[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.A gdy nastawaÅ‚a już noc zupeÅ‚na, dwaj partne-rzy z Moku" rozpoczynali partiÄ™ szachów.We-zwanie padaÅ‚o zawsze z góry, z III piÄ™tra: Aleksander! Gotowe odpowiadaÅ‚ ten z doÅ‚u64i zaczynali partiÄ™ na niewidziane. H2f4 rozlegaÅ‚o siÄ™ po chwili namysÅ‚u i tak monotonniepadaÅ‚y cyfry i litery w ciszy nocnej, żezasypiaÅ‚am z przyjemnym, dziecinnymuczuciem, że ktoÅ› jeszcze nie Å›pi i czuwa.Zdajemi siÄ™, że to byÅ‚o wczoraj.Tak ostro i wyraznie mam w pamiÄ™ci te ciepÅ‚enoce letnie, peÅ‚ne marzeÅ„ i gwiazd, spÄ™dzane przyżelaznej kracie.Zdaje mi siÄ™, że sÅ‚yszÄ™, jak woÅ‚aZosia przytÅ‚umionym gÅ‚osem: Muszko, czyÅ›pisz? jaka cudowna noc! Szyldwach wybijamiarowe kroki na kamiennych pÅ‚ytach podwórza,gdzieÅ› daleko sÅ‚ychać harmoniÄ™ i noc pÅ‚ynie,taka sÅ‚odka i peÅ‚na tÄ™sknoty, a zarazemukojenia.BywaÅ‚y i momenty zabawne.Oto jeden z wiÄ™z-niów, Francuz, pan Salvelle, ujrzawszy przezokno warkocze Zosi i jej sÅ‚odkÄ… twarz, jakożywioÅ‚owy poÅ‚udniowiec (Marsylia),zachwycony, posyÅ‚a jej rÄ™kÄ… pocaÅ‚unek.Zosia oburzona! WiÄ™c pan Salvelle wysyÅ‚a list.Czy to nie dziwne, że mam go w tej chwiliprzed sobÄ….PrzepisujÄ™ dosÅ‚ownie: Je Vous prie de ne pas Vous froisser,car je n'ai pas voulu Vous offenser, ayant engeneral du respect pour toutes les femmes.Le baiser respectueux, qui s'est envole demes lèvres, a voulu exprimer une réellepeine de Vous savoir enfermée en prison, etune grande sympathie pour une charmanteinconnue, queOko w oko ze Å›mierciÄ….565je n'aurai trés probablement plus occasion tlerevoir.Croyer Ä…ue mon flirt est sans arrière-pensées, et au-dessus de toute incorrection.Permettez-moi de déposer un baiser sur le boutde vos doigts roses et croyer à l'assurance demon profond respect.E.S."*)Czy może być piÄ™kniejszy i bardziej rycerskilist? Ale p.Salvelle nie ma szczęścia z korespon-dencjÄ….Rzuca go przez okno owego korytarzaw czasie spaceru innej izolatki ze znakami, że jestto dla Zosi, II piÄ™tro.Dozorczyni zauważyÅ‚a tenruch.Sprawa: uwiÄ™ziona podniosÅ‚a list.Nie-prawda! IdÄ… do starszej celi.GwaÅ‚t, awantura,rewizja osobista.A list przechowaÅ‚a w buzi.Ale podejrzenie zostaÅ‚o Zosia obserwowana.Wobec tego odpisujÄ™ ja jako poÅ›rednik-przy-jaciel.I znów odpowiedz pechowego p.S.wpadaw rÄ™ce dozorczyni, innej tym razem.Teraz niewie ona, od kogo i dla kogo jest przeznaczony,a nie rozumiejÄ…c jÄ™zyka jest w kÅ‚opocie.Naj-zabawniejsze w tym to, że zwróciÅ‚a siÄ™ po tÅ‚uma-*) ProszÄ™ siÄ™ nie gniewać, gdyż nie chciaÅ‚em Faniobrazić, majÄ…c w ogóle szacunek dla wszystkich kobiet.PocaÅ‚unkiem, peÅ‚nym czci, który uleciaÅ‚ z moich ust, chcia-Å‚em wyrazić prawdziwy smutek na widok Pani, zamkniÄ™tejw wiÄ™zieniu, i wielkÄ… sympatiÄ™ dla uroczej nieznajomej,której najprawdopodobniej nie bÄ™dÄ™ miaÅ‚ już sposobnoÅ›cizobaczyć.ProszÄ™ mi wierzyć, że mój flirt nie ma jakichÅ›celów ukrytych i wyÅ‚Ä…cza wszelkÄ… niestosowność.Pani po-zwoli, że zÅ‚ożę pocaÅ‚unek na koniuszku jej różowych pal-ców, zapewniajÄ…c jÄ… o wielkim dla niej szacunku.E.S.66czenie wÅ‚aÅ›nie do mnie.PoznaÅ‚am od razu pismoSalvelle'a i pusty Å›miech mnie braÅ‚, podczas gdyuczyÅ‚am siÄ™ go na pamięć, pozornie mozolÄ…c siÄ™nad obcym jÄ™zykiem.Oddalam jej z tym, że nicnie rozumiem i tego