[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Wygiął skrzydła do tyłu i wyleciałza drzwi.Pozostawione w samotności istoty nie-anielskie zebrałysię razem.Miles przyciskał się do tylnych drzwii wyglądał przez okno.Shelby ukryła głowę w dłoniach.Twarz Callie była biała jak obudowa lodówki.Luce wzięła Callie za rękę.- Chyba mam kilka rzeczy do wyjaśnienia.- Kim jest ten chłopak z łukiem i strzałą? - wyszeptałaCallie.Wzdrygnęła się, ale wciąż mocno trzymaładłoń Luce.- Kim ty jesteś?- Ja? Ja jestem tylko.mną.- Luce wzruszyła ramio nami,czując, jak przeszywa ją dreszcz.- Nie wiem.- Luce - odezwała się Shelby, z trudem powstrzymującłzy.- Czuję się jak bałwan.Przysięgam, nie miałampojęcia.To, co mu mówiłam.tylko spuszczałam powietrze.Zawsze pytał o ciebie, a że był takim dobrymsłuchaczem, ja.To znaczy, nie miałam pojęcia, kimn aprawdę był.Nigdy, prżenigdy bym nie.- Wierzę ci - powiedziała Luce.Podeszła do oknai stanęła obok Milesa, spoglądając na niewielki drewniany ganek, który jej ojciec wybudował przed kilkulaty.- Jak myślisz, czego on chce?Na podwórku suche liście dębów leżały zmiecionew porządne sterty.Powietrze pachniało ogniskami.Gdzieś w oddali wyła syrena.Na końcu trzech stopniprowadzących z ganku stali razem Daniel, Cam, Arria ne,Roland i Gabbe, zwróceni w stronę płotu.Nie, nie płotu, uświadomiła sobie nagle Luce.Bylizwróceni w stronę ciemnego tłumu Wygnańców, stojącychna baczność z naciągniętymi łukami.Wygnaniecnie przyszedł sam.Zebrał armię.Luce musiała oprzeć się o blat.Poza Camem aniołybyły nieuzbrojone.A ona widziała, co mogą zrobić takiestrzały.- Luce, zatrzymaj się! - zawołał za nią Miles, ale onajuż wybiegła przez drzwi.Nawet w ciemnościach Luce widziała, że wszyscyWygnańcy mają takie same beznamiętne i przystojnetwarze.Kobiet było tyle samo co mężczyzn, wszyscy bylibladzi i nosili takie same brązowe trencze.Mężczyznimieli krótko obcięte bardzo jasne włosy, kobiety mocnościągnięte, niemal białe kucyki.Skrzydła Wygnańcówunosiły się za ich plecami.Były w bardzo kiepskimstanie - podarte, poszarpane i obrzydliwie brudne,właściwie umazane błotem.Wcale nie przypominaływspaniałych skrzydeł Daniela czy Cama, ani też innychaniołów i demonów, których znała Luce.Stojąc razemi patrząc tymi dziwnymi pustymi oczami, z głowamizwróconymi w różne strony, Wygnańcy byli niczym armiaz koszmaru.Ale Luce nie mogła się obudzić.Kiedy Daniel zauważył, jak stoi z pozostałymi na.ganku, odwrócił się i wziął ją za ręce.Jego doskonałatwarz wydawała się oszalała ze strachu.- Kazałem ci zostać w środku.- Nie - wyszeptała.- Nie dam się zamknąć, kiedywy walczycie.Nie mogę po prostu patrzeć, jak ludziewokół mnie giną bez powodu.- Bez powodu? Pokłóćmy się o to innym razem, dobrze,Luce? -- Co chwila spoglądał w stronę mrocznegoszeregu Wygnańców przy płocie.Zacisnęła pięści.- Danielu.- Twoje życie jest zbyt cenne, by zmarnować je w ata kuzłości.A teraz wchodz do środka.Natychmiast.Na podwórku rozległ się głośny wrzask.Pierwszyrząd dziesięciu Wygnańców uniósł broń w stronę aniołówi wystrzelił.Luce poderwała głowę i zobaczyła, jakcoś - ktoś - zeskakuje z dachu.Molly.Zleciała na dół - ciemna plama trzymająca w oburękach ogrodowe grabie i wymachująca nimi niczympałkami. Wygnańcy słyszeli ją, ale nie widzieli.Molly zakręciłagrabiami, zbijając strzały w powietrzu, jakby byłyzbiorami na polu.Wylądowała spokojnie w swychczarnych wojskowych butach, a tępe srebrne strzałyuderzały w ziemię, wyglądając niewinnie jak gałązki,choć Luce dobrze wiedziała, że tak nie jest.