[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Mocne mięśnie, wyżłobione przez stały wysiłek, napięły się na jego klatce i ramionach.Miałbudowę człowieka, który walczył o życie.Ani zbyt pokazny, ani za szczupły.Doskonałepołączenie siły i gibkiej szybkości.Uśmiechnął się jak mężczyzna, który miał długą i pasjonującą noc.Nie.To nie był sen.Spałam z nim.O mój Boże.Szare oczy Currana uśmiechały się do mnie.- Dzień dobry.- Powiedz mi, że wciąż śpię.Pokazał kawałek zębów.- Nie.Położyłam się i nakryłam prześcieradłem.Nie mogłam być tak lekkomyślna. - Za pózno na to.Już wszystko widziałem.Właściwie jestem całkiem pewny, że równieżwszystko dotknąłem i posmakowałem.- Potrzebuję chwili, żeby sobie z tym poradzić.- Nie spiesz się.Nigdzie się nie wybieram.Tego właśnie się obawiam.- Gdzie mój pies?- Wypuściłem go.Poderwałam się.- Samego?- Wróci, kiedy skończy.Wie, gdzie jest jedzenie.Curran kroczył w stronę łóżka, ruszając się cicho.Jego palce u nóg lekko chwytałypodłogę, ponieważ szedł jakby wciąż miał pazury.Naprawdę był niewiarygodnie atrakcyjnymłajdakiem.Przechylił się przez łóżko.Jego wargi musnęły moje.Pocałował mnie.Oddałampocałunek.Smakował jak Curran i pasta do zębów.Najwyrazniej straciłam rozum.- Czy w nocy cię skrzywdziłem?Mogłabym użyć wielu słów by opisać zeszłą noc, ale  ból nie był jednym z nich.- Nie.- Nie byłem pewien, od kiedy kazałaś mi przestać.- Tak, o piątej rano.Ciągle przychodził i przychodził, w końcu około piątej nad ranem moje ciało siępoddało.- Musiałam się wyspać.Teraz już w porządku, jestem pełna sił.Dlaczego ja to powiedziałam?Wyglądał jak kot, który dostał się do spiżarni i ma tylko dla siebie śmietankę ikocimiętkę.- Czy to aluzja?- Chcesz żeby tak było?Nie mogłam się powstrzymać. Uśmiechnął się i wślizgnął się do łóżka obok mnie.- Tak.Półtorej godziny pózniej uciekłam i zaczęłam rozglądać się za rzeczami.W powietrzuunosił się zapach jak w kawiarni.Zrobił dla mnie kawę.Ubrałam się i weszłam do kuchni, żeby usmażyć omlet i zadzwonić do Andrei zwyjaśnieniami.- Masz dwu godzinne spóznienie - powiedziała.- Wszystko w porządku? Nigdy się niespózniasz.Mam po ciebie przyjechać?- Nie.Wszystko ok.Po prostu jestem zmęczona.Curran wkładał chleb do tostera.- Jakieś wieści o Marii - spytałam.- %7ładnych.- Dzięki.- Czekaj, nie rozłączaj się.- Tak?Andrea ściszyła głos.- Raphael znalazł więcej plotek na temat siłowni.Curran wpatrywał się we mnie.Musiałam jej przerwać zanim powie coś, czego Raphael może pożałować.- Teraz nie jest na to najlepszy czas&- Spójrz, ukrywam się w pancernym pokoju z telefonem, patrzę na drzwi i szepcze, więcnikt mnie przypadkiem nie podsłucha.Czuję się jak uczniak ukrywający się w łazience zpapierosem.Musisz mnie wysłuchać.Raphael mówi, że Curran leżał na ławeczce przez piętnaścieminut próbując oderwać cholerną sztabę, mimo iż była przyspawana.Z twarzy Currana nie mogłam nic wyczytać.- Acha. Acha było dobrym słowem.Wymijającym.- Połamał to. - Słucham?- Złamał sztabę.Potem rozwalił nią całą ławeczkę na kawałki.Po prostu mnie teraz zabijcie.- Acha.- Musiał być bardzo wściekły.Pan niezrównoważony.Więc uważaj na siebie, ok.?- Zrobi się.Dzięki.Rozłączyłam się i spojrzałam na niego.- Zepsułeś ławeczkę?- Ty zepsułaś.Ja tylko dokończyłem robotę.- To nie był jeden z moich wielkich momentów.Zaśmiał się.- Nie.Nie zrobiłem tego, dopóki nie zobaczyłem kocimiętki.Myślałem, że ze mniedrwisz.Nie spodziewałem się tego.- Warknął.- Będę musiał nałożyć Raphael owi kaganiec.- On chce aprobaty dla swoich finansowych machinacji.- Prosisz mnie bym to zrobił dla niego?- Nie.Wyłączyłam gaz i wyjęłam dwa metalowe, niebieskie talerze.Zrezygnowałam zkruchych talerzy po tym jak ostatnio moje drzwi zostały wyłamane i demoniczne syrenyzniszczyły moją kuchnię.Rozdzieliłam omlet na talerze i zatrzymałam się, kiedy oplotły mnieramiona Currana.Przygarnął mnie do siebie, przyciskając moje plecy do swojej klaty.Usłyszałamjak wdycha mój zapach.Jego usta muskały moją skroń.I oto jesteśmy, sami, w mojej kuchni, ześniadaniem stygnącym na stole.To jakby coś z równoległej rzeczywistości, z inną Kate, na którąnikt nie poluje jak na dzikie zwierzę i która mogła mieć tego typu rzeczy.- O co chodzi? - spytałam miękko.- Tylko się upewniam, że wiesz, że zostałaś złapana.Pocałował moją szyję a ja oparłam się o niego.Mogłaby tak zostać przytulona do niegona kilka dni.Wtapiałam się w to zbyt szybka i za głęboko.Tak, to wszystko wygląda tak pięknie, ale co będzie, kiedy na horyzoncie zobaczy kolejną zdobycz? Ta myśl mnie poraziła.Widoczniewciąż byłam słaba.- Nie złamałam ci wczoraj żadnej kości, prawda?- Nie, ale kopniak był piekielny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    White James Szpital Kosmiczny 04 Statek Szpitalny
    Lara Adrian Midnight Breed 04 Midnight Rising
    Burrowes Grace Córki księcia Windham 04 Chwila zapomnienia lady Eve
    § Preston Douglas, Child Lincoln Perdergast 04 Martwa natura z krukami
    Farmer Philip Jose Swiat Rzeki 04 Czarodziejski labirynt (MR)
    Davis Lindsey Marek Dydiusz Falko 04 Żelazna ręka Marsa
    Clancy Tom Jack Ryan 04 Polowanie na Czerwony PaŸdziernik
    Kossakowska Maja Lidia Upiór Południa 04 Czas mgieł (2)
    MacBride Stuart Logan McRae 04 Dom krwi [CzP]
    Pia Melody Toksyczna miłoÂść i jak się z niej wyzwolić
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.xlx.pl