[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Nie w tym względzie.Córka ogrodnika była jednak zbyt szczera.Szybkim krokiem szła przezkorytarz.Czy naprawdę miała nadzieję, że nie dotrzyma jej kroku? Dlaczego mnie unikasz? zapytał. Ależ nie robię nic takiego.Po prostu lady Kordelia przydzieliła mi dużo pracyw związku z przygotowaniami do nocy świętojańskiej. Czy zastanawiałaś się już, co zrobisz, jeżeli żaden jubiler ani złotnik wLondynie nie rozpozna twego pierścienia? Czy zaprzestaniesz wtedy poszukiwańrodzonej matki?Kate zwolniła.Opuściła wzrok na złoty przedmiot, który nosiła na palcu. Jutta powiedziała, że odpowiedz sama do mnie przyjdzie.Nie powinnam więcej szukać. Odpowiedz przyjdzie sama? Ha! Nie podoba mi się twój drwiący ton warknęła i znowu przyspieszyła kroku. Szukając odpowiedzi, musisz spojrzeć w siebie zamiast w gwiazdy. Ale co ja mogę zrobić? Wyjdz za mąż.Kate rzuciła mu gniewne spojrzenie.Jej oczy błyszczały ze zdenerwowania. Dlaczego tak gorliwie starasz się, żebym znalazła sobie męża? Jestem jeszczemłoda.Czyżbyś uważał, że nie zechce mnie żaden mężczyzna, jeżeli jeszcze trochębędę zwlekać?Czy skurczę się jak suszona śliwka w ciągu kilku miesięcy, zamiast w ciągukilku lat? Czy może obawiasz się, że stanę się szkaradna, zanim skończędwudziesty piąty rok życia? Nie.Ja. To nie jest twoja sprawa.Nie powinieneś się tym zajmować! Pragnę jedynie, żebyś była bezpieczna i dobrze urządzona.Jesteś moją przyjaciółką od dzieciństwa i pragnę dla ciebie czegoś więcej, niżobiecują fałszywe przepowiednie jakiejś głupiej badaczki gwiazd.Chciałbym,żebyś miała dobre życie, Kate.Kate niezwykle dynamicznie otworzyła drzwi do pokoju. Nie możesz wejść do mojej sypialni! Przecież byłem tu już wcześniej przypomniał jej chrapliwym głosem iwszedł za nią. Ale to było konieczne, żebyś.mógł zabrać stąd swoją bestię.Hrabia wyprostował się.Popatrzył na nią z góry. Czyżbyś zapomniała? Jestem lordem Stamford.Nazywam się EdmundWydville i jestem panem w Rose Hall. Ani na chwilę nie pozwalasz mi o tym zapomnieć. Kate zacisnęła ręce wpięści i oparła je na biodrach. Papa ostrzegał mnie przed tobą. Co proszę? Ostrzegał, że możesz chcieć mnie wykorzystać. Nie ja! Gdybym rzeczywiście chciał cię wykorzystać, nie szukałbym takpilnie mężczyzny, którego mogłabyś poślubić. A niech to! Edmundzie, obiecałeś mi przecież, że nie będziesz więcejzajmował się swataniem.Jesteś arogancki i niesłowny, to oczywiste.Nie można ciufać.Kiedy zaczęła przed nim uciekać, dopadły ją los i przeznaczenie.Nastąpiła natren sukni i zachwiała się, a wtedy przez otwarte drzwi skoczył na nią Percy.Kate krzyknęła przerażona, na szczęście Edmund zdążył ją złapać.Chwycił jąw ramiona. Percy! Zostaw!Pies zaskowyczał, ale nie poruszył się.Merdał ogonem i wpatrywał się w Kateprzestraszonymi oczyma. Twoja bestia ma do wypełnienia misję z piekła rodem syknęła. Percy! On żyje tylko po to, żeby mnie zadręczać. Percy, odejdz stąd!Popiskując w proteście, ogar w końcu odwrócił się i odszedł z podkulonymogonem.Jakże dobrze Edmund rozumiał jego rozżalenie.Wciąż mocno trzymał Kate w objęciach.Rozkoszował się pełnymi, ciepłymipiersiami, które przyciskała do jego ciała.Upajał się zapachem lawendy wjedwabnych włosach.To były jej nowe perfumy.Pożądanie spłynęło na niego jakciepły, letni deszcz.Ciało naprężyło się.Zabrakło mu tchu. Nie bądz na mnie zła zamruczał jej do ucha.Serce biło w nim jak oszalałe.Czy mogła wyczuć, jak bardzo jej pożąda? Już więcej nie będę.Mógłby znalezć inny sposób, by zapewnić jej dostatnią przyszłość. Dlaczego miałabym ci uwierzyć? Byłbym bardzo niepocieszony, gdyby między nami pojawiło się coś, comogłoby zakończyć nasz.naszą przyjazń.Wysuwając się z jego ramion, Kate jęknęła cicho.Chwiejnym krokiem oddaliłasię nieco.Edmund nie śmiał znowu wyciągnąć ku niej ręki.Poczuł ból.Opuścił wzrok ispojrzał na ławkę stojącą obok drzwi.Leżało na niej jakieś pismo.Przyjaciółka odpowiedziała na jego pytanie, zanim zdążył je zadać. Otrzymałam ofertę pracy jako guwernantka w Manchesterze.Ta nowina przeszyła jego mózg niczym żelazna strzała. Nie.Nie możesz jechać.Ciotka Kordelia bardzo na ciebie liczy zaprotestował. Musisz odrzucić tę ofertę.W pokoju zapadła denerwująca cisza.Przez otwarte okno dochodziły dzwiękimuzyki i odgłosy śmiechu z przyjęcia świętojańskiego. Nie mogę, Edmundzie odpowiedziała Kate łagodnym tonem.Spodziewałasię, że będzie na nią zły, kiedy dowie się, że zamierza opuścić lady Wydville.Dopóki nie znajdą nowej damy do towarzystwa, to na niego spadnie cały ciężarodpowiedzialności za choroby i bóle ciotki, a także obowiązek nalewania jejnieskończonej ilości pucharów z winem. Podniosę ci pensję zaproponował. Tu nie chodzi o pensję. A zatem o co? zapytał nagle niskim, złowieszczym tonem.Groznespojrzenie odebrałoby odwagę nawet najbardziej dzielnemu rycerzowi.Ona jednak wciąż przed nim stała.A więc o co chodziło?Nie mogła powiedzieć: Ponieważ cię kocham, lordzie Stamford.Kocham cięzbyt mocno, by zostać tu choćby jeden dzień dłużej".Uznałby, że jest bardzoniemądra, bo usycha z miłości do najprzystojniejszego arystokraty w Anglii!Kate wyprostowała się i uniosła brodę nad krezę
[ Pobierz całość w formacie PDF ]