[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Popatrz na sufit - nakazuje ciocia Babs jednej z nich, apotem wskazuje mały pieprzyk pod brodą.I to już wszystko?Znajdz różnicę.Prawie żadna.- To jest Rose.- Rose patrzynieruchomo w sufit, dopóki ciocia Babs nie powie: - Wporządku, Rose, możesz opuścić głowę.- Rose patrzy na mnienieruchomo, tak samo jak patrzyła na sufit.One mają bardzoograniczoną skalę ekspresji.Już zaczynam odczuwać brak tejzaskakującej różnorodności emocji, które przemykają jakobłoki po twarzy Gillian, czy nawet tej posępnej, a zarazemsubtelnej palety, z której czerpie Patricia.- Może jakąś grę? Albo zabawkę? - pogania ciocia Babsmoje małe gospodynie.Daisy zsuwa z łóżka i przynosipudełko Kudłatych filcaków".Czy pozwolą mi wrócić dodomu, jeśli rozegram z nimi szybką partyjkę? Chyba jednaknie.Mam ze sobą małą walizkę, która zawiera: wełnianąpiżamę, szczoteczkę do zębów i flanelkę, paręrubinowoczerwonych pantofli, pięć par majtek, koszulkę,gorsecik, dwie bluzeczki, plisowaną spódniczkę, sztruksowyfartuszek, parę spodni w szkocką kratkę, dwa sweterkizrobione na drutach (jeden biały, jeden w rybacki wzór),rozpinany sweter (butelkowa zieleń, okrągłe wycięcie, rękawyraglan), halkę i cztery pary skarpetek.Plus, oczywiście, to, comiałam na sobie, kiedy przyjechałam - jedną koszulkę, jedenstaniczek, jedną parę majtek, jedną parę skarpetek, jednąhalkę, niebieską wełnianą spódniczkę na szelkach, żółtysweterek, zimowy płaszczyk, jedną parę rękawiczek, jedenszalik, jedną wełnianą czapkę (szkocką, z pomponem).Jeżelikiedykolwiek byliśmy w czymś dobrzy jako rodzina - towłaśnie w stosownym doborze strojów na wielkie wyjścia.Sądząc po ilości ubrań, wygląda na to, że mam tu zostaćna dłużej.Z drugiej strony, jest jednak pewna anomalia - tylkojedna piżama.Czy te wszystkie stroje są tylko po to, żebyzrobić wrażenie na cioci Babs, podczas gdy piżama mówiprawdę? Kto to wie? Bo ja nie wiem.I po co tu jestem? Czy towakacje? To mi nie wygląda na wakacje.Prócz Teddy'egomam też ze sobą książeczkę Gillian Kotki i pieski, którąmusiała mi dać w niezwykłym i bezprecedensowym akciewielkoduszności.Jestem tu już prawie tydzień i nie wydaje mi się, żebyblizniaczki sypiały w nocy.Podejrzewam, że one po prostuleżą zupełnie nieruchomo.Nie mogę zasnąć, kiedy one nieśpią, a jeżeli już zapadam w sen, budzę się z trwogą i mocnościskam Teddy'ego pod kołdrą.Jego małe gorące ciałko jestdla mnie wielkim zródłem otuchy.Czuję, jak jego małakudłata pierś wznosi się i opada przy każdym oddechu.Tymczasem pierzyna okrywająca Daisy i Rose ani drgnie, cotylko utwierdza mnie w przekonaniu, że są one pozbawionenormalnych, ludzkich płuc.Widziałam, jak patrzą naTeddy'ego, i nie sądzę, żeby miały dobre intencje.W ciemnościach meble nabierają złowrogich kształtów -sypialnia jest przeładowana wielkimi, ciężkimi meblami, którew ogóle nie pasują do dziecinnego pokoju.Jest tam nie tylkoarktyczna pustynia ich podwójnego łóżka, ale także olbrzymia,dwustronna szafa z toaletką do kompletu, tak wielka, żemożna by w niej zmieścić trupa.Pośród czarnej nocy kształtymebli posiadają głęboką ultraczerń, która sugerujeantymaterię.W rogu, po drugiej stronie, stoi domek dla lalek - duży,wiktoriański, o czterech kondygnacjach.Są w nim obrazkiwielkości znaczków pocztowych i znaczki pocztowe wielkościkropek.Ma też pozłacane krzesełka, jak dla królowej z bajki, ikandelabry jak kryształowe kolczyki, a także stół kuchenny,uginający się pod ciężarem gipsowych szynek i odlanej wgipsie, migdałowej galarety.Ten domek dla lalek stanowi przedmiot pożądania Gillian,która nie raz już próbowała namówić blizniaczki, żeby jej gozapisały w testamencie.Bardzo wątpię, żeby to zrobiły.Gdyby zapisały go mnie (co jest jeszcze bardziejnieprawdopodobne), odmówiłabym przyjęcia.Domek ma wsobie coś niesamowitego, z tą mikroskopijną instalacją(maleńkie miedziane krany!) i małymi, oprawionymi w skóręksiążkami (Wielkie nadzieje!).Bałabym się - boję się - żemogłabym wpaść w pułapkę i stać się jedną z tych malutkich,kędzierzawych dziewczynek w fartuszkach w pokojudziecinnym na górze, które całymi dniami muszą się bawićmaciupeńkimi laleczkami
[ Pobierz całość w formacie PDF ]