[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ojej! Proszę pani, żywię dopaństwa zbyt wiele szacunku, ażebypomyśleć o czymś takim! Rzecz jasna,wiem, proszę pani, że o żadnej damienie należy mówić, iż podobna jest dokogoś, kto nie cieszy się dobrą opinią. Lecz ja wolałabym, aby paninikomu nie wspominała o tympodobieństwie odparła Jemima nikomu.Proszę nikomu nie powtarzaćhistorii, którą mi pani opowiedziała tegoranka. Doprawdy, proszę pani, to by minigdy nawet przez myśl nie przeszło!Mój biedny mąż byłby zaświadczył, żemilczę jak grób, jeżeli kiedy trzeba coukryć. Ojej! odrzekła Jemima paniPearson, nie ma tutaj nic do ukrycia;tylko nie wolno pani o tym mówić. Rzecz jasna nie uczynię tego,proszę pani; może pani pokładać wemnie pewność.Tym razem Jemima nie skierowałasię ku domowi, lecz ku obrzeżom miasta,po pagórkowatej stronie.Miała mglistejakieś wspomnienie sióstr pytających,czy nie mogłyby zaprosić na herbatęLeonarda oraz jego matki; i jakżemogłaby teraz stanąć naprzeciw Ruth, potym, jak serce jej objęło we władanieprzekonanie, iż ona oraz owa grzesznaistota, o której dopiero co byłausłyszała, są jedną i tą samą osobą?Był dopiero środek popołudnia;wczesna to pora w staroświeckimmieście Eccleston.Delikatne, białeobłoczki nadciągały z wolna, żeglującz zachodu; równina była nakrapianazwiewnymi, płynącymi cieniami,niesionymi łagodnie zachodnim wiatrem,który poruszał faliście długimi trawamiporastającymi łąki, przydając imnaprzemiennie światła oraz cienia.Jemima weszła na jedną z tych łąk,położoną obok wyżynnego gościńca.Oszołomił ją wstrząs, którego doznała.Nurek opuszczający zieloną darń, gładkąi znajomą, na której stoją przyjacieleo znanych, roześmianych twarzach,podziwiający jego odwagę nurek ów,znalazłszy się w okamgnieniu na dolew straszliwych morskich głębinach,nieopodal jakiegoś dziwnego potworao pozbawionych powiek oczach, czuje,że w jego obliczu krew mu się w żyłachścina nie bardziej, niż obecnie czuła toJemima.Dwie godziny temu chwilęzaledwie podług cyferblatu jej umysłu nie wyobrażała sobie nawet, żekiedykolwiek przyjdzie jej miećstyczność z kimś, kto popełnił jawnygrzech; nigdy nie ubrała swegoprzekonania w słowa i zdania, niemniejtakowe istniało i głosiło, iż wszystko to,co godne szacunku, wszelkie rodzinnei religijne uwarunkowania kształtującejej życie, zabezpieczałyby ją zawszei chroniły przed doznaniem ogromnegowstrząsu płynącego ze stanięcia twarząw twarz z tym, co występne.O ilew ocenie samej siebie nie była jakfaryzeusz, o tyle miała w sobie iściefaryzejski strach przed szynkarzami orazgrzesznikami oraz na wskroś dziecięcątchórzliwość ową tchórzliwość, którakaże zamykać oczy na to, co budzi lęk,miast z odważną wiarą uznać jegoistnienie.Powtarzane częstokrotnieprzez ojca przemowy nie pozostałypłonne.Nakreślił w nich wyrazną liniędzielącą ludzkość na dwie wielkiegrupy, do jednej z których, dzięki łasceBoga, należał wraz z bliskimi onwłaśnie; druga grupa natomiast składałasię z tych, o których poprawę miałobowiązek zadbać i narzucić im z całąmocą swą moralność za pomocą kazań,napomnień i ostrzeżeń obowiązek,który należało wykonać, gdyż byłobowiązkiem lecz wykonywał goz bardzo nikłą dozą nadziei oraz wiary,które stanowią ducha, co go ożywia.Jemima buntowała się przeciwko tymsurowym ojcowskim doktrynom, leczczęste ich powtarzanie odniosło skuteki sprawiło, że na tych, co zeszli namanowce, spoglądała, wzdragając sięi cofając z drżeniem, miast patrzeć nanich z podobną Chrystusowej litością,która zawierała w sobie zarównomądrość, jak i czułość.A teraz ujrzała jedną z takich osóbpośród swych bliskich znajomych,nieledwie domowniczkę, zbrukaną złemnajwstrętniejszym kobiecej skromnościJemimy, która rada byłaby zlekceważyćjego istnienie całkowicie
[ Pobierz całość w formacie PDF ]