[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Inaczej, niż mogłoby to brzmiećdzisiaj, twierdzenie, że ponad wszystkim "myśli i kieruje fuhrer", niebyło dla nas przecież pustą formułą propagandową.Podatność na takie zjawiska wszczepiano nam już od młodości.Nasze zasady ukształtowane zostały jeszcze przez autorytatywne państwoi to w czasie, gdy warunki wojenne znacznie zaostrzyły obowiązekpodporządkowania się władzy.Być może w wyniku tych doświadczeń47został nam, podobnie jak żołnierzom, wpojony sposób myślenia.zktórym zetknęliśmy się ponownie w systemie hitlerowskim.Surowyporządek mieliśmy w krwi; liberalizm Republiki Weimarskiej wydawałnam się w porównaniu z tym rozwiązły, wątpliwy i w żadnym wypadkuniepożądany.Abym w każdej chwili mógł być u swego inwestora, wynająłem nabiuro pracownię malarską na Behrenstrasse.kilkaset metrów odKancelarii Rzeszy.Moi pracownicy, bez wyjątku młodzi ludzie,harowali od rana do póznej nocy kosztem swojego życia prywatnego,zamiast obiadu zjadało się zwykle parę kanapek.Dopiero okołodziesiątej wieczorem wyczerpani kończyliśmy dzień pracy posiłkiem wpobliskiej Pfalzer Weinstube", gdzie następnie jeszcze raz omawialiśmyprace z danego dnia.Na wielkie zamówienia musiałem co prawda jeszcze czekać.Nadal otrzymywałem od Hitlera pilne roboty dorywcze, gdyż widocznie zamój największy talent uważał umiejętność szybkiego realizowaniazleceń.Gabinet dotychczasowego kanclerza Rzeszy, znajdujący się napierwszym piętrze budynku biurowego, miał trzy okna od strony placuWilhelma.W pierwszych miesiącach 1933 roku raz po raz gromadził siętutaj tłum domagający się skandowaniem ukazania się fuhrera".Wskutek tego pokój stał się nieprzydatny do pracy; Hitler i tak gozresztą nie chciał: O wiele za mały! Te sześćdziesiąt metrów wystarczaakurat dla jednego z moich pracowników.Gdzie mam usiąść dajmy na toz oficjalnym gościem zagranicznym? Może w tym małym kącie? A tobiurko ma format akurat odpowiedni dla dyrektora mego gabinetu".Hitler polecił mi urządzić jedną z sal leżącą od strony ogrodu,jako nowy gabinet do pracy.Przez pięć lat zadowalał się tympomieszczeniem, które uważał co prawda za prowizorium.Ale także swójpokój do pracy w nowo zbudowanej w 1938 roku Kancelarii Rzeszytraktował już wkrótce jako nieodpowiedni.Według jego danych i moichplanów miała powstać do 1950 roku ostateczna siedziba KancelariiRzeszy: dla Hitlera i jego następców przyszłych stuleci przewidziany byłolbrzymi gabinet, mający 960 metrów kwadratowych, a więcszesnastokrotnie większy niż gabinet jego poprzedników.Do tej hali,po uzyskaniu akceptacji Hitlera, miałem dołączyć jeszcze prywatnypokój do pracy, który liczył około 60 metrów kwadratowych.Starego gabinetu nie wolno było w przyszłości używać, stądbowiem chciał wychodzić nie krępowany przez nikogo na nowy48"historyczny balkon", który dobudowałem w wielkim pośpiechu, bymógł się tam ukazywać zebranym tłumom. Okno było niezbytwygodne", powiedział do mnie zadowolony, nie byłbym widziany zewszystkich stron.W końcu nie mogę się przecież wychylać".Architektpierwszego gmachu Kancelarii Rzeszy, profesor Eduard Jobst Siedler zPolitechniki Berlińskiej, zaprotestował