[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Autostopowicz pomyślał oczywiście, żetoyota zatrzymuje się, żeby go zabrać, ale dla Isserley było jeszcze zawcześnie, by podjąć taką decyzję nie popełni kolejnego błędu.Kiedytylko wyprzedził ją obcy samochód, dodała gazu i wyjechała zpowrotem na szosę, a autostopowicz, który najpierw powłóczył nogami,a potem puścił się niemal biegiem w jej stronę, oklapł i znieruchomiał,spowity całunem spalin z rury wydechowej.Kiedy przyjrzała mu się ponownie, jadąc z drugiej strony,zauważyła, że jego garnitur jest mocno wyświechtany.Był dobrejjakości pod ciemnoszarą marynarką autostopowicz nosił jeszczejasnoszary pulower ale połyskliwie wytłuszczony, a poza tym wisiał najego ciężkim, niezgrabnym ciele, jak fałdy luznej skóry.Szparysflaczałych kieszeni marynarki samca ziały pustką niczym dodatkowe,naturalne otwory ciała, spodnie na kolanach miał wytarte i wypchane, aręka, którą wymachiwał bezwładnie, usiłując zatrzymywaćprzejeżdżające samochody, była chyba brudna.Ale jaki jest ten wodselw środku?Powiódł spojrzeniem za toyotą, kiedy go mijała, bo ruch na drodze wobu kierunkach był bardzo niewielki.Jeżeli nawet zorientował się, że toona zjechała przed chwilą na parking, łudząc go nadzieją, nie dał tego posobie poznać jego twarz przypominała stoicką maskę, surową ipomarszczoną.Isserley musiała przyznać, że widywała już bardziejimponujące osobniki.Ten wodsel zaczynał się starzeć miał siwe włosyi szarobrązową, upstrzoną siwizną brodę, a poza tym nie trzymał się zbytprosto.Był dobrze umięśniony, lecz także korpulentny.Wśród wodseli zpewnością nie mógł uchodzić za Amlisa Vessa, nie przypominał jednaktakże Ynsa.Był przeciętny.Za trzecim podejściem postanowiła go zabrać.Bo niby dlaczego nie?Ostatecznie, co to za różnica? Jakie prawo ma Korporacja Vessa, byjeszcze bardziej utrudniać jej zadanie? Gdyby chciała spełnić życzeniafirmy, musiałaby przebadać niezliczone miliony mieszkańców całegoświata, odrzucając niemal wszystkich w szaleńczym pościgu zadoskonałością.Pora, by Korporacja zdała sobie sprawę, kto naprawdęzamieszkuje ten świat.Bo zamieszkują go w większości właśnie takiewodsele, jak ów autostopowicz.Zjechała na ten sam parking, co poprzednio, trąbiąc łagodnie nawypadek, gdyby samiec obawiał się, że znów zostanie wystrychnięty nadudka.Kiedy ruszył w jej stronę, na szybie zaczęły rozpryskiwać siękrople deszczu w ciągu kilku sekund, bo tyle zajęła mu droga dosamochodu, rozszalała się ulewa. Dokąd chcesz jechać? zapytała, kiedy masywna, wymięta,rozczochrana, ponura postać o sztywno przyśrubowanej do ramiongłowie sadowiła się obok niej na fotelu. Donikąd powiedział, spoglądając wprost przed siebie. Słucham? Przepraszam powiedział, zwracając się do niej ze słabymuśmiechem, choć jego przekrwione oczy nie zdradzały pogodnegonastroju. Dzięki, że mnie zabrałaś.Po prostu jedz przed siebie, jedz.Isserley szybko przyjrzała mu się od stóp do głów.Garniturautostopowicza okazał się nie tylko mocno sfatygowany, lecz takżepokryty wypadłymi włosami które zresztą nie należały do niego, byłybowiem albo całkiem czarne albo całkiem białe.Było widać, że ostatnioostrzygł