[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Po cichu żywiła też nadzieję, że uda się jej tu i tam prześledzić okoliczne gwiazdy,czy przypadkiem nie wysyłają sygnałów inteligentnego życia.Detektor jej systemu mógłwychwycić przeciek radiowy z planety takiej jak Ziemia, odległej nawet o kilka świetlnychlat.Zaś zaawansowane społeczeństwo, które chciałoby się skontaktować z nami, przecieżna pewno posłuży się znacznie większą energią nadawczą niż my.Jeśli Arecibo -rozumowała - używane jako teleskop radarowy może wysłać jeden megawat mocy wokreślone miejsce nieba, to cywilizacja choć trochę bardziej rozgarnięta od nas może byćw stanie wytransmitować nawet sto megawatów i więcej.Gdyby do tego posyłali te stomegawatów dokładnie w kierunku Ziemi i teleskopem przynajmniej takim wielkim, jak wArecibo, to Arecibo powinno odebrać sygnał praktycznie z każdego zakątka MlecznejDrogi.Zawsze, gdy tak dokładnie o tym rozmyślała, zdumiewało ją, jak bardzo to, comożna by zdziałać, przerastało to, co już zdziałano.Jakie mizerne są zródła naukowedotyczące tych problemów - myślała - z wolna nie znajdując już takiego naukowegopytania, które zaczynałoby mieć dla niej większe znaczenie.Instalacje obserwatorium Arecibo znane były wśród miejscowych jako El Radar.Jego funkcji zasadniczo nie znano, starczyło, że zyskiwali dzięki niemu ponad tysiącrozpaczliwie potrzebnych miejsc pracy.Miejscowi izolowali kobiety od astronomów,których dzięki temu widywano o każdej porze dnia i nocy gorliwie joggujących po trawieokalającej talerz.Skutkiem tego awanse okazywane Ellie od chwili jej przyjazdu, chociażz początku nie całkiem odrzucane, prędko zaczęły przeszkadzać jej w badaniach.Wiele miesięcy minęło, zanim Valerian zdecydował się ją odwiedzić.Oficjalnieprzyjechał dać wykład, ale wiedziała, że w dużej mierze przybył tu, by sprawdzić, jak jejsię żyje, a także dostarczyć czegoś w rodzaju psychologicznej podpory.Badania Ellie szłyświetnie.Odkryła coś, co mogło być międzygwiezdnym obłokiem cząsteczkowym orazudało się jej zgromadzić dokładne dane czasowe pulsara w centrum Mgławicy Kraba.Nawet dokończyła rozpoczęte wcześniej nadzwyczaj czułe pomiary sygnałów wysyłanychprzez kilkanaście sąsiednich gwiazd, choć bez pozytywnych rezultatów.Wpatrywała się wgwiazdy i głowiła nad nimi, nie znajdując niczego, co nie mieściłoby się w normie.Wezpod obserwację dostateczną ilość gwiazd, a wcześniej czy pózniej zakłócenia ziemskiealbo splot przypadkowych sygnałów ułożą się we wzór, który na sekundę przyprawi cię ołomot serca.Uspokój się i sprawdz na nowo - jeśli się nie powtórzy, musisz ten sygnałuznać za fałszywy.Taka dyscyplina była niezbędna, jeśli pragnęła zachować równowagęemocjonalną w poszukiwaniach tego, czego rzeczywiście szukała.Zdecydowana byłapoddawać wszystko tak chłodnej analizie, jak było to możliwe, nie tracąc zarazem tegopoczucia cudowności zdarzeń, które od najwcześniejszych lat było jej przewodnikiem.Wyjęła z lodówki skąpe zapasy pracownicze i przygotowała skromny ni to piknik,ni lunch, do którego zasiedli z Valerianem przy samym brzegu talerzowatej michy.Woddali robotnicy reperowali, czy może wymieniali, wielkie płachty aluminiowe:spacerowali po nich w specjalnych walonkach, by nie uszkodzić cienkiej folii i niewdeptać jej w ziemię.Valerian wprost nie posiadał się z zachwytu dla jej osiągnięć.Potem wymienili parę smakowitych plotek i naukowych nowin, aż w końcu rozmowapożeglowała ku SETI, gdyż coraz szerzej mówiono o tym programie PoszukiwaniaPozaziemskich Istot Inteligentnych.- Czy myślałaś kiedyś, żeby całkowicie poświęcić się tym badaniom? - zapytałEllie.- Na razie nie - odparła - to przecież i tak niemożliwe, prawda? Jeśli dobrze wiem,nigdzie na świecie nie ma przy programie SETI ani jednej posady pełnoetatowej.- Nie ma, ale może być.Very Large Array zamierzają powiększyć o kilkanaścietalerzy i zrobić z tego obserwatorium całkowicie poświęcone SETI.Oczywiście, niezrezygnują też ze zwyczajnej radioastronomii.To będzie obłędny interferometr, na razietylko w projektach, bo kosztuje.Potrzeba też jakiejś politycznej ugody, no więc wnajlepszym razie może to potrwać lata.Ale na razie pomyśl o tym.- Wiesz, Peter, akurat dodatkowo przebadałam sobie około czterdzieści gwiazd, otypie zbliżonym do solarnego.Posługiwałam się dwudziestojednocentymetrowympasmem wodoru, o którym mówi się, że jest najodpowiedniejszą częstotliwościąświetlną, jako że wodoru we wszechświecie najwięcej.I tak dalej, i tak dalej.Zastosowałam najwyższą czułość, spośród tego co dotychczas robiono w świecie.Nie maśladu sygnału.Wygląda na to, Peter, że tam nikogo nie ma.Chyba to wszystko jestzawracaniem głowy.- Oczywiście.takim, jak życie na Wenus? Przemawia przez ciebie rozczarowanie.Do diabła z Wenus, to tylko pojedyncza planeta.A są w Galaktyce setki bilionów gwiazd,ledwie ich garstkę zbadałaś.Nie sądzisz, że trochę za wcześnie rzucać zabawki i iść?Rozwiązałaś jedną bilionową problemu.Może nawet mniej, jeśli pomyśleć, ile jest pasmczęstotliwości.- Wiem, wiem
[ Pobierz całość w formacie PDF ]