[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.– Glupia jak wszystkie dziewuchy, leniwa, pazerna.Przyjemnosciciala, wypchany zoladek, swiecidelka na palcach.Zupelnie jak zwierzeta.DlaczegoBog nie dal mi syna, dobrego, madrego syna, z ktorego moglabym byc dumna?Wiesz, ile zaplacilam za twoja edukacje?Mamo… – to nie byl nawet szept, tylko mysl.Wiesz?Tak.I wszystko zmarnowalas.Wszystko.A teraz jeszcze sie sprzeciwiasz? O nie, mojapanno.Naprawisz to, co zepsulas.I to szybko, poki jest jeszcze czas.Dlaczego nigdy nie odbudowano kosciola? Nie sadze, by to bylo trudne.Kamiennemury nadal stoja, wystarczyloby tylko polozyc nowy dach.Jordan rzucil to pytanie beztrosko, po prostu jako kolejny temat do rozmowy.Powoli zaczynal zalowac, ze przyjal zaproszenie don Sebastiena.Wieczor nalezalozaliczyc do wyjatkowo nieudanych.Po kolacji – niezbyt smacznej zreszta –towarzystwo zasiadlo w salonie.Panie we wlasnym gronie, przy kominku, podjelyniekonczace sie dywagacje na temat koligacji mieszkajacych w Almayrac rodzin.Jedynie Eli Lienard wylamala sie i przylaczyla do meskiego towarzystwa.Panowiesiedzieli w drugim koncu pokoju na ustawionych w polokrag fotelach.Zawzieciedyskutowali o zasadach polowania na lisy i dopiero pytanie Jordana polozylo krestym rozwazaniom.Don Sebastien spojrzal na goscia z niechecia.Boga nalezy czcic we wlasnym sercu, a nie w kosciele.Wiekszosc mieszkancowAlmayrac podziela te wiare.Zyjemy tu troche na odludziu, panie Jordan, i niektorzy ludzie spoza doliny uznaja nas za bezboznikow, ale to nieprawda.Po prostu mamywlasne zasady.A jesli ktos chce brac udzial w coniedzielnej mszy, to zawsze mozewybrac sie do Comblat.Mowiac to, postukiwal paznokciami o blat stoliczka z rozanego drzewa.Paznokcie mial dlugie, a na kazdym palcu nosil pierscien z duzym kamieniem.Jego koszulezdobily koronki, kaftan, choc staroswiecki w kroju, wykonano z najlepszegomaterialu, zas brazowe, przetykane srebrnymi nitkami wlosy byly starannie uczesanei zwiazane na karku czarna aksamitka.Nie trzeba bylo jednak wielkiejspostrzegawczosci, by zauwazyc, ze koszula jest raczej szara niz biala, na kaftanie widac plamy, a wlosy sa przetluszczone.Na Jordanie ta pozorna elegancja ischludnosc sprawialy bardziej przykre wrazenie, niz gdyby spotkal ubranego wbrudne lachmany nedzarza.Niemniej gospodarz mial troche racji.Zdarzalo sie, ze izolowane spolecznoscitworzyly swoj wlasny religijny folklor, czasem blizszy poganskim obrzedom nizchrzescijanstwu, nie mowiac juz o tym, ze na polnocy wiara zawsze byla slabiejzakorzeniona – Jordan dobrze o tym wiedzial, bo sam stad pochodzil.Lecz z drugiejstrony miasteczko, chocby i malenkie, od pol wieku pozbawione wlasnego kosciolato cos zbyt osobliwego, by tlumaczyc ten fakt lokalnymi dziwactwami.A co z ostatnim proboszczem? – zainteresowal sie Jordan.– Czy on nie staral sie oodbudowanie kosciola?Don Sebastien patrzyl na niego, mruzac wielkie oczy.Jego glowa dziwnieprzypominala odwrocona do gory nogami gruszke.Mial bardzo szerokie, wypukleczolo, duze oczy i drobne usta tuz nad rownie malenkim podbrodkiem.Mimo to twarzgospodarza wcale nie wygladala zabawnie, choc przeciez powinna.Pan uwielbia wsadzac nos w nie swoje sprawy, prawda?Zdumiony Jordan zmarszczyl lekko brwi.Prawda, ze na prowincji ludzie bywalinieufni, prawda tez, ze on sam nie nalezal do nazbyt zrecznych rozmowcow, bobrakowalo mu wyczucia intencji – gdy chcial wyciagnac z kogos informacje,poslugiwal sie cierpliwa uprzejmoscia wymieszana w rownych proporcjach zzawoalowanymi grozbami, czasem jeszcze popierajac to wszystko brzeczacamoneta.Nie sadzil jednak, ze kiedykolwiek zasluzy na tak ostra reprymende.Prosze o wybaczenie – powiedzial gladko, ale twarz don Sebastiena nie zlagodniala.Skinal glowa, a w skinieniu tym bylo ostrzezenie, by gosc na przyszlosc uwazal.Jordan uznal, ze pora zakonczyc wizyte.Gestem przywolal stojacego przy drzwiachsluzacego i poprosil, by osiodlano i wyprowadzono ze stajni jego konia.Potemwyszedl na balkon, oparl lokcie o porecz i spojrzal na zasniezona ulice.Po chwili dolaczyla do niego Eli Lienard.W oczach miala ten sam chlodny,ironiczny blysk, na ktory zwrocil uwage juz przy pierwszym spotkaniu.Moge panu powiedziec, co stalo sie z ostatnim proboszczem Almayrac.Naszagospodyni o wszystkim mi opowiedziala.Chce pan?Przytaknal.On zniknal.W dniu, w ktorym zawalil sie dach kosciola.A wczesniej jeszczepodpalil plebanie.To, co z niej pozostalo, rozebrano wiosna.Ludzie mowia, zeksiadz oszalal i porwal go diabel.A mnie sie zdaje, ze ksiezulo po prostu uciekl z miasta.Jordan powoli pokrecil glowa.Jesli zawalil sie dach, to znaczy, ze sniegu bylo naprawde bardzo duzo.Niezdolalby przedostac sie przez przelecz.Wiec moze zginal w kosciele?Znaleziono by cialo.Usta Eli wciaz jeszcze wyginaly sie w kpiacym usmiechu, ale w jej oczach juz widacbylo niepokoj
[ Pobierz całość w formacie PDF ]