[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To samo dotyczyło młodej fizyczki z Azji, Tei.Pozostałe dwie kobiety - Dia i Kora - miałydoświadczenie i staż równy Makongowi.Obie były geologami, pracowały w AkrańskimInstytucie Badań Geologicznych Irmy.Niecierpliwie przerzuciłem kilkadziesiąt pierwszych stron dziennika.Interesowałmnie tylko ostatni rok.Właściwie trzy miesiące, poprzedzające ostatni zapis.Zatrzymałem sięna dacie czternastego pazdziernika.Notatki prowadzone były suchym, zwięzłym stylemstarego naukowca.Makong uważał formalność prowadzenia dziennika za zbyteczneobciążenie, więc starał się poświęcać jej jak najmniej czasu.W jego przekonaniu jedynympożytecznym zajęciem była praca naukowa.W tej sytuacji niewiele mogłem się po dziennikuspodziewać.Przewracając kolejne kartki nie zauważyłem niczego ciekawego.Wszystko, o comi chodziło, znajdowało się dopiero na trzech ostatnich stronach.Dziesiątego styczniaMakong zanotował, że Kora i Aster nie powrócili z terenu eksperymentalnej uprawy,położonego w strefie umiarkowanej.Ich nadajniki przestały reagować na sygnały i wszelkiślad po nich zaginął.Szukanie ich za pomocą sond nie dało rezultatów.Także i następnegodnia nie natrafiono na żaden ślad.Makong zlecił automatom przeszukanie terenu i po razdrugi wysłał sondy.Dwunastego stycznia zniknął Trip.Prowadził poszukiwania zaginionychw rejonie płaskowyżu Miranda.Ostatni odebrany od niego meldunek brzmiał: Kieruję się napółnocny wschód.Samopoczucie złe.%7ładnych śladów.Makong nie tracił zimnej krwi.Wydał polecenie zabraniające opuszczania stacji i jej najbliższych okolic.Od trzynastegostycznia nikomu nie wolno było odchodzić poza pole ochronne.Tego samego dnia wieczoremnie zjawiła się na wspólnej kolacji Tea.Automaty przekazały sygnał naruszenia pola, niemogły jednak zatrzymać człowieka.Natychmiast rozpoczęto pościg.Zlad urywał się wokolicach jeziora Oro.Makong w sprawozdaniu zaznaczył: Zlady stóp Tei, odciśnięte wmokrym gruncie, urwały się na wysokości Cypla Trzeciej Ekspedycji.Wyglądało to tak,jakby od tego miejsca rozpłynęła się, czy wzleciala w powietrze.Notatka kończyła się uwagąo pogorszeniu widoczności.Makong i Dia powrócili do bazy.W promieniu czterdziestukilometrów automaty przeczesały teren, w którym zniknęła Tea.Urwany ślad nie odnawiałsię nigdzie.Przeszukano też dno jeziora.Maszyny nie wykryły niczego, co mogło choćbyprzypominać człowieka.Dalej Makong informuje, że przez dwa następne dni przebywali zDią w bazie.Zahermetyzowali pole.Nie wpuściłoby teraz nikogo, kto usiłowałby się dostaćdo wewnątrz.Również i powracających członków wyprawy, ale w zaistniałej sytuacji było tojedyne rozsądne wyjście.Dia widziała jeszcze drugie, mianowicie start.Makong wahał się.Zapis z szesnastego stycznia był najkrótszy: Kłótnia z Dią.Poleciała na tereny uprawy.Ciąglenie wraca.Zostałem sam.Pogorszenie widoczności.Na tym kończyły się notatki.Nie znalazłem na stacji nic więcej, co mogłoby wyjaśnić tragedię, jaka się tutajrozegrała.Wszystko zastałem tak, jakby ci ludzie mieli powrócić za kilka minut.Fajka Tripależała nabita na biurku w jego pokoju, łóżko było rozgrzebane, jakby przed chwilą wstał.Przyłóżku na podłodze książka w czerwonej okładce, odwrócona grzbietem do góry.Podniosłemją.Wiersze.Nie wiedziałem, że Trip interesował się poezją.Przez cały czas krzątały się tutajautomaty.Jeżeli ktoś rzucił na ziemię skrawki podartego papieru, to już ich nie odnajdę.Wszystko było posprzątane.Detektywi z dawnych epok mieli nieporównanie lżejsze życie.Pozostałe pokoje też wyglądały normalnie.Typowo kobiece mieszkanie Teiurządzone było gustownie, w chłodnej tonacji seledynowozielonej.Pokój może wielepowiedzieć o swym właścicielu.Zdradza tajemnice psychiki.Jego użytkowniczka była chybasamotna, zamknięta w sobie.Nie umiała lub nie chciała się podobać.%7ładnych kosmetyków,peruk, rzuconego niedbale szlafroka.%7łelazny ład.Zeszyty z notatkami ustawione w równiutkich rzędach na szafce.Z wnętrza tegopokoju wiało pustką.Zupełnie inaczej było u Kory.Barwy czerwonopomarańczowe, napodłodze długowłosy dywanik, miękkie fotele, toaletka pełna kosmetyków, sześć peruk nastojakach, preparaty odchudzające, hormony.Tak.Kora wyglądała ze zdjęcia na młodądziewczynę, a przecież miała już 90 lat.Zalotna, o uśmiechu nie pozbawionym urokutajemniczości.Jakież przeciwieństwo stanowiły te dwie kobiety! Nie wiedziałem, jak one wogóle mogły się porozumieć.Nagle coś uderzyło mnie w zestawieniu tych dwóch sylwetek.Coś mi się nie zgadzało z dziennikiem.Usiłowałem sobie przypomnieć sposób, w jaki obiezniknęły.No tak, Tea zniknęła z hałasem, zrywając pole, jej ślady urwały się nagle.Kora poprostu nie wróciła i już.Cicho i bezszelestnie.Przypuszczałbym, że będzie raczej odwrotnie.No cóż.Może to tylko przypadek
[ Pobierz całość w formacie PDF ]