[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Na środku strony wydrukowano ich twarze.Jacek nachylił się gwałtownie.Już pierwsza fizjonomia zlewej mogła nim wstrząsnąć, gdyż przedstawiała jego szefa.Jednakże następna fotka wywarła nańwiększe wrażenie.Jacek przyglądał się dłuższą chwilę, a potem odczytał nie tak całkiem obcobrzmiące imię i nazwisko.Odrzucił pismo i ciężko opadł na pryczę.To, że trafił do jakiegośblizniaczego odbicia Ziemi, już wiedział.Gorzej, że jego porywacze chcieli go wykorzystać w jakimś niecnym celu.Co do tego nie miałnawet cienia wątpliwości.* * *Charkała zaczynał dochodzić do wniosku, że wszystkie pierdle są do siebie podobne, niezależnie oduniwersum.Po raz kolejny przyjrzał się krytycznie celi: ciasna, wąska klitka okratowana od stronykorytarza, piętrowa żelazna prycza, metalowy kibel i umywalka, zupełnie jak w Alcatraz w tym filmiez Eastwoodem.No i ta więzienna nuda, nieznośnie ciągnąca się niczym prymka tytoniu żuta przezGłodne Usta, wielkiego wodza Czejenów.Materac był, zgodnie z oczekiwaniami, twardy jak diabli,ale wyciągnął się na nim możliwie wygodnie, pogrążając w ponurej zadumie.Mijały kolejne godzinywpatrywania się w pordzewiałe szprychy górnego wyra, a on wciąż nie wiedział, po kiego lichawłaściwie porywali go i ściągali do tego świata.Ukatrupić przecież mogli go na miejscu, rozpuścić wkwasie i spuścić do Tamizy.bułka z masłem.Chyba że byłby im potrzebny tutaj.Raz po raz sięgałpo gazetę i przyglądał się fotografii swojego alter ego.Podobieństwo było zaiste uderzające.Czyżby chodziło im o podmianę?- No właśnie, dlaczego by tego nie spróbować? - zapytał ktoś niskim, sympatycznym głosem.Jacekobrócił się gwałtownie i zobaczył stojącego przy kratach niskiego, łysawego człowieczka z bródką-leninówką.którego widział już w tutejszym" barze.Człowieczek przyglądał mu się z miłymuśmiechem, od niechcenia postukując palcem w kratę.- Nie, nie czytamy tutaj w myślach - uprzedził pytanie.- Po to ci podrzuciłem gazetę, abyś samwykombinował, co jest grane.Właściwie to od dłuższego czasu szukaliśmy kogoś takiego jak ty itwoje przypadkowe wejście do naszego świata tylko przyśpieszyło sprawę.- Jaką sprawę? - wystękał Jacek czując, jak oblewa się zimnym potem na widok tego arcysympatycznego osobnika.Pod miłą powierzchownością skrywał się kawał niezłego skurczysyna,przed którym należało wiać, gdzie pieprz rośnie.- Od razu im mówiłem, że to świetny interes, ale na krótki dystans.- Człowieczek jakby go niesłyszał.- W końcu ktoś musiał na to wpaść, że pomogliśmy mafii sfałszować certyfikaty i zmutowaneżarcie zalało rynek.Ale kto mógł przypuszczać, że zmiany zajdą tak daleko.Ten stary pierdziel,Evanders, zapewniał, że jeśli coś wyjdzie, to dopiero w przyszłym pokoleniu.komu dają teraz tedoktoraty! A Charkley nie lepszy, nie pisnął ani słowa, choć się chyba domyślał, że stężeniemutagenów jest kilka razy za wysokie.Tak się nazywał jego blizniak" - dokładnie Jack Charkley.Skojarzył też, kim jest gadatliwy pseudo-Lenin, jego nazwisko padało kilka razy w artykule,niewątpliwie był to Harry Farrell, sekretarz naukowy alternatywnego Evansa, nazywającego się tutajEvanders.Na razie nie postawiono mu żadnych zarzutów, ale autor tekstu sugerował, że może się toniedługo zmienić.- No i jak już wszystko było jasne, zdarzyła się koniunkcja i powstała możliwość transferu dosąsiedniego świata, to jest twojego - wyjaśnił domniemamy Farrell.- Wiemy od pewnego czasu to, cowam będzie lada moment wiadome: między światami można podróżować.To dość skomplikowane,bo nie zawsze wszystko zależy od układu sił grawitacji, gdy zdarzy się odpowiednia koniunkcjaczarnych dziur, sąsiadujące bąble" czasoprzestrzenne napierają na siebie, otaczająca jesześciowymiarowa błona" słabnie i wystarczy naprawdę niewielkie nakłucie, aby znalezć się podrugiej stronie.- No i znalezliście się - rzucił Jacek, zirytowany tym mętnym wywodem.- Ale po co? Wasz światwydaje się bardziej zaawansowany od naszego, co mogliśmy wam dać?- Jak to co, zdrowe żarcie - wyjaśnił z rozbrajającą szczerością Farrell.- Uprawiamy z wamiwzajemnie korzystny handel, wymieniając nasze cywilizowane i zmutowane żarcie na wasze,prymitywne a zdrowe.To Charkley na to wpadł, jak afery z mutacjami nie dało się już zatuszować.Władze wzmocniły procedury kontrolne i zabroniły modyfikowanej żywności.Sęk w tym, że większaczęść światowego rolnictwa była przestawiona na tę produkcję.żywność naturalna nagle okazała siępilnie poszukiwanym dobrem i jej ceny skoczyły w górę jak rakiety na Marsa.I wtedy Charkleyodkrył, że zbliża się koniunkcja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]