[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Zwietnie - ucieszyłam się z wysiłkiem.Dobrze, że Loki niezginie, ale ze zdumieniem stwierdziłam, że jest mi też trochęsmutno na myśl, że wyjedzie.- Rzeczywiście - przyznała Elora, ale i ona nie wydawała sięzachwycona.W jej głosie było tylko zmęczenie i melancholia.- Czy coś się stało? - zapytałam cicho.Zaprzeczyła.- Nie, naprawdę wszystko jest tak.jak powinno.- Wygładziłafałdy sukni i uśmiechnęła się z trudem.- Vittra zgodziła się nazawieszenie broni aż do koronacji.- Koronacji? - powtórzyłam.- Twojej koronacji.Na królową - uściśliła.- Ale do tego mamy jeszcze trochę czasu, prawda? - zapytałam,czując zdenerwowanie na samą myśl.Mimo intensywnychtreningów nadal czułam się kompletnie nieprzygotowana dosprawowania władzy.-Sporo czasu?- Trochę tak - odparła cicho.- Ale czas niekiedy płata figle.- Cóż, ja tam się nie spieszę.- Opadłam na kanapę.- Jeśli o mniechodzi, zatrzymaj koronę, jak długo zechcesz.- Dobrze.- Roześmiała się, ale był to smutny śmiech.- Chwileczkę.Czegoś tu nie rozumiem.Król zgodził się nazawieszenie broni, póki nie zostanę królową? - upewniłam się.-Czy to aby nie za pózno, żeby mnie porwać?- ren zawsze uważał, że może mieć wszystko, czego zapragnie -stwierdziła Elora.- A pragnie rzeczy cennych.Jako królowabędziesz więcej warta.Pewnie uważa, że wtedy będziesz jeszczepotężniejszą sojuszniczką.- Niby dlaczego miałabym być jego sojuszniczką? - zdziwiłamsię.- Jesteś jego córką - stwierdziła niemal z żalem.-Wydaje mu się,że inaczej być nie może.- Spojrzała na mnie z pustką w ciemnychoczach.- Musisz się chronić, królewno.Polegaj na ludziach ztwojego otoczenia, broń się na wszystkie znane ci sposoby.- Staram się - zapewniłam ją.- Przez cały ranek trenowałam zTove.Mówi, że niezle mi idzie.- Tove ma wielką moc.- Elora skinęła głową.-I dlatego to takieważne, żeby był blisko ciebie.- Cóż, mieszka kilka drzwi dalej - zauważyłam.- Ma wielką moc - powtórzyła Elora.- Ale to nie wystarczy, bystanął na czele.Jest roztargniony i nieprzewidywalny.- Przezchwilę wpatrywała się w pustkę.- Ale jest też lojalny i zawszestanie u twojego boku.- No tak.- Nie wiedziałam, do czego zmierza.-Tove jest super.- Cieszę się, że to mówisz.- Elora odetchnęła głośno, masowałasobie skronie.- Nie mam dzisiaj siły na awantury.- Awantury? O co? - zdziwiłam się.- O Tove.- Patrzyła na mnie, jakby to było oczywiste.- Niemówiłam ci?- Ale czego? - Nic z tego nie rozumiałam.- Wydawało mi się, że już ci powiedziałam.Przed chwilą.-Zmarszczyła brwi i jej czoło przecięły nowe zmarszczki.Wszystko dzieje się tak szybko.- Ale co? - Wstałam.Naprawdę się o nią martwiłam.- O czym tymówisz?- Dopiero co wróciłaś, liczyłam, że będę miała więcej czasu.-Pokręciła głową.- No ale wszystko już załatwione.- Ale co? - powtórzyłam.- Wasze małżeństwo.- Patrzyła na mnie, jakby się dziwiła, czemuod razu nie zrozumiałam, co miała na myśli.- Wyjdziesz za Tove,kiedy tylko skończysz osiemnaście lat.- Chwileczkę.- Podniosłam ręce i cofnęłam się o krok, jakby tomiało mnie uratować.- Co takiego?- To jedyne wyjście.- Ełora opuściła wzrok i pokręciła głową,jakby zrobiła wszystko co w jej mocy, by temu zapobiec.Zważywszy na to, jak bardzo nie znosiła Aurory, matki Tove,pewnie naprawdę tak było.- %7łeby chronić królestwo i koronę.- Co? - powtórzyłam.- Kończę osiemnaście lat za trzy miesiące.- Aurora wszystko zaplanuje - ciągnęła Elora znużonym głosem.-Przez tyle czasu zdąży zaplanować wesele stulecia.- Nie, Eloro.- Machnęłam ręką.- Nie wyjdę za Tove!- Czemu nie? - Zatrzepotała ciemnymi rzęsami.- Bo go nie kocham.- Miłość to bajka, którą manksy opowiadają swoim dzieciom,żeby doczekać się wnuków.- Zbyła mnie.- Miłość nie ma nicwspólnego z małżeństweni.- Ja.Nie oczekujesz chyba, że.- Z westchnieniem pokręciłamgłową.- Nie mogę.- Musisz.- Elora wsparła się na łokciach, odczekała chwilę,wstała, ale podtrzymywała się szezlongu, jakby bała się, żeupadnie.Dopiero kiedy upewniła się, że zachowa równowagę,odsunęła się niepewnie.-Królewno, to jedyne wyjście.- Jedyne wyjście? Niby dlaczego? - zdziwiłam się.- Nie, wolę niebyć królową, niż wyjść za kogoś, kogo nie kocham.- Nie mów tak! - W jej głosie pojawił się dobrze znany jad.-Królewnie nie wolno tak mówić!- No cóż.nie mogę tego zrobić! Nie wyjdę za niego! I w ogóle zanikogo, o ile sama nie zechcę!- Posłuchaj mnie.- Elora podeszła do mnie i położyła mi dłoniena ramionach.- Wiele Trylli już teraz uważa, że powinnamodesłać cię do ojca.Nie trzeba wiele więcej, by Aurora zdołałacię odsunąć od tronu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]