[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Tak.- Przygryzła wargi.- Taksię stanie, wierz mi.Nieprędko, ale jednak.Zapatrzyłem się na nią i teraz myślę, że mój wyraz twarzy nie należał donajinteligentniejszych.Chchchryste, pomyślałem tylko.Niemniej muszę przyznać, że słowaAlicji sprowadziły mnie na ziemię.Faktycznie, nie kochałem Darii, a nawet chyba (i w tymmomencie uzmysłowiłem to sobie ze zdumieniem) niespecjalnie lubiłem.Owszem, było namze sobą świetnie, lecz łóżko to jeszcze nie wszystko.Trudno więc powiedzieć, żebym miałspecjalne powody do rozpaczy.Raczej powinienem się cieszyć, że przez kilkanaście dnisypiałem z naprawdę piękną i bezpruderyjną dziewczyną.A że cała sprawa się skończyła, to icóż z tego? Alicja miała rację: nie ta, to będzie następna.Facet nie powinien się przywiązywaćdo jednej partnerki.%7łycie z jedną kobietę jest jak mieszkanie w tym samym miejscu.Owszem,jest spora różnica pomiędzy barakiem w slumsach, a luksusowym hotelem, ale jak długomożna mieszkać w hotelu? I czy człowiek z apartamentów nie ma czasem ochoty na małągrzeszną wizytę na przedmieściach? Choć wizja tego faceta ze srebrnego audi zabawiającegosię z Darią kłuła jak przedtem.Alicja pozostawiła mnie własnym myślom i przerzucała strony  Playboya", trzymająckubek w lewej dłoni.Uznałem, że nie będę jej strofował.W końcu w naszych kioskach zgazetami i sklepach można zobaczyć gorsze rzeczy, a  Playboy" przynajmniej trzymał poziomi pokazywał damską urodę w sposób estetyczny.Sam pamiętałem, jaki zachwyt budziły wemnie pozujące w tym magazynie dziewczyny, kiedy miałem dwanaście, czternaście lat.ZresztąAlicja była dziewczynką i za kilka lat wszystko to, co widziała na kartach czasopisma, będziemogła obejrzeć w lustrze.Nie sądzę, by mój punkt widzenia wydał się do przyjęcia większościosób dorosłych i odpowiedzialnych, ale cóż, nie byłem chyba ani dorosły, ani odpowiedzialny.Spojrzałem na zegarek.Krótka wskazówka sięgała już prawie jedynki.- No, mała, zmykamy! - zdecydowałem, starając się wykrzesać energiczny ton. I gdy tylko skończyłem zdanie, wiedziałem, że na pewno nie powinienem w taki sposóbmówić do Alicji.Spojrzała na mnie naprawdę bardzo chłodnym wzrokiem i niedbałym ruchempoprawiła kitkę włosów.- Gdzie chcesz zmykać, Aleks? - zapytała.- Nie, gdzie ja chcę zmykać, ale gdzie ty chcesz zmykać - odparłem.- Do własnegodomu i własnego łóżka.Opuściła stopy na podłogę.- Mówiłam ci, Aleks, że nikogo u mnie nie ma, więc mogę jeszcze posiedzieć.- Jej tonbardzo wyraznie sugerował, że była obrażona.- Alicjo.- Usiadłem obok niej.- Jest mi naprawdę miło, że wpadłaś.- Bo przynajmniejna trochę zająłem swoje myśli czymś innym niż Daria, dodałem w myślach.- Ale to naprawdęnieodpowiednia pora.Co się stanie, jeśli twoi rodzice zdecydują się jednak wrócić wcześniej?Nie chciałem już wysuwać innych argumentów, mówiących o tym, że dziewczynka,która dopiero co weszła w nastoletni wiek, z całą pewnością nie powinna znajdować się wmoim łóżku o godzinie pierwszej w nocy.Do Alicji i tak by to nie dotarło albo nie chciałabytakiego argumentu przyjąć do wiadomości.Cóż, była naprawdę upartą osóbką.Poza tymdzisiaj ośmielam się myśleć, że gdyby w moim mózgu gościły jakiekolwiek brudne myśli, toAlicja byłaby je w stanie wytrzeć razem z samym mózgiem.Bogu dziękować, jestemuczciwym człowiekiem.- Moi rodzice? - parsknęła.- O tej godzinie są na pewno za bardzo pijani, by myśleć opowrocie.Chyba po raz pierwszy w jej głosie usłyszałem prawdziwie dorosłe zgorzknienie ipierwszy raz dowiedziałem się czegoś o jej domu oraz bliskich.Czyżby ta nad wiek rozwiniętai inteligentna dziewczynka pochodziła z patologicznej rodziny? Czy tylko wchodziła w wieknastoletniego buntu, w którym wytacza się najcięższe działa przeciw rodzicom i obwinia ich omniej lub bardziej urojone krzywdy?