[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Mam ogólny rysopis.W zestawieniu z naszym wychodzi na to, że mamy do czynienia z jakimśnaprawdę ogromnym sukinsynem rasy mieszanej albo.- Przedtem mówiła, że był biały.- Zmylił ją aerozol zabezpieczający na twarzy.Wygląda na to, że zabójca pryska nim sobiefacjatę na grubo, albo ten, którego używa, jest nieprzejrzysty.Rasa mieszana, skóra brązowa alboopalona.Aysy, czaszka wygolona na gładko.Twarz kwadratowa, ciemne, gęste brwi.Na razie nieuda ło jej się zauważyć żadnych znaków charakterystycznych.Kiedy morduje, zakłada ciemne okulary.- Jezu.- Możliwe, że choruje na oczy, ale równie dobrze może to być kolejny z jego symboli alboelement skrzywienia psychicznego.W charakterystyce mordercy musimy uwzględnić ewentualnąchorobę lub nadwrażliwość oczu.- Ludzie uzależnieni od funku są nadwrażliwi na światło.- On tego nie bierze.Co najwyżej sterydy, żeby dodać sobie siły.Zna lazłaś coś?- Znajome, z którymi Sommers spędziła wczorajszy wieczór, nie dały jej ani robozwierzaka,ani żadnej przytulanki.Ani kota.Nie przypominają sobie, żeby kiedykolwiek miała coś takiego.Zaczęłam sprawdzać sprze dawców robokotów, ale na razie na nic nie trafiłam.- Dokończ ich.Potem razem z Feeneyem pojedziecie w teren.- Z Feeneyem?- Podzieliliśmy się listą nazwisk, którą opracował.Chcę jeszcze dzisiaj zrobić jak najwięcej.Będziemy pracować parami: ty z Feeneyem, ja z Roarkiem.I tak już zna szczegóły śledztwa, więc niemuszę wprowadzać kogoś od nas.- Zamilkła na chwilę i przysiadła na rogu biurka.- Posłuchaj.Jeśliwam się poszczęści i traficie dziś na tego gościa, to musicie pamiętać, że on nie da się wziąć bezwalki.- To ma być ostrzeżenie? Mam na siebie uważać?- Masz uważać, co robisz.Musisz być przytomna.Jak go nakryjecie, a on was zaatakuje, tonajpierw rzuci się na ciebie.- Bo jestem kobietą.- Otóż to.I nie będzie się z tobą patyczkował.- Więc mam nie dać zrobić sobie kuku.Tak jest, pani porucznik.Tylko proszę pamiętać owłasnej radzie.- Przekaż Feeneyowi nowe detale rysopisu.I sama też o nich nie zapomnij.Możliwe, że nosiperukę, więc.- Dallas, chrzest terenowy mam już za sobą.- Jasne.W porządku, jasne.- Eve odepchnęła się od biurka.Podminowana, pomyślała o kawie,ale postanowiła, że napije się wody, tłumacząc sobie, że za dużo kofeiny to niezdrowo.- Po prostumęczy mnie złe prze czucie.- Mam zadzwonić i odmeldować się, jak już wrócę do domu, mamusiu?- Spadaj.- Spadam.Eve rzuciła się na fotel i zaczęła pracować: wciągnęła zapis sesji z doktor Mirą do aktśledztwa, a potem przejrzała swoje notatki i napisała dzienny raport.Roarke obiecał przyjechać po nią na komendę najpózniej o siódmej trzydzieści, więc miałaczas.Trochę czasu.Zabrała się do wyszukiwania przypadków nadwrażliwości oczu, ale w pewnymmomencie wstała zza biurka i podeszła do okna; komputer cicho szumiał w tle.Złe przeczucie, pomyślała, spoglądając na swoje miasto.To nie mogło być tak zwane postrzeganie pozazmysłowe.Jej zdaniem to, co się z nią działo, coodczuwała, stanowiło zupełne przeciwieństwo zjawiska paranormalnego.Była to pierwotna, wpewnym sensie wręcz prymitywna umiejętność; w identyczny sposób jaskiniowy przodekwspółczesnego człowieka wiedział, kiedy może polować, a kiedy lepiej nie wychylać nosa zkryjówki.Nazwałaby to instynktem, gdyby nie fakt, że to słowo zawsze brzmiało w jej uszach jakośpompatycznie.A praca policjanta nie ma w sobie ani krztyny pompy.Jej przeczucie - z braku lepszego słowa - było więc połączeniem intuicji, doświadczenia iwiedzy, wiedzy, której nie miała najmniejszej ochoty roztrząsać.Wiedziała, że morderca wybrał już sobie kolejny cel.I mogła co najwyżej próbować zgadnąć,kogo i gdzie zaatakuje dzisiejszej nocy.18Roarke zjawił się w eleganckim ciemnym garniturze, który wkładał na oficjalne okazje.Kiedyzeszli do garażu komendy i dotarli do miejsca parkingowego porucznik Dallas, obszedł nowy wózżony dookoła.