jÄ™zyka nie znam byÅ‚a za-wiedziona co do mojej inteligencji.Ale poczci-wina zniszczyÅ‚a kartkÄ™.Tak, ten czÅ‚owiek miaÅ‚stanowczo pecha mogÄ™ to mówić Å›miaÅ‚o, bosama w przeciÄ…gu kilku miesiÄ™cy Butyrek miaÅ‚amcaÅ‚e stosy nielegalnej korespondencji i nigdy z niÄ…nie wpadÅ‚am.Wielkim dobrodziejstwem Butyrek sÄ… książki.Na caÅ‚y czas w Kijowie musiaÅ‚a mi wystarczyćjedna, jedyna, przywieziona przeze mnie w wor-ku książka o jogach.ByÅ‚a zawsze przedmio-tem żartów moich towarzyszek, na które ja zeswej strony odpowiadaÅ‚am im dobrymi radami za-czerpniÄ™tymi z tej książki w rodzaju pragnijtego, co niedosiÄ™galne".TÄ™ książkÄ™ zabrano mipotem na granicy, ogromnie żaÅ‚ujÄ™, bo marginesyjej peÅ‚ne byÅ‚y uwag i wspomnieÅ„ pisanych podwrażeniem chwili.W Charkowie jedynÄ… mojÄ… lekturÄ… byÅ‚ tomSzekspira, toteż radość moja byÅ‚a ogromna, gdymogÅ‚am w moskiewskiej bibliotece wiÄ™ziennej wy-brać sobie kilka książek wedle upodobania.Raz w tygodniu starosta żeÅ„skiego oddziaÅ‚uidzie pod strażą z wielkim koszem do oddziaÅ‚umÄ™skiego, do biblioteki, wybiera kilkadziesiÄ…t5* 67książek i rozdaje w celach.Naturalnie kolejki doniesienia kosza sÄ… zamówione na kilka tygodni na-przód, gdyż przestÄ™pujÄ…c granicÄ™ zakazanego te-renu, każda z nas mogÅ‚a zaÅ‚atwić masÄ™ spraw swo-ich i koleżanek, odebrać pocztÄ™, przesÅ‚ać pozdro-wienia itd.Biblioteka byÅ‚a dość dobrze zaopatrzo-na, książki zbierane latami, arcydzieÅ‚a literaturyrosyjskiej, oraz dużo książek w obcych jÄ™zykach.DziÄ™ki tym książkom samotne życie uÅ‚ożyÅ‚o mi siÄ™zupeÅ‚nie znoÅ›nie.Rano budzi mnie zgrzyt kluczai glos: Bieritie kipiatok! (Wezcie wrzÄ…tek.)WyÅ‚ażę z dzbankiem na korytarz po herbatÄ™ i na-leżny mi funt chleba.W pierwszych tygodniachpobytu w Moskwie ten funt chleba znikaÅ‚ w jednejchwili, wyglÄ…daÅ‚yÅ›my wciąż jeszcze jak wygÅ‚odzonecharty; dopiero pod troskliwÄ… opiekÄ… CzerwonegoKrzyża przyszÅ‚yÅ›my do zdrowia i sil, i z czasemdzieliÅ‚yÅ›my siÄ™ naszymi zapasami żywnoÅ›ci nawetz innymi tak byÅ‚yÅ›my bogate.Dzbanek, owi-niÄ™ty w palto, przechowywaÅ‚ mi ciepÅ‚Ä… wodÄ™ do11-ej, bo wtedy dopiero wstawaÅ‚am i zajmowaÅ‚amsiÄ™ toaletÄ….0 12-ej jadÄ… przez podwórze ogromnekotÅ‚y z zupÄ….W Moskwie jemy stale coÅ› w rodzajukapuÅ›niaku, ale pÅ‚ywajÄ… w nim kawaÅ‚ki miÄ™sa.W ciÄ…gu caÅ‚ego dnia trwa na podwórku spacer.Każda cela osobno pól godziny.Cela ogólnarobi masÄ™ haÅ‚asu, a my spacerujemy samotniewzdÅ‚uż Å›cian po kamiennych pÅ‚ytach.Gdy do-zorca uchyli bramy, widać takiegoż samotnika napodwórzu Moku".Podczas mego spaceru Zosia68siedzi w oknie i rzuca mi od czasu do czasu ja-kieÅ› słówko.Dozorczyni siedzi z robótkÄ… w rÄ™kuna kamiennych schodach.Po poÅ‚udniu sÅ‚oÅ„ceprzesuwa siÄ™ na nasze Å›ciany, wtedy, zaopatrzyw-szy siÄ™ w książki, przenoszÄ™ siÄ™ na okno i spÄ™dzamtam caÅ‚y wieczór z krótkÄ… przerwÄ… na kipiatok".Najmilszym i wyczekiwanym dniem w Butyr-kach byÅ‚ czwartek.W tym dniu panie, przedsta-wicielki Czerwonego Krzyża, przyjeżdżaÅ‚y do nasa pocztÄ… i zapasami żywnoÅ›ci.Czerwonemu Krzy-żowi zawdziÄ™czamy nie tylko opiekÄ™ i zdrowie,ale i chwile najwyższej radoÅ›ci, gdyż przez jegorÄ™ce doszÅ‚y nas pierwsze listy z domu, pierwszewiadomoÅ›ci o najbliższych, a losów tych najbliż-szych też nie byÅ‚yÅ›my pewne
[ Pobierz całość w formacie PDF ]