[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.To zestawienie mnie intryguje.Nawetdzisiaj, to spotkanie.Cassie Stewart wchodzi do sali i przedstawia swój projekt.Rzuca nam niemal wyzwanie, mówiąc między wierszami: Inwestujcie, ufajcie mi,jeśli nie brak wam odwagi.Ona prowadzi jakąś grę.Ty prawdopodobnie też jąprowadzisz. A ty? Poczekam, zobaczę, co ty i Cassie wymyślicie. Ona prowadzi jakąś grę? A jak ci się wydaje, jaką? Jeszcze nie wiem.Ale się dowiem.Możesz ostrzec Cassie. Sam ją ostrzeż.Nie jestem jej aniołem stróżem. Chyba masz rację, nie jesteś.A właśnie, Margaret mówiła, że wróciłaś w sobotę;podobno coś zgubiłaś.Na twarzy Frazera nie widać było zbytniego zainteresowania.Jednak wbity w Ewęostry, nieustępliwy wzrok mówił co innego.Frazera zgubi jego własna próżność,pomyślała Ewa.Nigdy nie potrafi oprzeć się chęci zamanifestowania, że nie jestgłupcem.Sprawdz mnie, przyjrzyj się mojej reakcji.W porządku.Tylko niezdradzaj się przy tym. Tak.Zgubiłam coś. Podobno tabletki antykoncepcyjne. Zgadza się. Znalazłaś je? Nie. Ewa patrzyła Frazerowi w oczy. Więc co zrobiłaś? Zadzwoniłam do swojego lekarza.Telefonicznie wydał polecenia mojej aptece. A więc wszystko w porządku? Ewa schyliła głowę. A co, jeśli nie byłoby w porządku? zapytał z pewną ciekawością.Urodziłabyś dziecko, Ewo?Odwróciła od Frazera wzrok. Odpowiesz mi? Popatrzyła na niego ponownie. Prawdopodobnie tak, Frazer.Ale to tylko hipoteza, nie ma znaczenia. Przyznaj Frazer obrzucił spojrzeniem jej ciało nasze dziecko niezle bywyglądało, nie sądzisz?Ewa zmusiła się do skupienia wzroku na jego twarzy.Przyglądała się zmysłowymrysom, oczom. Nie igraj ze mną Frazer.To nudne.Pewnego dnia może trafisz na kobietę, którejnie będziesz w stanie kupić.Wtedy nie wyda ci się to taką niewinną zabawą.Poprostu uznaj, iż masz szczęście, że nie musisz płacić za kolejną aborcję. Wydaje ci się, że tego bym chciał? Ewa pochyliła się w jego stronę. Nie interesuje mnie, czego ty byś chciał.Im prędzej to zrozumiesz, tym lepiej. Och, Ewo.Co za protesty.Wydaje mi się, że nie jesteś nawet w połowie taktwarda, za jaką chcesz uchodzić.Rozdział 30Cassie wróciła z lunchu z Johnem Richardsonem o trzeciej.Siedziała w swoimgabinecie i piła szóstą tego dnia kawę.Analizowała pomysły dotyczące transakcji.Na biurku leżał czysty notes i wieczne pióro.Niektórych spraw lepiej było nieprzelewać na papier.Na nim powinny znajdować się suche dane.Przypuszczenia,kalkulacje, przewidywania ludzkich zachowań i posunięcia taktyczne, wszystko,wcześniej czy pózniej, znajdowało odzwierciedlenie w zyskach, jeśli miało się rację,albo w stratach, jeżeli się jej nie miało.Cassie zajęła się papierkową robotą a następnie, o czwartej, za pośrednictwemnowego systemu, który zainstalowała w swoim komputerze tydzień wcześniej,połączyła się z giełdą w Vancouver.To był pierwszy dzień, kiedy mogła uzyskaćtakie połączenie.Wzrok Cassie przesuwał się po ekranie, aż odnalazła Geniusza".Cztery dolary za akcję.Sprawdziła przesłaną przez Richardsona pocztą wewnętrznąnotę finansową.Sześćset tysięcy dolarów kanadyjskich, którymi mogła sięzabawiać.Nadszedł czas kupna.Podniecona, jak zwykle przy kupnie czy sprzedaży, podniosła słuchawkę izatelefonowała do Sama Brimtona w Vancouver. Sam, tu Cassie Stewart. Cassie, jak się masz? Przeprowadzasz tę transakcję? Mam nadzieję, Sam.Ile byłby wart Geniusz", powiedzmy, dziesięć tysięcyakcji? Geniusz"? Idziesz na całość, co? Roześmiała się. Próbuję. Rozumiem, że chcesz kupić. To ja zdecyduję, a ty masz się tym zająć. Cholera, Cassie.To nie są zbyt ruchliwe akcje.Dziesięć