[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie rozumiem, dlaego on to robi.Przecie\ to nie ma sensu.- Nie rozumie pani?- zdziwił się, zaskoczony jej uwagą.ajwyrazniej chce, \ebym przestał się zajmować naszą sprawą. idocznie uwa\a mnie za powa\ną przeszkodę.- Dlaczego miałby to uzyskać, zabijając panawrogów?- Kiedy nie powiodła się próba zamachu na mnie, doszedł [pewne do wniosku, \e nie mo\eponownie ryzykować, szuka ięc innych sposobów rozwiązania tego problemu.- Co pan ma namyśli?- Przypuszczam, \e śmierć Oswynna miała być ostrze\e niem.Tym razem duch niewątpliwiebędzie chciał skuteczniej mi zagrozić.Być mo\e uwa\a, \e jeśli Pawilony Marzeń zostanąuwikłane w skandal z morderstwem, narobi mi dość kłopotów, by odwrócić moją uwagę odinnych spraw.- Tak, oczywiście.Pańskie interesy mocno by ucierpiały, gdyby na terenieogrodów znaleziono martwego człowieka.- Mo\e tak, a mo\e nie.Z doświadczenia wiem, \etego rodzaju mro\ące krew w \yłach atrakcje pociągają publiczność.Kto wie, czy morderstwo wogrodach rozrywki nie zwiększyłoby ich popularności.- Có\ za przera\ające spostrze\enie.Czy\by naprawdę tak było?- Podejrzewam, \e jego celem nie jest zaszkodzenie moim interesom.- Co jeszcze mógłby zyskać,zabijając Glenthorpe a? Artemis zawahał się, ale postanowił powiedzieć całą prawdę.-Mo\liwe, \e prawdziwym jego celem jest wplątanie mnie w proces o morderstwo.- Pana?- Madeline spojrzała na swego towarzysza oczami rozszerzonymi zdumieniem.- Wielki Bo\e,Artemisie, czy naprawdę wierzy pan, \e jeśli zwłoki zostałyby znalezione na terenie Pawilonów,pan, jako właściciel, byłby podejrzany o popełnienie zbrodni? Ale\ to nieprawdopodobne.-Wcale nie takie nieprawdopodobne, jeśli wezmie się pod uwagę, \e zamordowany był moimśmiertelnym wrogiem i to ja doprowadziłem go do ruiny - odparł Artemis.- Tak, terazrozumiemszepnęła Madeline.- Ten morderca najwyrazniej zna wszystkie pana tajemnice, jakgdyby naprawdę był duchem potrafiącym przenikać przez ściany.- Próbuje wyłączyć mnie z tejsprawy, \eby zająć się panią.Widocznie podejrzewa, \e pani jest w posiadaniu klucza dorozwiązania jego zagadki.JLzięki doświadczeniu Latimera i znajomości podejrzanych dzielnic,jaką zdą\ył zdobyć Zachary, szybko dotarli na miejsce.Artemis kazał Latimerowi zatrzymaćpowóz w bocznej uliczce, w pobli\u południowej bramy.- Dlaczego stajemy tutaj?- zapytała Madeline.- Na wszelki wypadek.- Artemis otworzył drzwi powozu i wyskoczył naulicę.- Posłuchaj uwa\nie, Latimer.Ty i pani Deveridge zostaniecie tutaj.Stąd będzieciedyskretnie obserwować bramę.- Dlaczego musimy tu zostać?- Madeline wysunęła głowę z okna powozu.- Dlatego, \e gdybyśmy nie zdołali zapobiecmorderstwu, zabójca najprawdopodobniej będzie chciał wnieść zwłoki Glenthorpe a na terenPawilonów Marzeń przez tę właśnie bramę.- Rozumiem.- Madeline grzebała przez chwilę wtorebce, wreszcie wyjęła z niej mały pistolet.- Ja i Latimer mamy zatrzymać mordercę, jeślirozminie się z panem i Zacharym?- Nie! Nie próbujcie go zatrzymywać.- Artemis podszedł do okna.- Proszę posłuchać uwa\nie.Musicie tylko obserwować, w jakim kierunku idzie po wejściu do parku, ale nie wolno wam siędo niego zbli\yć.Czy to jasne?- Ale\, Artemisie.-.-.- Ten człowiek jest grozny, Madeline.Nie wolno pani ryzykować \ycia swojego i Latimera.Musicie go tylko śledzić, nic więcej.- A co wy zamierzacie zrobić? To znaczy pan i Zachary?- Spróbujemy go złapać, zanim zrobi coś złego.- Artemis spojrzał na swego informatora.- Jesteśgotowy?- Tak, sir - odparł Zachary i zeskoczył z kozła.Madeline wychyliła się z okna.- Artemisie, musi mipan obiecać, \e będziecie bardzo, bardzo ostro\ni.- Oczywiście, będziAny.Uśmiechał się dosiebie, oddalając się od powozu.Ani ona, ani on nie wspomnieli przez cały dzień o gorącymwyznaniu miłości, które wygłosiła ubiegłej nocy.Odnosił wra\enie, \e Madeline próbujeudawać, i\ nic takiego nie zaszło, a on, na razie, był zadowolony z tej gry
[ Pobierz całość w formacie PDF ]