[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Subtelne  N nas. Kawałki osłony opadły na dół, stapiając się w powietrzu.Erra potrząsnęła dłonią wgrymasie.- Niezle.Moja czaszka bardzo chciała się otworzyć.- Czy życzysz sobie walczyć teraz czy pózniej?- Pózniej.Wkroczyła do mojego apartamentu.Najwidoczniej chciała rozmawiać.To było wporządku.Zawsze mogłam sprawić żeby krwawiła.pózniej.Zamknęłam drzwi.Erra ściągnęła kaptur, ukazując masę ciemno-brązowych, prawie czarnych włosów,ściągnęła pelerynę i rzuciła na moje łóżko.Nosiła luzne czarne spodnie i dopasowaną skórzanąkamizelkę pokrytą metalowymi ćwiekami.Prosty długi miecz wisiał przy jej pasie.%7ładnychwygięć, funkcjonalna rękojeść, z podwójnym ostrzem około dwudziesto-ośmio calowym.Dobrydo kłucia i siekania.Typ miecza jaki ja bym nosiła.Jej pogrubienia wskazywały, że wiedziała jakgo używać.Moja wizja pojedynku z włócznikiem legła w gruzach.Kruszyła osłony jak orzechy,była gigantyczna i dobrze posługiwała się ostrzem.- Nie plujesz ogniem?- Nie.- Tylko sprawdzam.Erra stanęła twarzą do mnie.Wyglądała na starszą ode mnie o dziesięć lat.Jej szpiczastynos wystawał dalej, prawie w stylu romańskim, a jej usta były pełniejsze od moich.Patrzenie wjej ciemnie oczy było porównywalne do bycia porażonym przez prąd.Magia burzyła się w jejtęczówkach, napędzając budującą się arogancję, inteligencję i gorączkowy temperament.Malutkiewłosy z tyłu mojej szyi podniosły się.Jej oczy zwęziły się.Analizowała mnie.Zadarłam podbródek i odpłaciłam jej spojrzeniem.Erra zaśmiała się delikatnie.- I kto by pomyślał.Krew nie kłamie.Małe przypomnienie o mojej własnejśmiertelności.Tysiące lat i boskie moce, i oto jestem, wyzwana przez dziecko wyglądające jak ja. I tu mnie miała.Nikt z odrobiną zmysłu nie miałby wątpliwości, że jesteśmyspokrewnione.Ten sam ton skóry, te same oczy, ta sama twarz, uśmieszek, budowa, z wyjątkiemtego, że ona była olbrzymia.Nosiłyśmy nawet podobne ciuchy.Rytuał Dubal nagle zyskał sens.Nie widziałam siebie w zamazanym płynie.Widziałamją.Drugie spojrzenie przez kogoś z profilu i oto mamy rozwiązanie problem.Erra przejrzała apartament.- To tutaj mieszkasz?- Ta.- To nora.Dlaczego ostatnio wszyscy komentują moje kwatery? Moje biuro było obdarte, mójapartament to nora&- Ile masz lat?- Dwadzieścia sześć.Mrugnęła.- Jesteś tylko dzieckiem.Kiedy byłam w twoim wieku miałam pałac.Służących,strażników i nauczycieli.Nigdy nie zapominasz swojego pierwszego.- Pierwszego czego?- Twojego pierwszego pałacu.Wywróciłam oczami.- Dzięki.- Proszę bardzo.- Erra przespacerowała się do tyłu i rzuciła okiem na bibliotekę.- Lubiętwoje książki.- Podniosła zdjęcie Julie z szafki.- Kim jest to dziecko? Nie należy do rodziny.- Sierota.Palce Erry musnęły czarną wstążeczkę.- Co się stało?- Zmarła.- Dzieci często tak robią.- Odwróciła się i wskazała kuchnię.- Jest zimno.Masz coś dopicia? - Herbatę.- To było surrealistyczne.Może jeszcze nakarmię ją jeszcze ciastkami, tomoże odłoży zamienienie Atlanty w pustkowie.- Czy jest gorąca? - spytała Erra.- Tak.- W takim razie pasuje.Poszłam do kuchni, zrobiłam herbatę, wlałam do dwóch kubków i usiadłam.Zabójcaczekał na mnie na krześle.Położyłam go na nogach i spojrzałam na Errę.Wcisnęła się na krzesłonaprzeciw mnie i wlała pół kubka miodu do swojej herbaty.Ze wszystkich ludzi jakich znałam, miałam najlepszą okazję by ją zdjąć.Nie byłam wnajlepszym stanie w tym momencie, ale przecież nie my wybieramy kiedy mamy walczyć o naszeżycia.- O czym myślisz? - spytała.O tym, że masz lepszy chwyt, ale ja jestem szybsza.- Dlaczego miecz a nie włócznia?- Włócznie są dobre do przytwierdzania rzeczy na miejsce.Miecze mają zwyczaj łamaćsię pod ciężarem.Widziałam jak walczysz i zasługujesz na miecz.- Kącik jej ust podniósł się.-Chyba, że planujesz stać nieruchomo w momencie gdy Cię nadzieję.Wzruszyłam ramionami.- Ta myśl przeszła mi przez głowę, ale mam reputację do utrzymania.Erra zdławiła śmiech.