[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Jego fallus stanął na baczność z szybkością szeregowca salutującego generałowi,wtulając spragnioną główkę w pełne gracji wygięcie dolnych partii plecówdziewczyny.To tyle, jeśli idzie o chorobę powściągającą moje seksualne żądze,skonstatował.Choć jego umysł nie był jeszcze kryształowo jasny, a ciało domagałosię snu, dolna połowa była czujna i świadoma, czego chce - a chciała tego przez dłu-gie tygodnie.Jęknął cichutko.W myślach nakazał sobie zostawić ją w spokoju.Lily spała i niebyła w stanie podejmować świadomych decyzji.Ale choć starał się zakończyć tę przypadkową bliskość, jego dłoń otuliła jędrnąkrągłość, a kciuk całkowicie z własnej inicjatywy odruchowo zaczął pieścićbrodawkę.Sutek Lily stwardniał jeszcze bardziej, a maszt Ethana leżący na plecachdziewczyny zaczął pulsować pragnieniem.Och, dobry Boże, jak mam się powstrzymać?Ogarnięty żądzą, pieścił Lily, rozsunąwszy wiązanie gorsetu, by czuć pod palcamiciepłą, jedwabistą skórę.Dotyk nagich piersi tylko pogorszył sprawę.Vessey długo i delikatnie skubał jejsutek palcami, zanim jakimś cudem wreszcie znalazł w sobie dość siły, by sięoderwać.Z drżącymi rękami odsunął się i padł na plecy.Zasłonił twarz ramieniem i leżał,cierpiąc katusze; całe ciało płonęło z pragnienia, by chwycić Lily w ramionai posiąść.Ale niezależnie od męczarni, jakie teraz przeżywał, takie postępowaniebyłoby nieuczciwe i niegodne dżentelmena.Idz spać, nakazał sobie.Ale czy może się udać, gdy Lily leży obok.Chwilę pózniej poruszyła się i przewróciła na plecy, tak że teraz leżała twarzą doEthana, choć widocznie jeszcze nie dość blisko, bo zaraz wtuliła się w niego,przerzuciwszy ramię przez jego obnażoną pierś.Vessey zadrżał na całym ciele.Musiał przy tym głośno jęknąć, bo Lily znów się poruszyła, lekko unosząc głowę.- Ethan? - wyszeptała.W odpowiedzi na ów cichy, zaspany dzwięk jego fallus drgnął i zapulsował.- Tak, to ja.- Dobrze się czujesz?Co za pytanie.Chciał jej powiedzieć, że czułby się pierwszorzędnie, gdyby tylkoprzerzuciła nogę przez jego biodro.- Dobrze - powiedział przez zaciśnięte zęby.Oprzytomniała troszkę bardziej.- Nie wydaje mi się.Mówisz tak, jakby cię coś bolało.Pokaż, sprawdzę.- Uniosłarękę i przesunęła dłonią po jego policzku.Zadygotał, myśląc, że eksploduje.- Jesteś trochę rozpalony.Napalony.Jestem napalony.Jak diabli.- Czy boli cię głowa?Nie, penis, pomyślał, a tkwiący w nim psotny chochlik podpowiadał, żeby objęładłonią tę część jego ciała, która naprawdę potrzebowała pieszczoty.- Nie - rzucił.- Hm.to dobrze.Martwiłam się o ciebie - wyszeptała.- Tak bardzo sięmartwiłam.- Naprawdę?- Tak.- Opuściła głowę na jego ramię i zamilkła.Po jakiejś minucie zaczął sięzastanawiać, czy nie zasnęła z powrotem.I wtedy ponownie się odezwała, jej palcemuskały lekko jego obojczyk.- Czy ja śnię?Z całych sił spróbował uspokoić oddech, krew zatętniła dziko pod jej dotykiem.- Nie.- Hm.Bo to mi przypomina jeden z moich snów.Zamarł, zaintrygowany.- Doprawdy?- Mhm, mhm - wymamrotała.- Choć zwykle w tym śnie mnie całujesz.Uśmiechnął się.- Całuję?- I dotykasz.Tak jak tamtej nocy w ogrodzie - urwała.- Podobała mi się ta nocw ogrodzie.- Naprawdę? - zapytał chrapliwym, niskim głosem.