[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Niezdrowa otyłość zmniejsza sprawność, brzuch utrudnia działanie.– Włączyć kamery we wszystkich pomieszczeniach gwiazdolotu – polecił Dowódca.– Oni unieruchomili maszyny, naprawiają uszkodzenia i weszli do statku.Kosmonauci zobaczyli fragment korytarza, wiodącego do Domu Rodzinnego.Przez otwór w ścianie gramolili się piraci kosmiczni.– Czternaście sztuk – wycedził Egin.– W ciemnobrązowych skafandrach przypominają karaluchy.– Raczej indory – orzekł Laurin.– Spójrzcie, kołnierze skafandrów otaczają sznury czerwonych korali, to naprawdę indory.Rubinowe paciorki pięknie kontrastują z białymi esami-floresami, wyszytymi na ramionach – pochwalił Hesker.– Weszli do sterowni, oglądają aparaty.Stoją przy fotelu Nawigatora i teraz dopiero widać, jak niewielkiego są wzrostu, osiemdziesiąt centymetrów, najwyżej metr.– W małym ciele wielki duch – przypomniał filozof Akon.– Chociaż nie wierzę w uduchowienie zbójców.– Zbójcy, rozbójnicy, któż to wiedzieć może? – zdenerwował się tolerancyjny Tytus.– Obrażamy ich, nie znając intencji.A jeżeli własnymi metodami prowadzą badania naukowe?Egin roześmiał się.– Podobne badania naukowe przeprowadzał rozbójnik w zamierzchłych czasach, a ponieważ z zamiłowania był anatomem, chętnie i często zabijał napotkanych na drodze podróżnych, by poznać tajemnice ludzkiego ciała.– Co proponujesz? – zapytał Dowódca.– Przerwanie tych badań.– Egin zmienił obraz.Na ekranach ukazały się pojazdy, krążące wokół gwiazdolotu.Nieco dalej myszkowała druga grupa.– Szukają naszej eskadry – przemówił Tytus.– Prawdopodobnie próbują nawiązać kontakt i rozpocząć rozmowy.– Spełnimy te życzenia – zapewnił dobrodusznie Egin.– Umiemy szybko znikać i równie szybko powracać.Oczywiście nawiążemy kontakt.Następnie maszyny zlikwidują otwór w uszkodzonym gwiazdolocie, stwarzając dogodne warunki dla przeprowadzenia intymnej, przyjacielskiej rozmowy.– Myszy wpadły do pułapki – zmartwił się nieszczerze Kosmolog.– A Egin, oby żył wiecznie, wystąpi w roli gospodarza-kota.Mam nadzieję, że pozwolisz im pisnąć.– Za chwilę zobaczą trójwymiarowy obraz mojej postaci na tle ściany korytarza.– I będą pewni, że stanął przed nimi sam Egin, odpowiedzialny za bezpieczeństwo kosmonautów.– Tak, ekrany są rozmieszczone we wszystkich pomieszczeniach i korytarzach, obserwujcie reakcję miłych gości.Była doprawdy zaskakująca.Zaledwie Egin przekazał swój obraz i pojawił się w korytarzu przed wejściem do sterowni, błysnęła smuga światła.– Strzelają do mnie – ucieszył się.– Bez uprzedzenia.Niegrzeczne „indory”.Druga błyskawica uderzyła w trójwymiarowy obraz, dokładnie w sam środek czoła Egina.– Zdemolują korytarz – powiedział Dowódca.– Przemów do nich, uśmiechnij się.– Witam serdecznie w skromnych progach gwiazdolotu – odezwał się Egin.– Co za przemiłe spotkanie z przedstawicielami Innej Cywilizacji.Głos Egina sprawił, że małe istoty w brązowych skafandrach znieruchomiały.– Oni myślą – kpił Laurin.– Usiłują rozwiązać problem: dlaczego doskonała broń nie zabiła naszego przyjaciela? Przecież nie chybili.Widzę ich bardzo duże oczy i zwężone źrenice.Są wściekli, zdejmują z pleców jakieś instrumenty, to zapewne skuteczniejsza broń.– Gotowi spalić statek – zmartwił się Tytus.Egin zmienił obraz i „goście” zobaczyli gwiazdoloty Grupy Północnej i rakiety obronne przygotowane do kontrakcji.– Zgłupieli – stwierdził z satysfakcją Kosmolog.– Te obrazki bardziej przemawiają do wyobraźni niż grzeczne powitanie Egina.– Proszę o pozwolenie użycia broni neutralizującej agresywność – rzekł Egin.