[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego kpiący głos zdradzał, żedoskonale się bawi, widząc jej zszokowany wyraz twarzy.- Powinniście tu znalezć wszystko, czegobędziecie potrzebować.Jeśli postanowicie odejść, kierujcie się do wyjścia drogą, którą wampokazałem.W przeciwnym razie natkniecie się na niespodzianki przewidziane dla nieproszonychgości.Jagr delikatnie wyjął z zesztywniałych palców Regan torby z ubraniami i rzucił je w kąt razem zeswoją skórzaną torbą.- A propos nieproszonych gości, Anasso wysłał swojego ulubionego gargulca, żeby był moimwrzodem na tyłku -ostrzegł Tane'a.- Wolałbyś chyba go nie zabijać, gdyby się pojawił.- Słyszałem plotki o tym stworzeniu.- Nie wierz plotkom.Rzeczywistość je przerasta - stwierdził oschle Jagr.Tane wydał z siebie dzwięk obrzydzenia.- Pozwolę mu rezydować na dachu, jeśli będzie się odpowiednio zachowywał - powiedział Tane zobrzydzeniem - ale jeśli spróbuje wejść do kryjówki, to nie mogę niczego obiecać.- To będzie twój pogrzeb.- Jagr wzruszył ramionami.Tane wycofał się na korytarz, niespecjalnieprzestraszony.- Muszę załatwić pewną sprawę.Moi strażnicy zostaną na posterunku.Nie będą was niepokoić.- Jestem twoim dłużnikiem, Tane.- Jagr skinął głową.- Owszem.I któregoś dnia upomnę się o mój dług.Oznajmiwszy to, Tane wyszedł i zamknął za sobądrzwi.Regan i Jagr zostali sami w owym jakże wytwornym" apartamencie.Regan odetchnęła, uwolniona od towarzystwa irytującego ją Tane'a.Szybko jednak zorientowała się,że została zamknięta sama z Jagrem w pomieszczeniu przeznaczonym do uprawiania seksu.Ażpodskoczyła z wrażenia.Nieco chwiejnym krokiem przeszła po kilometrach jasnej wykładziny, zajrzała do zabudowanejkuchni pełnej drogich urządzeń.Następnie skierowała się do drzwi prowadzących do sypialni.Nie była to najmądrzejsza decyzja w jej życiu.Ledwo zdążyła zapalić światło, Jagr ją minął i wszedł do sypialni.Uniósł brwi, dostrzegłszy okrągłełoże pokryte czarną satynową pościelą, nad którym wisiało lustro.Wyrko ze stereotypowego kawalerskiego mieszkania.Na policzkach Regan wykwitł rumieniec.- Nie rozumiem, po co mu pokoje gościnne.Kto, do diabła, chciałby go odwiedzać?Jagr wysunął jedną z szuflad szafki nocnej.- W przeciwieństwie do ciebie, malutka, większość kobiet z niewytłumaczalnych powodów uważaTane'a za niezwykle czarującego.Nawet wśród wampirów ma reputację.- Psa na baby?- Nie tego określenia szukałem, ale też może być.- Jagr wyciągnął z szuflady parę kajdanek, zawiesiłje sobie na palcu i pomachał nimi.- No proszę.- Do diaska - zmarszczyła czoło, gdy przyglądał jej się z wyczekiwaniem.- Nawet o tym nie myśl.Jego miękki, prawie namacalny chichot otarł się o jej skórę.- Nie potrzebuję zabawek, żeby zaspokoić kobietę.Chociaż.- Widziałam wystarczająco dużo.Odwróciła się na pięcie i pomaszerowała do kuchni, trzymając prosto plecy, mimo że w jej brzuchurozkosznie zatrzepotały motyle skrzydła.To prawda, Jagr z całą pewnością nie potrzebował zabawek.Bo i po co, skoro jego dotyk był wręcz magiczny.Do kuchni wszedł Jagr, podszedł do zabudowanej lodówki i otworzył drzwi zamrażarki.- Powinnaś coś zjeść.Masz jakieś ulubione danie? Nie chcąc ujawnić swojego dziecinnegozdenerwowania,stanęła obok niego i zerknęła do środka.Zlinka jej pociekła na widok ułożonych paczek z potrawami znajsłynniejszych restauracji z całego świata.Chicagowska pizza.Gumbo z Nowego Orleanu.Potrawy z grilla z Kansas City.Homar z Maine.- Chcę wszystko - mruknęła, wyciągnęła kilka pudełek i podała Jagrowi, aby rozmroził je wmikrofalówce.- Przynajmniej Tane wie, jak karmić swoich gości.W zaskakująco krótkim czasie mały szklany stół zastawiony był pizzą, paluszkami chlebowymi, zupąminestrone i tartą z jabłkami.Siadając do stołu, Regan nawet nie próbowała udawać jednej z tych wychudzonych lasek z telewizji.Dlaczego miałaby się głodzić? Po to, żeby zadowolić jakiegoś faceta?Pochłaniając pyszne jedzenie, które nie miało nic wspólnego z mrożoną taniochą, jaką serwował jejCulligan, Regan dostrzegła nagle, że Jagr opiera się o blat i przygląda jej się z uporczywąintensywnością.- A co z tobą? - zapytała, wycierając usta serwetką.-Nie jesteś głodny?Przeniósł napawający lękiem wzrok na jej szyję.- Nie mam ochoty na to, co w tej chwili jest w menu.Gdy wstała, żeby wyrzucić puste pudełka dopojemnika naśmieci, gwałtowna fala pożądania zawładnęła jej ciałem.O rany.Starała się nie myśleć o tym, że jejskóra wydawała się za ciasna na jej ciało, ani o tym, że serce waliło jej w piersi, ani o cieple, jakieodczuwała coraz intensywniej głęboko w dole brzucha.Pragnęła.No właśnie.Pragnęła.I to bardzo.- Jak często musisz się pożywiać? - zapytała.Jej zamieniający się w papkę mózg nie wymyśliłlepszego sposobu na odwrócenie uwagi od tych myśli.- To zależy od tego, czy zostałem ranny i czy dużo czasu minęło od ostatniego posiłku - wymruczałniskim i chrapliwym głosem.- To, jak pożywną piłem krew, też ma znaczenie.Krew wilkołaków jestniezwykle ceniona ze względu na jej rzadko spotykaną moc.Niestety, wilkołaki wolą się nią niedzielić z wampirami.Jej wilcza, szybko płynąca w żyłach krew nagle stała się cieplejsza, jakby już reagowała na erotyczneszarpnięcia jego kłów.Włoski na jej ciele instynktownie stanęły dęba.- Może dlatego, że wampiry prawie doprowadziły do wyginięcia wilkołaków, uwięziwszy je na zbytmałych terenach łowieckich, przez co wilkołaki utraciły niektóre z pradawnych umiejętności.- Czyżbyś łyknęła bajeczkę Salvatore? - zapytał spokojnie.Trwało chwilę, zanim pojęła, że zarzucałjej naiwność.- Nie, ale był bardzo przekonujący, twierdząc, że chociaż po części można was winić za to, że nie majuż potomstwa czystej krwi
[ Pobierz całość w formacie PDF ]