- Mnie też.A to? Też ci siępodoba?Przerzucił jej rękę przez plecy i wsunął dłoń pod na wpół rozpiętą sukienkę.Przesuwając ją, przebiegł zmysłowo palcami po skórze wzdłuż kręgosłupa.Wygięła się, a z ust wydobył jej się osobliwy jęk.- Wnoszę z tego, że tak.Przysuwając ją bliżej, pochylił głowę i wpił się jej w wargi w gorącym, leczniespiesznym pocałunku: jej usta były słodsze od poziomek z bitą śmietaną.Ethan postanowił podjąć jeszcze jedną próbę zdjęcia gorsetu: delikatnie uniósłLily i, nie przestając całować, powoli zdjął sznurówkę, po czym tryumfalnie rzucił gow nogi łóżka.Gorset odbił się i ześlizgnął na drewnianą podłogę z głuchympacnięciem.Wsunąwszy palce we włosy Lily, zaczął wyciągać szpilki.Czerwone pukle opadłyjedwabistą kaskadą na ich twarze niczym kurtyna.Kolor miały tak intensywny, żewydawało mu się, iż widzi go nawet w księżycowej poświacie.Zamknął oczyi pogłębił pocałunek, wikłając ich języki w rozpustny taniec który oboje pozbawiłtchu.Jęknęła, kiedy kolistym ruchem zaczął głaskać jej plecy pod koszulą, druga rękapowędrowała w dół w poszukiwaniu odsłoniętej skóry.Chwycił palcami skraj suknii powolutku podsuwał do góry, zanim nie natrafił na to, czego szukał: palce muzadrżały, kiedy spoczęły tuż nad podwiązką na ciepłym, atłasowym zgięciu kolana.Prześlizgując się wyżej, błądził po uroczej powierzchni jej uda, aż wreszcie dotarł doponętnych krągłości pośladków.Nie mogąc się powstrzymać, ścisnął delikatnie jeden z nich.Oderwała się od jego ust ze stłumionym okrzykiem.- Och, tego nigdy nie robiłeś w moich snach.- Nie robiłem? wymruczy znowu ściskając ją lekko i zataczając dłoniąniespieszne kręgi. Cóż za zaniedbanie z mojej strony.Spróbujemy jeszcze raz?Zsunął rękę na dół po udzie i kolanie i tą samą trasą wrócił na górę.Ciałem Lilywstrząsnął dreszcz tak silny, że i Ethan go poczuł.- Ethan - westchnęła, prawie łkając. Co my robimy?- To, co powinniśmy byli robić od tygodnia.To, do robienia czego razemzostaliśmy stworzeni. Wpił się w jej usta gwałtownie. Tylko nie mów, że tego niechcesz.- Ja.chcę.Ale nie powinnam.- Dlaczego nie? Czy to cudownie? Czy niedobrze się czujesz?Przesuwając dłoń po górnej części jej uda, palcami znalazł wejście do jejkobiecości.Nie sięgając głębiej, od razu wiedział, że jest mokra z pożądania.Lily zadrżała, ogarnięta palącą potrzebą, czując gdzieś wewnątrz głębokie, niemalbolesne pragnienie, które domagało się zaspokojenia - by Ethan je zaspokoił.Ma rację, przyznała.Jego dotyk naprawdę jest cudowny.Tak cudowny, żemusiała w końcu porzucić złudzenie, że tkwi pogrążona we wspaniałym, na wpółrealnym śnie.Ale ja wcale nie śpię.Ethan rzeczywiście mnie dotyka i, o niebiosa,podoba mi się to.Zachwyca, jeśli mam być szczera. Wiedziała, że natychmiast by przestał, gdyby nalegała.Ale czy naprawdę chciałanalegać? I co by odczuła, gdyby jej posłuchał.Przywołując wszystkie wcześniejsze obawy i przestrogi, usiłowała otrząsnąć się ztego otumanienia, odzyskać rozsądek i rozwagę.Ale tym razem sumienie pozostałonieme, najwyrazniej nie zamierzając choćby kiwnąć palcem w jej obronie.Wtedy Ethan ponownie zaczął ją pieścić w miejscu, którego żaden mężczyznajeszcze nie dotykał.Rozum jej się zupełnie zmącił
[ Pobierz całość w formacie PDF ]