[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Musiałwiedzieć, gdzie stoi jej dom, i pewnie z czystej ciekawości rzuciłbyokiem na jego fasadę, nawet jeśli obecność Lucy w Londynie nie byłaszeroko znanym faktem.Nie przyszedł jednak na to przyjęcie albo - jeżeli brał w nimudział - powóz zawiózł go prosto pod frontowe drzwi.A może wcale nie było go w stolicy? Lucy nie miałasposobności, żeby się tego dowiedzieć.Tkwiła w domu wraz zestryjem i starą, głuchawą ciotką Harriet, która służyła jej zaprzyzwoitkę.Wychodziła jedynie do krawcowej na przymiarki i naspacery po parku.W domu korzystała z zupełnej swobody, bo stryj się207RS do niej nie odzywał, a ciotka jej nie słyszała.Nie znała jednaknajświeższych plotek.Ani o Bridgertonie, ani żadnych innych.Gdy zaś udało się jej przypadkiem spotkać kogoś znajomego, niemogła przecież o niego pytać.Ludzie doszliby wtedy do wniosku, żesię nim interesuje, co oczywiście było prawdą, ale przecież nikt niemógł o tym wiedzieć.Za tydzień miała poślubić kogoś innego.A gdyby się nawet taknie stało, Gregory Bridgerton nie dał jej przecież do zrozumienia, żechciałby zająć miejsce Haselby'ego.Owszem, pocałował ją.Lecz jeśli nawet sądził, że jeden jedynypocałunek można by uznać za propozycję małżeńską, to się z tym niezdradził.Obojętne mu było, czy wyjdzie za Haselby'ego - i wtedy, gdyją całował, i następnego dnia, kiedy spotkali się na podjezdzie.Może nawet myślał, że ten pocałunek nie spowoduje żadnychzobowiązań? Raczej nie robi się takich rzeczy, jeśli ktoś nie jestgotów stanąć z dziewczyną przed ołtarzem.No, chyba że ta jestzaręczona z kim innym.Kiedy mu powiedziała o planach wuja, nie zaskoczyło go tospecjalnie.Nawet nie wyglądał na przygnębionego.Nie było żadnychwymówek, żadnych prób wycofania się.Na jego twarzy, choćwpatrywała się w nią uważnie, nic się nie malowało.I twarz, i oczy nie miały żadnego wyrazu.Może poczuł się niecozaskoczony, lecz nie był to smutek ani żal.W każdym razie nic niewskazywało na to, że jej narzeczeństwo cokolwiek dla niego znaczy.208RS Nie uważała go za nikczemnika i była całkiem pewna, żeożeniłby się z nią, gdyby się to okazało konieczne.Nikt ich jednakwtedy nie widział, a zatem wszystko wyglądało tak, jakby się nigdynie zdarzyło i nie pociągnęło za sobą żadnych złych następstw dlaobojga.Czy jednak nie powinien się czuć choć trochę przygnębiony?Pocałował ją, a jej ziemia omal nie usunęła się spod stóp.Z pewnościąbył tego świadom.I powinien pragnąć czegoś więcej -jeśli niepoślubienia jej, to przynajmniej takiej możliwości.Tymczasem powiedział tylko:  %7łyczę pani wszystkiegonajlepszego", i zabrzmiało to jak słowa rozstania.Stała i patrzyła, jakładują jej bagaże do powozu, i serce jej wprost pękało.Kiedy zaśodeszła stamtąd, czuła taki ucisk w piersi, że niemal nie mogłaoddychać.Szła tak szybko, jak tylko mogła to robić, nie biegnąc, ażwreszcie za rogiem domu opadła bezwładnie na ławkę i ukryła twarzw dłoniach.Modliła się wtedy, żeby nikt jej w tym stanie nie zobaczył.Pragnęła wrócić i po raz ostatni spojrzeć na niego ukradkiem.Zapamiętać jego typową pozę: ręce założone za plecy, nogi lekkorozstawione.Lucy wiedziała, że podobnie czyni całe mnóstwomężczyzn, ale u niego wyglądało to jakoś inaczej.Nawet gdyby stałodwrócony do niej plecami, zawsze by go poznała.Chodził też trochę inaczej niż inni, swobodniej i lżejszymkrokiem, zupełnie jak młody chłopiec.Ramiona, a może i biodra także209RS miały w sobie coś wyjątkowego, czego nikt inny by zapewne niedostrzegł, lecz Lucy zawsze zwracała uwagę na szczegóły.A jednak nie odwróciła się wtedy.To by tylko wszystkopogorszyło.Może nie patrzył w ślad za nią, ale gdyby tak właśniebyło.I gdyby zobaczył, że ona się odwraca.Byłoby to straszne, chociaż nie miała pojęcia dlaczego.Niechciała, żeby zobaczył jej twarz.Zdołała zachować spokój podczasrozmowy, lecz gdyby się odwróciła, wszystkie starania na nic by sięzdały.Wargi by się jej rozchyliły i nabrałaby tak głęboko tchu, jakbybyła całkiem pusta w środku.Istotnie, byłoby to straszne.Lucy nie chciała, żeby ją takązobaczył.Poza tym wcale się nią nie interesował.Przeprosił ją tylko zaswój pocałunek.Wiedziała, że musiał tak zrobić, bo tego żądało dobrewychowanie.Czuła się jednak urażona.Pragnęła, żeby choć w częściten dyskomfort dotknął i jego.Wprawdzie nic by zapewne z tego niewynikło, ale poczułaby się lepiej.A może gorzej?W sumie wszystko okazało się nieważne.Co komu pouczuciach, skoro nie można dzięki nim czuć się szczęśliwym? Musibyć praktyczna i będzie.To jedyny sposób, aby przetrwała w świecie,który dla niej kręci się o wiele za szybko.Wciąż jednak - nawet już w Londynie - pragnęła go zobaczyć.Zachcianka niemądra, szaleńcza i z pewnością niewskazana, ale niepotrafiła z niej zrezygnować [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Leslie Charteris The Saint 08 The Saint vs Scotland Yard
    Allen Louise Król sceny Skandaliczni Ravenhurstowie (Klan Ravenhurstow) 05
    Lynn Hagen [Zeus's Pack 08] Memphis [Siren Menage Everlasting 195 ManLove] (pdf)
    Margit Sandemo Cykl Saga o Ludziach Lodu (08) Córka hycla
    Intrygi i tajemnice 08 Dwa œwiaty, jedna miłoœć Merrill Christine
    Robert Jordan Koło czasu 08 Ten Który Przychodzi Ze œwitem
    Allen Louise Lekcje uwodzenia (Skandaliczni Ravenhurstowie 03)
    Jeffery Deaver Rozbite okno (Lincoln Rhyme 08)
    Basso Adrienne Poœlubić wicehrabiego 05 Smak skandalu
    Linden Caroline Skandale 01 Pięćdziesišt twarzy grzechu(1)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • fashiongirl.xlx.pl