przeciw temu zabiegowi, aLammers, szef Kancelarii Rzeszy, potwierdził, że nasze postępowanienarusza prawo autorskie.Hitler szyderczo odrzucił zarzut: Siedlerzeszpecił cały plac Wilhelma.Wygląda to przecież jak budynekadministracyjny koncernu mydlarskiego, a nie jak centrum Rzeszy.Co onsobie myśli! %7łe zbuduje mi jeszcze także balkon?!" Jednak zgodził się, bydać profesorowi jekieś zamówienie budowlane jako rekompensatę.W kilka miesięcy pózniej miałem postawić baraki dlarobotników, którzy dopiero co zaczęli budowę autostrady.Hitlerzakwestionował dotychczasowe kwatery i chciał, żebym zaprojektowałtaki typ, który można by stosować we wszystkich osiedlachbarakowych.Dzięki przyzwoitym pomieszczeniom kuchennym,kąpielowym i natryskowym, pomieszczeniom dziennym i dwułóżkowymkabinom nowy typ niewątpliwie odróżniał się korzystnie od kwaterdotychczas stosowanych na budowach.Hitler troszczył się aż donajdrobniejszych szczegółów o tę wzorcową konstrukcję i kazał mi zdaćrelację, jak nowe kwatery oddziałują na robotników.Tak wyobrażałemsobie przywódcę narodo-wosocjalistycznego.Zanim zakończono przebudowę siedziby kanclerskiej, Hitlermieszkał u swego sekretarza stanu, Lammersa, na najwyższym piętrzebudynku służbowego.Bywałem tam często u niego na obiadach ikolacjach.Wieczorami zjawiała się przeważnie jego stała asysta:długoletni kierowca Schreck, dowódca gwardii przybocznej SS SeppDietrich, szef prasowy doktor Dietrich, obydwaj adiutanci, Bruckner iSchaub, oraz Heinrich Hofmann, fotograf Hitlera.Przy stole starczałomiejsca dla nie więcej niż dziesięciu osób, był więc prawie zajęty.Naobiad natomiast przychodzili głównie starzy monachijscy współbojow-nicy, jak Amann, Schwarz i Esser lub gauleiter Wagner, często takżeWerlin, kierownik monachijskiej filii Daimlera-Benza i dostawcasamochodów dla Hitlera.Ministrowie przychodzili raczej rzadko;równie nieczęsto widywałem Himmlera, jak Rohma lub Streichera, za toprawie zawsze Goebbelsa i Goringa.Wyłączeni byli już wtedy zotoczenia kanclerza Rzeszy wszyscy urzędnicy.Uwagę na przykładzwracał fakt, że nawet Lammers, będący gospodarzem, nie był nigdyzapraszany; na pewno istniał ku temu powód.49kowymi, jakie ja wówczas lubiłem, na przykład z Busterem Keatonemlub nawet Charliem Chaplinem.Produkcja niemiecka zdecydowanie niewystarczała, by codziennie dostarczać dwa nowe filmy.Dlatego wielewyświetlano dwukrotnie i jeszcze częściej: charakterystyczne było, że niepowtarzano filmów o tragicznej akcji, często natomiast kostiumowe i zulubionymi aktorami Hitlera.Ten repertuar i zwyczaj oglądania cowieczór jednego lub dwóch filmów zachował on aż do rozpoczęciawojny.Na jednym z obiadów, zimą 1933 roku, siedząc obok Goringa,dosłyszałem w pewnym momencie: Czy Speer urządza pańskiemieszkanie, mein fuhrer? Jest pańskim architektem?" Nie byłem nimwprawdzie, ale Hitler odpowiedział twierdząco.,,W takim razie niechpan pozwoli, żeby przebudował także moje mieszkanie".Hitler wyraziłzgodę, a Goring, nie pytając długo o moje upodobania, wsadził mnie poprzyjęciu do wielkiego kabrioletu, by przetransportować do swegodomu, niczym cenny łup
[ Pobierz całość w formacie PDF ]