- Nie będzie żadnej litości! - zaryczał z drugiej stronypodwórka Wygnaniec.Phil.- Zabierzcie ją do środka i zbierzcie gwiezdne strzały!- krzyknął Cam do Daniela, wskakując na balustradęganku i wyciągając własny srebrny łuk.Szybkowystrzelił trzy pasma światła.Wygnańcy zakołysali się,gdy troje z ich szeregów zniknęło w chmurach pyłu.Arriane i Roland błyskawicznie przebiegli po podwórku,podnosząc skrzydłami strzały.Drugi szereg Wygnańców zbliżał się, przygotowującnową salwę.Kiedy byli gotowi do strzału, na balustradęwskoczyła Gabbe.- Zobaczmy.- Z dzikim blaskiem w oczach wskazałaczubkiem skrzydła na ziemię tuż przed Wygnańcami.Trawnik zadrżał i nagle ziemia się rozstąpiła - naszerokość kilku stóp i długość podwórka.Zabierającze sobą co najmniej dwudziestu Wygnańców, którzywpadli w głęboką czarną otchłań.Wrzeszczeli, spadając Bóg jeden wie jak dalekow dół.Wygnańcy za nimi zatrzymywali się gwałtownietuż przed przerażającym otworem stworzonym przez.Gabbe z niczego.Ich głowy poruszały się wewszystkiestrony, jakby mimo ślepoty próbowali zorientować sięw sytuacji.Kilku kolejnych Wygnańców zakołysało sięna krawędzi i wpadło do środka.Ich krzyki cichły, ażzapanowała cisza.Chwilę pózniej ziemia zaskrzypiałajak zardzewiałe zawiasy i z nów się zamknęła.Gabbe opuściła eleganckim gestem pierzaste skrzydłodo boku.Otarła czoło.- To powinno trochę pomóc.Wtedy z nieba spadła kolejna salwa srebrnych odłamków.Jeden z nich wbił się w najwyższy stopieńschodów, u stóp Luce.Daniel wyrwał strzałę z drewna,uniósł rękę i cisnął nią prosto, niczym zabójczą strzałkądo gry, w czoło zbliżającego się Wygnańca.Wybuch światła, niczym lampa błyskowa aparatu.Chłopak o białych oczach nie zdążył nawet krzyknąć -i rozpłynął się w powietrzu.Daniel popatrzył na Luce i dotknął jej, jakby niemógł uwierzyć, że ona wciąż żyje.Stojąca u jej boku Callie głośno przełknęła ślinę.- Czy on właśnie.Czy ten gość naprawdę.- Tak - odpowiedziała Luce.- Nie rób tego, Luce - powiedział Daniel.- Niezmuszaj mnie, żebym siłą wciągnął cię do środka.Ja muszę walczyć.Ty musisz się stąd wydostać.Już.Luce zobaczyła wystarczająco dużo, by się z nim zgodzić.Odwróciła się w stronę domu i wyciągnęła ręcedo Callie - lecz wtedy, przez otwarte drzwi do kuchnizobaczyła Wygnańców.Było ich trzech.W jej domu.Srebrne łuki uniesionedo strzału.- Nie! - ryknął Daniel, biegnąc, by własnym ciałemosłonić Luce.Shelby wypadła z kuchni na ganek i zatrzasnęła zasobą drzwi.Trzy strzały z głośnym trzaskiem wbiły się w niez drugiej strony.- Hej, oczyściła się! - zawołał Cam z trawnika i krótkoskinął Shelby głową, po czym wbił strzałę w głowęjednej z dziewczyn-Wygnańców.- Dobra, plan B - mruknął Daniel.- Znajdzcie sobiejakąś kryjówkę w pobliżu.Wszyscy [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
    Benzonnni Juliette Fiora 02 Fiora i zuchwały
    § Łajkowska Anna Wrzosowisko 02 Miłoœć na wrzosowisku
    Coulter Catherine Gwiazda 02 Dzika gwiazda
    Trigiani Adriana Valentine Roncalli 02 Brawo,Valentine(3)
    Gauze Jan Brazylia 02 Brazylia mierzona krokami(1)
    Reynard Sylvain Piekło Gabriela 02 Ekstaza Gabriela
    Christine Dorsey [Sea 02] Sea of Desire (epub)
    Ortolon Julie Prawie idealnie 02 Po prostu idealnie(1)
    Tracy Anne Warren Kochanki 02 Przypadkowa kochanka
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • exopolandff.htw.pl