiętać ich wszystkich bezbłędnie, by nie pogubić się w gąszczu częstozmieniających się zwłok.Przypomniał sobie, że spoczywała tam inna dziewczyna, przywiezionadzisiejszego ranka.Jej ciało odkrył w rzece starszy wędkarz, unosiło się bezwładnie na wodziemiędzy trzcinami; prawdopodobnie gdyby nie konary rosnących tuż przy korycie drzew, którespowolniły bieg wody i pokierowały w stronę brzegu, popłynęłoby dalej i nikt nie wiedziałby ojego istnieniu.Sekcja miała być przeprowadzona niedzielnym popołudniem w obecnościpolicyjnego specjalisty, z uwagi na niecodzienny stan zwłok.Biedaczka była okropniepokiereszowana, co już na pierwszy rzut oka wykluczało rzecz jasna śmierć przez utonięcie.Robert widział już wiele silnie okaleczonych ciał, lecz mimo to widok tej orzechowej blondynkiwywarł na nim nieprzyjemne wrażenie; jego zdaniem wyglądała tak, jakby przejechała po niejkilkunastotonowa ciężarówka o podwoziu pełnym ostrych, wystających części.Stopień odniesionych obrażeń widoczny był nawet przez przykrywający ciało materiał; wstępnieoceniono, że wszystkie z ważniejszych kości szkieletu zostały złamane lub przemieszczone.Teraz jednak Robert mógł przysiąc, że rysujące się pod całunem kształty były bardziej naturalne;chociaż tłumaczył sobie, że to tylko przywidzenie, zwykły efekt gry świateł i cieni, potęgowanydodatkowo odległością od stołu, to jednak widział wyraznie obrys ramion i korpusu dziewczyny.Wcześniej w tym miejscu były tylko nie przypominające niczego wypukłości i pofałdowania.Pokręcił ze zrezygnowaniem głową i wrócił do przerwanej pracy.Miał jej jeszcze trochę przedsobą i szkoda mu było czasu na zmaganie się z własnymi urojeniami.I chociaż nie potrafił narazie podać jakiegokolwiek wytłumaczenia przewróconej nadstawki, nie widział też powodu, dlaktórego powinien to zrobić.Przecież był tutaj sam.Kątem oka złowił jakiś błysk; refleks światła odbity od wypolerowanej, gładkiej powierzchni
[ Pobierz całość w formacie PDF ]