[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Postawił koguta na dachu samochodu, nie zważając na swój status tajnegoagenta, i z pulsującym czerwonym światłem pojechał do szpitala.Zostawił wóz w strefie dla ciężarówek z zaopatrzeniem i wpadł doholu.Walił pięścią w guzik windy tak długo, aż przyjechała.Dobiegł dopokoju pielęgniarek na oddziale położniczym i zajrzał do środka.Pokój byłpusty. Jest tu kto, do diabła?!Jego krzyk nadal odbijał się echem od sterylnych powierzchnikorytarza, gdy Dodge już biegł dalej.Na każdych drzwiach wisiał niebieski albo różowy wianuszek orazpluszowy miś.W końcu z któregoś pomieszczenia wyszła pielęgniarka iDodge omal się z nią nie zderzył. W czym mogę pomóc?  zagadnęła. Caroline King. A pan jest.424RLT  Ojcem.Uśmiechnęła się. Gratulacje! Ma pan przesłodkie maleństwo!Poczuł się tak, jakby ktoś wywrócił go na drugą stronę i rzucił napodłogę. Jest tutaj? Ona jest tutaj!  zaśmiała się pielęgniarka. Chciałby ją panzobaczyć?Bez słowa skinął głową i pozwolił zaprowadzić się do oknazasłoniętego żaluzjami. Proszę zaczekać, przyniosę dziecko.Otwierała już drzwi sali noworodków, kiedy ją zatrzymał. Chwileczkę.Gdzie jest Caroline? W pokoju numer czterysta osiemnaście. Dobrze się czuje? Miała krótki i łatwy poród.Szkoda, że nie udało się panu zdążyć!Tak, nie udało mu się.Pieprzył Crystal, gdy Caroline odeszły wody,gdy zaczęła rodzić, gdy musiała sama zanieść starannie spakowaną walizkędo samochodu i dojechać do szpitala, i gdy wydała na świat ich córkę.Z trudem chwytał oddech.Nie potrafił wyobrazić sobie, aby możnabyło czuć do siebie nienawiść większą i bardziej gorzką niż on w tej chwili.Wpatrywał się w deszczułki żaluzji, dopóki się nie uniosły.Wtedy zobaczyłstojącą za szybą pielęgniarkę, która trzymała na rękach najmniejszą istotęludzką, jaką kiedykolwiek widział.Twarzyczkę miała czerwoną, nosek płaski, powieki opuchnięte i byłazawinięta w kocyk jak laleczka.Na głowę wsunięto jej zrobioną na drutachróżową czapeczkę, którą pielęgniarka teraz zdjęła, odsłaniając rudy puszek425RLT w brzoskwiniowym odcieniu porastający całą maleńką czaszkę.W tymmięciutkim punkcie na czubku głowy skóra poruszała się miarowo.Ciemiączko, przypomniał sobie.Tak, ciemiączko.Azy napłynęły mu do oczu.Jeżeli wcześniej miał problemy zoddychaniem, to teraz prawie się dusił.Pokazał pielęgniarce uniesiony do góry kciuk i ruchem wargpodziękował jej przez szybę, a potem odwrócił się i ruszył na poszukiwaniepokoju 418.Kiedy go znalazł, przed drzwiami przygładził włosy, przejechałobiema dłońmi po twarzy i wziął głęboki oddech.Drzwi były ciężkie.Uchylił je tylko i wślizgnął się do środka.Lampkanad łóżkiem nie dawała dużo światła, wyraznie widział jednak leżącą naplecach Caroline.Jej twarz zwrócona była w stronę okna.Płaski brzuchwyglądał jakoś dziwnie.Musiała usłyszeć szmer zamykających się drzwi, ponieważ odwróciłagłowę.Spojrzała na niego i z jej oczu wyczytał, że wie, co zrobił.Droga do łóżka wydała mu się nieskończenie długa.On, zawsze takwygadany, nie miał pojęcia, co powiedzieć.Słowa całkowicie go zawiodły.Caroline odezwała się pierwsza. Kiedy nie wróciłeś do domu i nie dałeś mi znać, co się dzieje,zadzwoniłam na policję.Powiedziałam, że to pilna sprawa i muszęnatychmiast się z tobą skontaktować.Ponieważ pracujesz w grupiespecjalnej, jako tajny agent, jeden z twoich kolegów obiecał, że ci przekaże,żebyś do mnie zatelefonował.Ale ty się nie odezwałeś.Zadzwoniłamznowu, jeszcze bardziej przerażona.Ten sam facet wyjaśnił mi, że nie zdołałsię z tobą skontaktować, ale, jeśli może mnie to pocieszyć, wie z całąpewnością, że nie zostałeś zabity ani ranny na służbie. Jej głos i oczy były426RLT kompletnie pozbawione wyrazu. Przespałeś się z nią, prawda? %7łeby złapaćtego swojego przestępcę, poszedłeś do łóżka z jego dziewczyną.Wolałby, żeby obrzuciła go inwektywami i rozpłakała się.Wolałby,żeby wymierzyła mu policzek.Z tym byłby sobie w stanie jakoś poradzić.Ale ta powstrzymywana furia budziła w nim lęk.Otworzył usta, lecz nadal nic nie przychodziło mu do głowy.Niezamierzał zaprzeczać.Nie chciał dorzucić kłamstwa do zdrady, nie chciałpowiększać jej cierpienia, zresztą i tak byłoby to bez sensu. Masz się wyprowadzić, zanim wrócę z dzieckiem do domu.Ogarnęła go panika. Caroline. Mówię poważnie, masz się wynieść.Z naszego życia, jej i mojego.Nie życzę sobie, żebyś próbował się z nami widywać.Nigdy więcej, Dodge. Nie możesz. Mogę.Podjęłam już decyzję. Ja [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Warren Brown, Heather Lehr Wagner Colin Powell, Soldier And Statesman (2005)
    Stellar Theology and Masonic Astronomy by Robert Hewitt Brown
    Lord Brown Kate Zapach gorzkich pomarańczy
    Civil Brown Sue Mistrzowska zagrywka
    Klucz do przyszłoœci Brown Debra Lee
    01. Urodzona księżniczka Sandra Madden
    Od pierwszego wejrzenia Heath Sandra
    Steffen Sandra Powód do dumy
    Phillipson Sandra Lato z Ariane
    Hamilton Laurell K Anita Blake 01 Grzeszne rozkosze
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • paulinaskc.xlx.pl