- Nie miałem jeszcze okazji lepiej się przyjrzeć twojemu lepszemu środkowi transportu -powiedział.- Dawno ci się należał.- Dobrze się spisuje.- Miejmy nadzieję, że lepiej od swojego poprzednika.- Roarke poklepał maskę wozu.-Otwórz.- Po co?- %7łebym mógł obejrzeć silnik.- Po co? Jezdzi.Co ci da oglądanie silnika? Czy to coś zmieni? Posłał jej długie, pełnewspółczucia spojrzenie.- Najdroższa moja Eve, jesteś typową kobietą.Zero zainteresowania mechaniką.I absolutnieżadnych uzdolnień w tym kierunku.- No, uważaj, kolego.- Nie chciałabyś wiedzieć, co jest w środku? - Poklepał maskę jeszcze raz.- Co pracuje, kiedyty jedziesz?- Nie - ucięła, chociaż mimo wszystko poczuła, jak budzi się w niej coś na kształtzaciekawienia.- Poza tym jest pózno.Miałam plan, żeby zaczaić wcześniej.Jedzmy już.- No cóż, poproszę o kody - powiedział Roarke i uniósł brew, widząc, jak Eve się krzywi.-Skoro nie mogę się nim pobawić, daj mi chociaż poprowadzić.Po chwili namysłu uznała, że to uczciwa wymiana za czas, który jej poświęcą, do tego jeszczepomagając w pracy.Podała mu kartę z kodami, po czym obeszła samochód.- W imieniu całej jednostki dziękuję ci za pomoc i współpracę, coś tam, coś tam i tak dalej.-odklepała drętwą formułkę, wsiadając od stro ny pasażera.- Ależ doprawdy, nie trzeba aż tak wylewnie.Roarke usadowił się za kierownicą, ustawił sobie fotel, po czym obrzucił wzrokiem deskęrozdzielczą.System łączności i poboru danych miał, na jego oko, średni zasięg.Poczuł sięzażenowany, mając przed sobą naoczny dowód, jak to wydział zabójstw nowojorskiej policji żałujepieniędzy na najnowsze urządzenia do komunikacji bezprzewodowej.Włączył silnik i z przyjemnością posłuchał, jak pracuje.- Tym razem masz przynajmniej pod nogą trochę mocy.- Uśmiechnął się do żony.-Przepraszam cię, ale nie mogłem przyjechać wcześniej.- Nie ma sprawy, było co robić.Zresztą Feeney wyrwał się dopiero dwadzieścia minut temu,więc oni z Peabody też pózno zaczęli.- W takim razie trzeba nadgonić zaległości - powiedział Roarke, ostrożnie wyjeżdżając zmiejsca parkingowego.Spacerowym tempem doprowadził wóz do wyjazdu z garażu, rzucił okiem naulicę.I z miejsca dał gazu.- Jezu, Roarke!Pomknęli jak strzała, ocierając się o samochody, taksówki i jednoosobowce.Skrzyżowanieprzecięli ułamek sekundy przed tym, jak na sygnali zatorze zapłonęło czerwone światło.- Niezle - oznajmił Roarke.- Jeśli skasuję nowy wóz parę dni po tym, jak go dostałam, to nigdy mi tego nie zapomną.- Aha - mruknął, podrywając pojazd w górę i wchodząc w zakręt.- Przy skręcaniu mógłby byćtrochę bardziej elastyczny, ale w sumie niezle się sprawuje.- Jeśli zatrzyma cię drogówka, nie licz na to, że wyciągnę odznakę i będę ratować cię przedmandatem.- W płaszczyznie poziomej też niezle chodzi - orzekł po próbie manew ru.- No dobrze, to dokądjedziemy?Eve westchnęła głęboko.Pytanie Roarke'a miało jednak taki pozytywny skutek, żezmobilizowało ją do wprowadzenia pierwszego nazwiska i ad resu do pamięci mapy drogowej.- Wyświetlić trasę na szybie czy na tablicy rozdzielczej? - zapytała.- Wystarczy na tablicy.- Włączyć monitor - rzuciła komendę.Kiedy ekran zabłysnął, nie mogła powstrzymać się oduśmiechu.- Zablokowałam mu głos - poinformowała męża
[ Pobierz całość w formacie PDF ]