- Nie wiedziałem - rzekłem nieco bezradnie.- To już wiesz - odparła.- Zresztą to nie są moi prawdziwi rodzice.Kiedyś tam wzięlimnie z domu dziecka.- Patrzyła gdzieś przed siebie, w ścianę nad moją głową.- Nie pamiętamjuż tego, bo byłam mała.Ale wiem.- Skąd?- Skąd? - Znowu ta dorosła gorycz zabrzmiała w jej głosie.- Może stąd, że ojciecnazywa mnie małym bękartem?Wyciągnąłem dłoń i dotknąłem końcami palców jej ramienia.- Bardzo mi przykro, Alicjo - powiedziałem i naprawdę było mi bardzo przykro. Nikt sobie nie zasłużył na taki los, a na pewno nie zasłużyła sobie ona.Miałem wobecniej dług wdzięczności i nie zamierzałem o tym zapominać.- Czy myślisz, że mógłbym ci jakoś pomóc? - zapytałem.- %7łebym znowu trafiła do domu dziecka? - Wzruszyła ramionami i odwróciła się lekko,a światło lampki prześwietliło różem jej ucho.- No tak.- Wziąłem ze stolika kubek z herbatą, żeby zająć czymś ręce.Był pusty, więcodstawiłem go z powrotem.Potrząsnęła głową i wstała.- Dobrze - westchnęła.- Odprowadz mnie, Aleks.Jeszcze tylko cztery lata.Na początku nie zrozumiałem, potem uzmysłowiłem sobie, że przecież za cztery lata,według prawa, stanie się dorosłą osobą i będzie mogła decydować sama o sobie.Jeśli to mogłobyć jakimkolwiek pocieszeniem.Wyszliśmy, na szczęście nie spotykając nikogo na klatce schodowej ani na ulicy.Niesądzę, by ktokolwiek z moich sąsiadów mógł zrozumieć, dlaczego Alicja wychodzi z mojegomieszkania w środku nocy.Już wyobrażałem sobie starą Wąsowa i jej wzrok pełen krowiospokojnej odrazy.A potem plotki, plotki i plotki.Ale wizyta Alicji i jej krótka przecież uwagana temat rodziców i własnego życia pobudziły mnie do przemyśleń.Pozwoliły mi ulokować nawłaściwym miejscu coś, co do tej pory wydawało mi się straszliwą tragedią, czyli zdradę Darii.Mój Boże, czymże było świństewko wywinięte przez małą głupią kurewkę w porównaniu ztragedią dziewczynki, która żyła od lat z obcymi ludzmi, nieakceptowana i niekochana? Inawet, jeśli po części przejaskrawiała sytuację, jak zwykły czynić dzieci, liczyło się przecież jejsubiektywne odczucie, a nie jakaś abstrakcyjna prawda obiektywna, na którą tak lubiąpowoływać się sądy.Zbyt często, przytłoczeni rzekomym ogromem tego, co uważamy zawłasne nieszczęście, nie zauważamy naprawdę złych rzeczy dziejących się tuż obok.Dziecko,które nie dostało ulubionej czekolady, nie myśli o tym, że jego brzuchaty rówieśnik w Etiopiioddałby wszystko za miskę zupy i kromkę chleba.Zakatarzony człowiek ze spuchniętymgardłem boleje nad stanem zdrowia i użala się nad sobą, nie myśląc o tym, iż powinien raczejdziękować Bogu, że nie wykryto u niego raka albo gruzlicy.Egzystowałem w świecie, gdzie moje sprawy, moje żale i moja gorycz znajdowały sięw epicentrum wszelkich myśli.A tak naprawdę byłem tylko chłopaczkiem, któremu niedobrytata Los nie chce kupić upatrzonego skutera [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    O. CZESŁAW KANIAK ZA PRZYCZYNĽ MARYI PRZYKŁADY OPIEKI KRÓLOWEJ RÓŻAŃCA ŒWIĘTEGO (Przykłady na maj) Tom I
    Erikson Steven Malazańska Księga Poległych Tom 5.2 Przypływy Nocy. Siódme Zamknięcie
    KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM III
    Alexandra.Ivy. .Straznicy.Wiecznosci.Tom.7. .Zachlanna.ciemnosc.(P2PNet.pl)
    Clancy Tom Jack Ryan 03 Polowanie na Czerwony PaŸdziernik
    MARTIN~1 (2)
    W pół drogi do grobu Jeaniene Frost
    Fawkes Sara Na każde jego żądanie 02 O dwa słowa za dużo (2)
    Laurens Stephanie Czarna Kobr Nieuchwytna narzeczona
    Przypadkowa kochanka Warren Tracy Anne
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • tabl.keep.pl