– Uczyni to Parias, który pozostał na statku, by kierować pracą maszyn, usuwających uszkodzenia.Paweł Do przekonsultował propozycję Egina z komendantem zespołów.Wszyscy wyrażali zgodę na użycie nieszkodliwej broni.Odpowiednio poinstruowany robot wrzucił do sterowni niewielki granat, który eksplodował po sekundzie.„Goście” zdjęli hełmy.– Wreszcie odpowiedzieli na twoje powitanie – powiedział Laurin.– Nie wiemy, czy przemówił instynkt samozachowawczy, czy podziałała broń.Jakże są potulni! Słyszę bełkot.– Raczej gulgotanie – poprawił Egin.– Głowy maleńkie, purpurowe gęby, oni naprawdę są podobni do indorów.Tłumaczenie bełkotliwej mowy intruzów kosmicznych zajęło sporo czasu.Zespół językoznawców i elektroników kilkakrotnie zmieniał programy dla maszyn tłumaczących, aż wreszcie rozszyfrowały pierwsze słowa:– Bronimy swojego miejsca wśród gwiazd – była to odpowiedź na pytanie Egina: „Dlaczego zrobiliście dziurę w statku?”– Mówiono niegdyś – odezwał się Strateg Soke – że atak to najlepsza forma obrony.Oni też tak rozumieją.– Nikt nie zamierza zająć waszego miejsca w Kosmosie – wyjaśniał cierpliwie Dowódca rozpoczynając coraz sprawniej tłumaczony dialog.– Jesteśmy przedstawicielami cywilizacji naukowo-technicznej egzystującej w Innym Układzie Słonecznym.Badamy Kosmos.Czemu uszkodziliście gwiazdolot?– Badanie Kosmosu surowo wzbronione – brzmiała zdumiewająca odpowiedź.– Kto zabronił?– Obcym nie wolno badać nieba, które należy do nas.Egin począł sapać, filozof Akon szepnął:– Nareszcie poznaliśmy właścicieli Mlecznej Drogi i okolic.– Czy wasz Kosmos ma granice? – zapytał Paweł Do.– Nie zauważyliśmy żadnych znaków.– Kosmos jest bezgraniczny, a znaków pełno.– Jakich znaków?– Rozpylamy obłoki świecącego gazu.– Zniszczyły wiele naszych rakiet.– Bo przekroczyliście granice wewnętrznego obszaru.– Bałamutna gadanina – powiedział Egin do kosmonautów.– Są bezczelni i prawią nam impertynencje.– Nie znamy praw, które obowiązują w tych stronach – Paweł Do postanowił kontynuować rozmowę, nie zważając na złe maniery zuchwałych istot.– Przybywamy z odległych stron.– Odległe strony i inne prowincje kosmiczne należą do Jedynego Państwa Niebieskiego Środka.Wszędzie ustanowiono te same prawa – recytowało indywiduum w brązowym skafandrze, bogato szamerowanym srebrnobiałymi esami-floresami.– My czuwamy, by przestrzegano praw i karzemy tych, co je łamią.– Rodzaj żandarmerii kosmicznej – wymruczał filozof Akon.– Nadmierna pewność siebie i niebywała pycha dosłownie rozsadza te antypatyczne istotki.Zapytaj, Pawle, skąd wiedzą, że ich prawa są słuszne i sprawiedliwe.Dowódca powtórzył pytanie.– Bo innych nie ma – odparła butna istota i tupnęła krótką nóżką.– Pozwolisz, że wtrącę się do tej pogawędki? – zapytał Egin.– Tak, dziękuję.Otóż, posłuchajcie, co wam powiem.Po pierwsze: jeżeli jeszcze raz ktokolwiek ośmieli się tupnąć, zostanie spłaszczony przy pomocy specjalnej prasy.Rozumiecie, co znaczy słowo „spłaszczony”? Zmieni się z trójwymiarowego w kształt o dwóch wymiarach.Po drugie, gdy mówicie do naszego Dowódcy, który prowadzi Wielką Eskadrę, stójcie nieruchomo i wciągnijcie te obrzydliwe brzuchy.Po trzecie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    O. CZESŁAW KANIAK ZA PRZYCZYNĽ MARYI PRZYKŁADY OPIEKI KRÓLOWEJ RÓŻAŃCA ŒWIĘTEGO (Przykłady na maj) Tom I
    CHRYSTUS JAKO SENS ZYCIA ks Czeslaw Stanislaw Bartnik id
    Zakaz wjazdu Czeslaw Bialczynski
    Stefanski Stanislaw Gleboki kosmos
    Chruszczewski Czeslaw Miasto nie z tej planety
    Criswell Millie Lekarstwo na klopoty
    Wellejusz Paterkulus Historia Rzymska
    Musso Guillaume Kim bylbym bez ciebie
    Mercedes Lackey & Rosemary Edgh Mad Maudlin
    Kiliński Jan Pamiętniki
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • protectorklub.xlx.pl