[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Takie podejście wyklu-czało błędy.Gdyby istniała mapa, doktor Raphael odnalazłby ją, a następnie odtworzyłby trasę wcześniejszych badaczykrok po kroku, kamień po kamieniu.Niebawem po wschodzie słońca zastukałam delikatnie do gabinetu doktor Seraphiny.Słysząc jej głos, nacisnęłamklamkę.Ze zdumieniem stwierdziłam, że w środku jest Gabriella - siedzi obok naszej nauczycielki na tapicerowanejcynobrowym jedwabiem leżance; na stoliku stoi serwis do kawy.Były pochłonięte rozmową.Po niespokojnej Gabrielli zminionej nocy nie został nawet ślad.W gabinecie siedziała Gabriella arystokratka, wyperfumowana, wypudrowana,nieskazitelnie ubrana, z upiętymi, lśniącymi, czarnymi włosami.Znów mnie pokonała, a ja, nie potrafiąc ukryćzakłopotania, stałam w drzwiach i nie wiedziałam, co ze sobą zrobić.- Co tak stoisz, Celestine? - spytała doktor Seraphina z lekką nutą irytacji.- Wejdz, dołącz do nas.Wielokrotnie bywałam w gabinecie doktor Seraphiny, wiedziałam, że to jedno z najpiękniejszych pomieszczeń w szkole.Mieściło się na ostatnim piętrze budynku w stylu Haussmana, a z jego okien roztaczał się widok na dziedziniec z fontannąprzed szkołą, nad którym stale krążyły gołębie, dominując nad otoczeniem.Poranne słońce rozświetlało wielkie okna;przez jedno z nich, uchylone, wpadało do środka rześkie, poranne powietrze i wypełniało pokój zapachem ziemi i wody.Gabinet był ogromny i elegancki, z wbudowanym regałem na książki i zdobieniami, stał w nim sekretarzyk zmarmurowym blatem.Takiego biura można by się spodziewać na prawym brzegu, ale zupełnie nie na la rwe gauche.Bardziej reprezentatywny dla naszej szkoły był pokój do pracy doktora Raphaela - zakurzony, brudny od dymutytoniowego, wypełniony aż po sufit książkami.Doktor Raphael często gościł w przestronnym gabinecie żony - tutajomawiali szczegóły wykładów lub, tak jak Gabriella dziś rano, pijali kawę w filiżankach z sewrskiej porcelany.To, że Gabriella mnie uprzedziła, mocno mnie zdenerwowało, choć starałam się nie dać tego po sobie poznać.Niewiedziałam, czemu przyszła tak wcześnie, sądziłam, że umówiła się na prywatną rozmowę, celowo mnie pomijając izyskując nade mną przewagę.A może chciała omówić przebieg czekającej nas pracy, może chciała spytać, jakie zostanąnam przydzielone zadania? Od efektów naszej pracy mogła zależeć pozycja w szkole.Gdyby Valkowie byli z naszadowoleni, znalazłoby się dodatkowe miejsce w szeregach członków wyprawy.Ale tylko dla jednej z nas.Pracę przydzielono nam zgodnie z naszymi predyspozycjami - pod tym względem różniłyśmy się nie mniej niżwyglądem.Mnie pasjonowały praktyczne aspekty angelologii - fizjologia ciał anielskich, proporcje materii i ducha wstworzeniu, matematyczna doskonałość wczesnych taksonomii; Gabriella ukochała artystyczny aspekt naszej dyscypliny.Godzinami mogła czytać epiki o walkach między angelologami a nefili-mami; wpatrywała się w dzieła sztuki sakralnej idostrzegała w nich symbolikę, której ja nigdy bym się nie dopatrzyła; rozbierała starożytne teksty zdanie po zdaniu z takąstarannością, jakby jedno słowo mogło zmienić bieg przyszłości.Wierzyła w postęp dobra tak mocno, że na pierwszymroku studiów i ja zaczęłam w niego wierzyć.Nic dziwnego, że doktor Seraphina poleciła jej analizować tekstymitologiczne, mnie zaś przydzieliła systematyzowanie danych empirycznych zgromadzonych podczas wypraworganizowanych w celu odnalezienia jaskini - wertowałam badania geologiczne przeprowadzone na przestrzeni kilkuepok i zbierałam nieaktualne mapy.Satysfakcja w spojrzeniu Gabrielli podpowiedziała mi, że rozmowa musiała trwać już od jakiegoś czasu.Pośrodkugabinetu stały drewniane skrzynie, ich grubo ciosane rogi zapadały się w czerwono-złotym orientalnym dywanie.Wszystkie skrzynie były wypełnione notatnikami zawierającymi zapiski z wypraw i luznymi kartkami pakowanymi wpośpiechu.Moje zdumienie wywołane obecnością Gabrielli i zaintrygowanie notatkami w skrzyniach były oczywiste.DoktorSeraphina gestem zaprosiła mnie do środka, mówiąc, żebym zamknęła drzwi i przyłączyła się do rozmowy.- Wejdz, Celestine.- Wskazała, abym usiadła na leżance obok regału.- Zastanawiałam się, kiedy przyjdziesz.W tej samej chwili wielki stojący zegar w kącie pokoju wybił ósmą.Byłam godzinę przed czasem.- Myślałam, że spotykamy się o dziewiątej - zauważyłam.- Gabriella chciała wcześnie zacząć - odparła nauczycielka.- Przeglądałyśmy część nowych materiałów, któredostaniesz do katalogowania.W skrzyniach są papiery Raphaela.Zeszłej nocy przyniósł je od siebie z gabinetu.Doktor Valko podeszła do biurka, sięgnęła po kluczyk i otworzyła szafkę.Półki były wypełnione po brzegi skrupulatnierozmieszczonymi notatkami.- To moje zapiski.Układałam je według tematu i daty, od notatek ze studiów na najniższych półkach, aż po najnowsze -głównie cytaty i wyciągi z artykułów - na górze.Od lat nie katalogowałam zebranych informacji, między innymi zewzględu na konieczność utrzymywania prac w tajemnicy, ale przede wszystkim dlatego, że czekałam na odpowiednieasystentki.Obie jesteście doskonałymi studentkami i zdążyłyście poznać podstawy najważniejszych dziedzin angelologii -teleologii, częstotliwości transcendencji, teorii angelologii morfistycznej, taksonomii.Macie też pewną wiedzę odziedzinie, w której się specjalizujemy - geologii przedpotopowej.Jesteście pracowite i skrupulatne, sporo wiecie i macieróżne talenty, ale nie jesteście specjalistkami.Mam nadzieję, że spojrzycie na59nasze materiały świeżym okiem.Wiem, że jeśli jest w nich coś, co mi umknęło, to wy to znajdziecie.Ponadto muszę wasprosić o obecność na moich zajęciach.Zdaję sobie sprawę, że zaliczyłyście je w zeszłym roku, ale to, o czym będziemy nanich mówić, ma ogromne znaczenie dla waszego zadania.Seraphina przejechała palcami po rzędzie tomów, z których kilka wyjęła i położyła przed nami na stoliku do kawy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]