- Domyśliłam się kim jesteś.Jesteś zagubionym dzieckiem Im a o którym wciążrozpowiada, kiedy ma atak melancholii.Melancholii, jasne.Użala się nad faktem, że nie udało mu się mnie zabić - jakie toczarujące.- Im?- Przezwisko z dzieciństwa twojego ojca.Czy ty wiesz kim ja jestem?- Plagą starożytnego świata.Zarazą.Niszczycielem Miast.Moją ciotką.- Starszą siostrąRoland a. Erra podniosła kubek.- Powinniśmy świętować rodzinne pojednanie?Podniosłam łyżeczkę i machnęłam nią w powietrzu kilka razy.- Jupi-jaj-je.Uśmiechnęła się.- Jesteś zbyt śmieszna by być jego.Jego dzieci mają w zwyczaju brać wszystko napoważnie.Upiłam odrobinę herbaty.Im dłużej rozmawiałyśmy, tym bardziej odpoczywałam.- Nie mów.- Jesteś bardziej podobna do mojego wylęgu, ale ja obudziłam się dopiero sześć lat temu,więc nie możesz być moja.Szkoda.Inny czas, inne miejsce i możliwe, że zmieniłabym cię w cośprzydatnego.Nie mogłam się powstrzymać.- Jakie były twoje dzieci?- Impulsywne.I gwałtowne.W większości miałam chłopców i często kierowali się wstronę prostych przyjemności: picia, kurwienia się i walczenia, najlepiej wszystko naraz.-Machnęła palcami.- Dzieci Im a wpatrują się w gwiazdy i tworzą zegary, które obliczająnieprzydatne wydarzenia, takie jak kąt pazurów jastrzębia w momencie ataku na ofiarę.Demonstrują swoje ustrojstwa i wszyscy się dziwią.Moje dzieci upijają się, mylą stado krów zpułkiem wroga i wyżynają ich w pień, wydzierając się jak lunatycy do momentu aż cała armiaspanikuje.To brzmiało na wielkiego Ajaksa, jednego z Greków, który podbił Troję.To musiało byćpodczas jej  Greckiego czasu.Erra napiła się.- Jeden półgłówek przeciągnął bramy miasta aż na szczyt góry.Spytałam się czemu tozrobił.Odpowiedział  Wtedy to wyglądało na dobry pomysł.Mrugnęłam.- Czy również zakazał sobie ścinać włosy?Erra skrzywiła się. - Aysiał.To był jego plan: wyhodować czuprynę tak, żeby nikt nie mógł tego zobaczyć.Jego ojciec był niesamowity.Głupi jak gołąb, ale piękny.Myślałam, że moja krew zrekompensujejego brak mózgu.- I co z tego wyszło?Moja ciotka znów się skrzywiła.- Był najgłupszym dzieckiem jakiekolwiek wyprodukowałam.Zabicie go było jakwyleczenie migreny.Napiłam się herbaty.- Więc zabiłaś swojego syna?- Był błędem, a kiedy robisz błędy, to muszą zostać naprawione.- Myślałam, że popełnił samobójstwo.- Przynajmniej według Biblii.- Bo tak zrobił.Po prostu mu pomogłam po drodze.- Ajaks też się sam zabił.Napiła się swojej herbaty w geście tak podobnym do mojego, że musiałam walczyć samaz sobą, żeby się nie zagapić.- Nie gadaj.Tak dla ciecie wygląda moja rodzina.Jak przyjemnie.Napełniłam swój kubek.Moja ciotka spojrzała na mnie.- Czy wiesz co robi twój ojciec, kiedy jego dziecko go rozczarowuje?- Jestem pewna, że mi powiesz.- Wzywa mnie.Jest zbyt sentymentalny by leczyć swoje błędy.Zrobił to kilka razy, alemusieli zrobić coś naprawdę idiotycznego w stosunku do niego, żeby zdecydował się zabić ichosobiście.- Jestem idealna w byciu idiotką.Uśmiechnęła się, wystarczająco ostro by ciąć.Jak miecz wychodzący z pochwy.- W to mogę uwierzyć.Spojrzałyśmy się po sobie. - Dlaczego Gromada? - spytałam [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    White James Szpital Kosmiczny 04 Statek Szpitalny
    Lara Adrian Midnight Breed 04 Midnight Rising
    Burrowes Grace Córki księcia Windham 04 Chwila zapomnienia lady Eve
    § Preston Douglas, Child Lincoln Perdergast 04 Martwa natura z krukami
    Farmer Philip Jose Swiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt (MR)
    Davis Lindsey Marek Dydiusz Falko 04 Żelazna ręka Marsa
    Clancy Tom Jack Ryan 04 Polowanie na Czerwony PaŸdziernik
    Kossakowska Maja Lidia Upiór Południa 04 Czas mgieł (2)
    MacBride Stuart Logan McRae 04 Dom krwi [CzP]
    Christie, Agatha Der seltsame Mr Quin
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • protectorklub.xlx.pl