[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Gdyby zobaczyła przebieg procesu w czasie rzeczywistym,widziałaby przesuwający się wsad, temperatury i końcowy wynik, co pomogłoby rozwiązać jejproblem.A teraz, ni stąd, ni zowąd, komputer domaga się od niej kodu, po to tylko, by mogławidzieć cały system.Oparła plecy o krzesło i przeczesała palcami mokre włosy, które miała ochotę wykręcić.Kompletnie przemokła, wokół niej tworzyła się kałuża wody.To nie jest elektrownia jądrowa,gdzie naruszenie przepisów bezpieczeństwa może oznaczać stopienie się rdzenia reaktorajądrowego i w rezultacie grozną awarię.Mimo wszystko, jeśli jej podejrzenia są słuszne ipopełniono błąd, wykorzystując reaktor i omijając zbiornik do przepłukiwania czystą wodą, dorzeki mogą przedostawać się toksyny.Mokre ubranie przykleiło się do niej, w klimatyzowanym laboratorium dygotała z zimna.Niewyobrażała sobie, co by to znaczyło, gdyby faktycznie przetwarzano odpady stopnia drugiego.Wkażdym razie nie może się to odbywać bez wiedzy EcoLab.Pobieraliby próbki, testowalikombinacje, dostosowywali temperaturę.To po prostu niemożliwe, a z pewnością niemożliwebez użycia zbiornika czystej wody.Odpady stopnia drogiego zazwyczaj zawierają nienadającesię do recyklingu mieszanki ponad dwudziestu pięciu rodzajów plastiku, nylonu, gumy, metali,drewna i włókien szklanych, a to bynajmniej nie wszystko.W przeciwieństwie do odpadówrzeznickich, przetwarzanie tej mieszanki mogłoby dać pozostałości w rodzaju polichlorowanychbifenyli i dioksyn, które bywają bardzo toksyczne.Wodór w wodzie stabilizuje je i doprowadzado ich rozpadu.Omijanie zbiornika z czystą wodą byłoby nie tylko błędem, to byłby śmiertelnybłąd.Ale jak oświadczył O Hearn, nie przetwarzają odpadów stopnia drogiego.O Hearn.Poprzedniego dnia po południu Sabrina powiedziała mu o swoich podejrzeniachzwiązanych z reaktorem.Czy mógł wprowadzić zmiany w dostępie, jako zabezpieczenie dopowrotu Lansika? Ale dlaczego by to zrobił? Chyba że pojawił się jakiś problem, wystąpił jakiś błąd, i O Hearn nie chciałby ktoś to zauważył.Sabrina chwyciła szorstki papierowy ręcznik, który wzięła z toalety, i wytarła nim twarz iręce.To głupie.Szczyci się tym, że jest osobą logiczną i trzezwo myślącą.Zawsze istnieje jakieśwyjaśnienie, czasami po prostu trzeba go poszukać.Po kolejnej błyskawicy światło w laboratorium zgasło i się zapaliło.Zamrugały lampyfluorescencyjne.Ekran komputera zgasł.Szum urządzeń zamienił się w charkot.Kiedyzagrzmiało, całe laboratorium spowiła cisza i ciemność.Sabrina siedziała nieruchomo, siłą woli próbując się uspokoić i oddychać.To typowa burzana Florydzie, myślała, wkrótce minie.Obserwowała cienie gałęzi drzew tańczące na ścianach.Ulewa waliła w szyby.Potem w korytarzu za drzwiami usłyszała kroki.Był dopiero poranek, a można by pomyśleć, że to zmierzch.Okna wychodzące na parking natyłach zakładu przypominały ramy obrazów wypełnione pajęczynami błyskawic i kołyszącychsię gałęzi.Ale najbardziej niepokojąca była cisza.Bez szumu, brzęku i wibracji urządzeń, krokiodbijały się głośnym echem na posadzce w korytarzu, a Sabrina nadal siedziała nieruchomo, jaksparaliżowana, przed martwym ekranem komputera.Raptem zobaczyła światło przesuwające się od szyby w drzwiach w dół, i prześlizgujące siępod drzwiami.To latarka, powiedziała sobie, i zaczęła znowu oddychać.Kiedy drzwi sięotworzyły i strażnik wsadził przez nieogoloną głowę, mogła już udawać, że oddycha prawienormalnie.Okazało się, że on także przestraszył się na jej widok, ale tylko zakasłał jakby nigdynic i wszedł do laboratorium, tak jak zamierzał. Wszystko w porządku, proszę pani? Zaświecił jej w oczy latarką.Sabrina uznała to za bardziej irytujące niż grozne. Mam jeszcze coś do zrobienia. Generatory powinny się włączyć za chwilę  powiedział, tym razem z południowymakcentem.Przesunął światło latarki z jej twarzy na półki i kąty laboratorium, chociaż wprzeciwieństwie do korytarza było tam dość widno.Wtedy Sabrina dostrzegła w jego drugiej ręce broń, uniesioną i gotową do strzału, jakbyspodziewał się, że ktoś wyskoczy na niego z ciemnego kąta.Usiłowała sobie przypomnieć, czystrażnicy w EcoEnergy są uzbrojeni, ale nie spotykała ich poza portiernią, kiedy sprawdzali jejdokumenty.Przyglądała się strażnikowi z bronią.W świetle błyskawic wyglądał, jakby ruszał sięw zwolnionym tempie, niczym postać z gry wideo. Jest pani sama?  spytał, nie patrząc na nią, skupiony na półotwartych drzwiach gabinetudoktora Lansika.Było coś niepokojącego w jego zaangażowaniu.Przecież światło wysiadło z powodu burzy.Czy w tej sytuacji on powinien zachowywać się tak, jakby należał do brygadyantyterrorystycznej? Zwykle w sobotę rano jest nas kilkoro  odparła, bo nie chciała przyznać, że jest tu z tymRobocopem sama. Kiedy dotarł do gabinetu doktora Lansika, światło dwa razy zamrugało i zapaliło się nadobre.Laboratorium wróciło do życia, rozległy się znajome chrzęsty i szumy.To wystarczyłobyczar prysł.Mężczyzna stał wyprostowany jak lunatyk, kręcąc gwałtownie głową, jakby po razpierwszy widział to pomieszczenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Jonathan Kellerman Cicha wspólniczka (Alex Delaware 04)
    Jessica Thomas [Alex Peres Mysteries 2] Turning the Tables
    Jonathan Kellerman Oczy do wynajęcia (Alex Delaware 06)
    Patterson James Alex Cross 01 W sieci pajaka
    Roberts Nora Rodzina Stanislaski Alex. Szczęœliwa pomyłka
    Dziewczyny ktore zabily Chloe Alex Marwood
    Jonathan Kellerman Alex 12 Survival of the Fittest
    Berenson Alex Wierny szpieg
    § Berenson Alex Wierny szpieg
    Lennox Judith Trudne powroty
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • blondiii.pev.pl
  • p include("menu4/8.php") ?>