się prawie na łyso, ale głowę porastał mu już świeży meszek.Zauważyła szczeciniasty gąszcz na jego karku, niesforny, kędzierzawypuch na brodzie i wreszcie sierść porastającą właściwie całą jego twarz,od policzków aż po brudny kołnierzyk puloweru. No, ale dokąd chcesz jechać? zapytała z naciskiem Isserley. Właściwie wszystko mi jedno odpowiedział, a w jegomonotonnym głosie pojawiło się ostrze irytacji. Znasz jakieś ciekawemiejsca? Bo ja nie.Próbowała wsłuchać się w swój instynkt, aby ocenić, czy ze stronytego autostopowicza grozi jej jakieś niebezpieczeństwo.Było to dziwne,ale nie potrafiła niczego wyczuć.Wskazała mu gestem pasbezpieczeństwa, a wtedy jego muskularne dłonie o czarnych od brudupaznokciach zaczęły nieporadnie szukać sprzączki. Zawiez mnie na księżyc, co ty na to? zaproponował zrozdrażnieniem. Zabierz mnie do Timbuktu.Albo do Tipperary.DoTipperary jest podobno daleko5.Zaskoczona Isserley odwróciła wzrok.Lało niemiłosiernie.Włączyławycieraczki przedniej szyby i kierunkowskaz.5It s a long way to Tipperary (ang.) wers refrenu angielskiej piosenki, napisanej w 1912 roku, aśpiewanej przez brytyjskich żołnierzy na froncie francuskim podczas I wojny światowej.Tipperary miasto w południowej Irlandii.W przenośni wers ten oznacza: Daleka jest droga do domu (przyp.tłum.).Podczas zapinania pasa autostopowicz myślał, że ciągle może jeszczezmienić zdanie.Dlaczego, na Boga, znów musi przez to wszystkoprzechodzić? Dlaczego nie miałby wysiąść, wrócić tam, skąd przyszedł izachować swój& jad wyłącznie dla siebie? Jest coś niesłychanieobrzydliwego w tym, że powtarza to dzień w dzień, że codzienniewychodzi na drogę i sprytnie łapie jakiegoś nieszczęsnego frajera, któryzgadza się go podwiezć.A potem, kiedy dysponuje już zniewoloną,oczarowaną widownią w postaci kierowcy, wyżywa się na nim, jakżebyinaczej, wali go prosto w bebechy albo między oczy wiecznie to samo.Dlaczego to robi? Dlaczego? Nigdy potem przecież nie czuje się lepiej, azwykle nawet gorzej.Za to kierowcom, którzy decydują się gopodwiezć, robi się potem przykro, co do tego nie ma wątpliwości o ileoni w ogóle mają jakieś uczucia.Aadnie traktuje ludzi, którzy próbują poprostu wyświadczyć mu grzeczność!Może dzisiaj zachowa się inaczej, bo ma do czynienia z dziewczyną.Kobiety rzadko zabierają autostopowiczów, szczególnie młode, jak ta.Sprawia wrażenie osoby, która, podobnie jak on, też sporo wycierpiała wswoim krótkim życiu: nie miała lekko, o nie.Blada, siedzi sztywno,usiłując przybrać bohaterską minę.Zna takie kobiety.Za dużo przeszła,jak na swój młody wiek.Wystawia cycki na pokaz, by udowodnić, żejeszcze nie rezygnuje z seksownego wyglądu, ale poza tym jej ciałowygląda na zniszczone i przedwcześnie postarzałe.Czy u rodzicówczekają na nią dwa rozwrzeszczane bachory? A może jest narkomanką?Albo prostytutką, która postanowiła poszukać alternatywnych metodwiązania końca z końcem? Skóra na kościstych, mocno zaciśniętych nakierownicy dłoniach dziewczyny jest sucha i pokryta bliznami.Niewidział teraz jej twarzy, ale na pierwszy rzut oka przypomniała mupobojowisko po gorzkich doświadczeniach życiowych
[ Pobierz całość w formacie PDF ]