tysięcy wstrząśnierynkiem.Zdajesz sobie z tego sprawę? Trudno.Zawodowcy giełdowi zwyczajowo pytali o ceny akcji, bez ujawniania, czy majązamiar kupić je czy sprzedać, ponieważ maklerzy reprezentujący drugą stronęzmodyfikowaliby cenę, żeby pasowała do ich potrzeb.Cassie wiedziała, że otrzymalepszą ofertę, jeśli spyta Brimtona bez przedstawiania swoich intencji.Brimton zgadywał. Pewnie będziesz kupować.Trzy sześćdziesiąt do czterech sześćdziesiąt. To spora rozbieżność.Na ekranie jest cztery, Sam. Nie w przypadku kupna pół procenta wartości firmy.A jeśli mnie pamięć niemyli, na początek masz zamiar nabyć pięć procent.Musisz się przygotować nazapłacenie znacznie większej kwoty niż cztery dolary za akcję, żeby zgromadzićpakiet tej wielkości. Zobaczymy.Na razie badam grunt.Jeszcze nie wiem, czy będę kupowała dalej. Cztery sześćdziesiąt, Cass. Nie jestem zainteresowana taką ceną, Sam.Cztery czterdzieści pięć i interes stoi.Zapadła długa cisza.Brimton wiedział, o co jej chodzi.Zdawał sobie sprawę, że dlazasady będzie starała się wynegocjować cenę.%7łeby zrobić miejsce dla targów,podbił cenę o dziesięć centów.Ale Cassie przejrzała ten fortel i zbiła ją o jeszczepięć centów.Roześmiał się.Był świadom, że zdobędzie akcje Geniusza" po dośćniskiej cenie.Firma od jakiegoś czasu nic nie robiła i rynek był nią znudzony. Dobra.Stoi.Kupujesz dziesięć tysięcy Geniusza" za cztery czterdzieści pięć nanormalnych warunkach. Stoi. Witam w Vancouver, Cass.Cassie przerwała rozmowę i przekazała swojej sekretarce szczegóły dotyczącetransakcji, którymi należało się zająć.Usiadła wygodnie i czekała.Zastanawiała się,jak długo potrwa, zanim wieści się rozejdą.Najpierw Brimton powiadomi ludzi,którym winien jest jakąś przysługę, a potem nowina obiegnie rynek, aż skończy sięspis długów do spłacenia.Cassie czekała i obserwowała.W ciągu dziesięciu minutcena akcji wzrosła do czterech i pół dolara, następnie do pięciu.Zaśmiała się wduchu, gdy zobaczyła zwyżkowanie ceny, obserwowała, jak jej osobiste przepo-wiednie sprawdzają się na ekranie, w miarę napływania ofert finansistów zVancouver.Wykonała kilka telefonów, zweryfikowała swoje plany.Popołudnie minęłoniepostrzeżenie.Tuż przed wyjściem z biura, o siódmej, jeszcze raz spojrzała naekran.Cena akcji Geniusza", wypisana przez całe popołudnie na zielono, co oznaczałotendencję zwyżkową właśnie zmieniła kolor na czerwony.Przeznastępne dziesięć minut Cassie, sparaliżowana złością i niemocą obserwowała, jakcena spada do dwóch dolarów.Zatelefonowała do Brimtona. Co się, do diabła, dzieje? Nie mam najmniejszego pojęcia, ale na pewno nie ma to nic wspólnego ze mną. To pewne, nie przy takiej tendencji.Tyle sama wiem.%7ładnych doniesień? %7ładnych. Czy ktoś blankuje? Na to mi wygląda. Chcę wiedzieć kto i dlaczego, a jeśli to nie blankowanie, to co się, do licha,dzieje.Wiem, że masz znajomości w branży, Sam.Jak myślisz, dlaczego właśnieciebie zakontraktowałam? Jeśli ktokolwiek jest w stanie się dowiedzieć, co siędzieje, to jedynie ty. Zrobię, co się da.W grę wchodzi niezła suma.Jeśli domysły Cassie były słuszne, Brimton skupował Geniusza" za około czterydolary w oczekiwaniu, że Case Reed wcześniej czy pózniej dokona przejęcia, cospowoduje znaczną zwyżkę ceny.Ale teraz jego inwestycja straciła w ciągu kilkuminut połowę wartości.Będzie się starał dowiedzieć, co się dzieje, zarówno z uwagina własne dobro, jak i na dobro Cassie. Masz szczęście, że nie kupiłaś całych swoich pięciu procent oznajmił. Można tak powiedzieć. Całkiem bystre zagranie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]