[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.136RSNie wiedziałam, co mam o tym myśleć, spróbowałam więc zmienićtemat. Chciałabym się dowiedzieć czegoś więcej o Nathanialu Amorym. Chciałabyś go poznać?Spojrzałam na nią ze zdziwieniem, tymczasem ona podeszła do półki zksiążkami i zdjęła z niej cienką książeczkę. To są jego jedyne wiersze, które ukazały się drukiem.Zostałyopublikowane już po jego śmierci, dzięki staraniom Honorii.Jeśli chceszpożyczyć ten tomik, wezmę go na moje nazwisko.My, dzieciaki, byliśmyszczęśliwi, że strofy, które nam czytał, wyszły w formie książkowej.Naodwrocie jest jego zdjęcie.Odwróciłam książeczkę i przyjrzałam się amatorskiej fotografiiprzedstawiającej szczupłego młodego mężczyznę o jasnych włosach idużych ciemnych oczach, które wydawały się patrzeć na mnie.Robiło toniesamowite wrażenie, zwłaszcza po tych dziwnych zdarzeniach wMountfort Hall.Nathanial miał na sobie kamizelkę i jasne spodnie.W rękutrzymał stertę książek i uśmiechał się do obiektywu. To Honoria robiła mu zdjęcie.Udało jej się uchwycić sposób, w jakipatrzył na ludzi: z wielką troską i miłością.Bardzo nam go brakowało.Oczywiście najbardziej tęskniła za nim Honoria. Jak Honoria mogła wyjść za Portera Phelpsa? Nikt nie sprzeciwia się panu Phelpsowi, Molly.Przekonasz się otym, jeśli pobędziesz tu dłużej.Zastanawiałam się właśnie nad tym, co powiedziała o Porterze, kiedydo pokoju wszedł jakiś mężczyzna.Katy wstała i oświadczyła, że137RSzobaczymy się wieczorem.Podziękowałam za pożyczenie mi książki izeszłam do samochodu Amelii.Przez chwilę siedziałam i przerzucałam karty tomiku.Miałam otoprzed sobą wersy, ułożone przez człowieka, kochanego przez swoichuczniów i kobietę, która nigdy go nie zapomniała.Chciałabym go poznać,lecz nie jako ducha.Nagle książka otworzyła się na wierszu zatytułowanym Dla Nory.Przeczytałam go na głos.Strofy brzmiały nieco staromodnie, jakby ichautor czerpał natchnienie z przeszłości, odrzucając współczesne kierunkipoezji.Był to wiersz miłosny, z gatunku smutnych.Słowa przepełnione byłydeszczem, łzami i zapachem magnolii.Granica między uczuciem a ckliwymsentymentalizmem jest niezwykle ulotna, ale w tym wypadku coś mimówiło, że te strofy o zakazanej miłości były prawdziwe i szczere.Nora?Honoria? Zliczna młoda Honoria? Ale dlaczego zakazana?Włożyłam książkę do torebki i pomyślałam, że nie chcę jeszcze wracaćdo South Battery.Postanowiłam przespacerować się po Starym Mieście.Kiedy pózniej się nad tym zastanawiałam, przyszło mi na myślprzeznaczenie, w które wierzyły Orva i Honoria.Bo cóż innego przywiodłomnie owego dnia do biura wydawcy, w którym spotkałam kogoś, ktootworzył przede mną nowe możliwości?W owej chwili jednak, kiedy zdecydowałam się na ten samotny spacer,uważałam, że to ja podejmuję decyzje.138RSRozdział ósmyPosługując się planem miasta, pojechałam ulicą Meeting, gdzieznalazłam miejsce do parkowania.Postanowiłam obejrzeć rynek, a pieszomogłam się poruszać z większą swobodą.Zaczynałam się powoli oswajać z charakterem starej dzielnicy.Charlesmówił, że kiedyś pożar zniszczył jedną trzecią wszystkich kamienic.Oblężenie i szturm wojsk federalnych obróciły Charleston w ruinę.Miastoniszczyły również huragany i trzęsienia ziemi jedne z silniejszych naWschodnim Wybrzeżu.Ale spacerując tymi słonecznymi uliczkami niedostrzegało się śladu po tych kataklizmach, z wyjątkiem możepojawiających się od czasu do czasu na domach klamerprzeciwwstrząsowych, które mogły, lecz nie musiały, być prawdziwe,pózniej stawiane kamienice wykorzystywały je bowiem jako motywdekoracyjny.To miasto zawsze będzie się odradzać, myślałam, ufać swejszczęśliwej gwiezdzie, leczyć rany i patrzeć w przyszłość.To miastonazywano klejnotem Ameryki, a ja nagle poczułam się dumna, że tu sięurodziłam.Wspaniale byłoby to wszystko opisać w powieści, toteżpoczyniłam pewne uwagi w pamięci, by pózniej przenieść je na papier.Dzięki widzianemu wcześniej zdjęciu rozpoznałam budynek halitargowej imponującą klasycystyczną budowlę górującą nad sąsiadującymiz nią kamienicami.Jej szczyt zdobił fryz z głów owiec i byków wskazującyna to, że niegdyś sprzedawano tu mięso.Obecnie górne piętro zamienionona Muzeum Konfederacji, a na parterze pod arkadami mieściły się sklepy istragany.139RSSpacerowałam sobie wśród nich, zatrzymując się raz po raz, byprzyjrzeć się co ciekawszym towarom.Na końcu dostrzegłam stragan zkoszykami i innymi wyplatankami.Te piękne twory rąk ludzkich koszyki imaty wykonane z trawy i palm karłowatych leżały rozłożone na chodniku.Sztukę wyplatania koszyków przekazali swoim następcom afrykańscyprzodkowie i tylko w tej części Karoliny Południowej można było zobaczyćte cudeńka.Postanowiłam przyjść tu po raz drugi i nabyć kilka rzeczy dodomu.Dom nadal kojarzył mi się z miejscem, gdzie się wychowałam i dokądmiałam zamiar wrócić.Jeszcze dziś zatelefonuję do ojca i opowiem o tym,co mnie tu spotkało.Tymczasem postanowiłam powłóczyć się dłużej postarej dzielnicy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]