[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Ja& Przestań rzuca Amber. Po prostu idz.Patrzą na siebie w srebrzystym świetle.Pod ich stopami słychać przewalające się fale, nad głowamikrzyki mew, które szukają po przebudzeniu resztek jedzenia pozostałych po nocy.Idz, myśli Amber.Poprostu odejdz.Jeśli jeszcze trochę zaczekasz, nie dam rady przez to przejść.Kirsty wygląda, jakby zamierzała się rozpłakać.Bierze trzy długie oddechy i obejmuje sięramionami, jakby bolały ją żebra.A potem się odwraca i odchodzi deptakiem.Godzina 16.30Kiedy głowa Chloe uderza w stwardniałą ziemię, rozlega się chrupot.Jade i Bel spodziewają się,że zaraz usłyszą wrzask, ale zamiast tego świdruje im uszy cisza.Cisza upalnego dnia na wsi,wypełniona śpiewem skowronka, szumem wiatru poruszającego wierzchołki drzew, niefrasobliwy pluskstrumienia za łąką, a w oddali śmiech ich sąsiadów, którzy podtapiają się wzajemnie w płynącejwartko Evenlode.Każdej z nich przychodzi do głowy ta sama myśl: O Boże, będę mieć kłopoty.Chloe leży nieruchomo jak porzucona lalka, z głową odchyloną do tyłu, prawą ręką pod dziwnymkątem do łopatki.Krwawi z nosa i pęknięcia w czaszce: brązowawa wydzielina z jakimiś farfoclami ikleista, przezroczysta masa.Usta ma otwarte.Tak samo jak te duże niebieskie oczy. Chloe? Bel odzywa się pierwsza.Głos ma urywany, jakby brakło jej tchu.Mała nie odpowiada.Tylko leży i coś z niej cieknie. Jest nieprzytomna oznajmia Jade, chociaż jak dotąd widziała ludzi w takim stanie jedynie wwyniku upojenia alkoholowego, a to chyba jednak coś innego.Bel pospiesznie podchodzi do bramki, przełazi przez nią i opada na ziemię obok ciała. Nie wiem, czy ona w ogóle oddycha mówi. O Boże, Jade, myślę, że jest ciężko ranna.Jade po prostu stoi i nic nie mówi.Bel piorunuje ją wzrokiem i klepie w nogę brudną ręką. Jade! krzyczy. Pomóż mi!Jade nagle się ożywia, rzuca na ziemię i chwyta rękę Chloe tę na ziemi, nie tę, która leży pod jejplecami i przyciska kciuk po wewnętrznej stronie nadgarstka, jak robili pracownicy medyczni wamerykańskiej operze mydlanej Szpital miejski.Nic nie czuje, ale nie wie, co powinna czuć, a zresztąwszystko zagłusza bicie jej własnego serca. Chloe? mówi.Potem powtarza imię głośniej, jakby to mogło coś zmienić. Chloe?! Usiłujesobie przypomnieć, co jeszcze robiono z nieprzytomnymi ludzmi w telewizji. Zimna woda. Co? Jak spryskamy jej twarz wodą, to się ocuci.Bel nie ma żadnych doświadczeń z nieprzytomnymi ludzmi.To jednak brzmi sensownie.Niewątpliwie ją by otrzezwiło chluśnięcie zimną wodą w twarz. Nie mamy w czym jej przynieść odpowiada, patrząc w stronę strumienia.Dzieli go od nich jakieś dwieście metrów, nie ma szans, by biegnące dziecko mogło przynieść wzłożonych dłoniach więcej niż kilka kropli. W takim razie trzeba ją tam zanieść oświadcza Jade. Chodzmy.Bel z powątpiewaniem wpatruje się w cichą szmacianą lalkę. Nie chcę jej dotykać mówi. Spójrz, jest cała we krwi.Jade zadziwia samą siebie tym, że jej odpowiedzi są takie praktyczne i konkretne. Dobrze mówi. Wez ją za nogi.Ja złapię od góry.Bel nadal wygląda na roztrzęsioną. Ręka.Ta ręka wygląda& proszę, nie uszkodz jej ręki& Myślę, że i tak jest już uszkodzona odpowiada Jade.Aąka jest pełna ostów.Jade trzyma Chloe pod pachami, głowa dziewczynki zwisa i podryguje.Jade czuje, jak różne wydzieliny ciała rozsmarowują się po jej spódniczce i udach, jak rośliny drapiąjej nogi, kiedy brnie przez gąszcz tyłem.Nie zapomnę tego, myśli.Ten dzień zapamiętam na całe życie.Zaczepia piętą o kępę trawy, chwieje się i o mało nie przewraca.Głowa Chloe podskakuje, odbija sięod ziemi.Jade wstrząsa dreszcz, kiedy czuje, jak koszmarna czaszka uderza o przód jej majtek. O Boże, niech nic jej nie będzie! dyszy Bel. Myślisz, że wszystko z nią w porządku? Musimyznalezć kogoś dorosłego.Dorosły będzie wiedzieć, co robić.Jade niemal upuszcza swoją część ciężaru. Oszalałaś?! O co ci chodzi? Spójrz na nią, Bel.Patrz, w jakim jest stanie! Wsadzą nas do więzienia.Zarumieniona twarz Bel robi się jeszcze bardziej czerwona, kiedy dociera do niej groza sytuacji. Ale przecież& zipie to był wypadek.Powiemy im.To był wypadek. Taa, jasne szydzi Jade. I na pewno nam uwierzą, co? Dlaczego mieliby nie wierzyć? Choćby dlatego, że nazywam się Jade Walker. Ale ja& zaczyna Bel. Ale ty nic przerywa jej Jade. Jesteś ze mną.Wszyscy we wsi wciąż mówią: to cud, że żadenWalker jeszcze nikogo nie zamordował.Nie.Musimy ją ocucić, a potem zastanowić się, co robić dalej.Chloe wydaje z siebie coś jakby charkliwy wydech.Dziewczynki spoglądają w dół, czującprzypływ nagłego optymizmu, ale na widok niebieskich warg, wywracających się gałek ocznychnadzieja szybko znika. Chodzmy rzuca Jade. Możemy ją ocucić.Wiem, że możemy.Znów chwyta Chloe pod pachami, a Bel za kostki.Teraz próbują biec ze swoim ciężarem, kępytrawy im to utrudniają, ostre słońce razi Bel.Docierają do strumienia.Niskie, strome brzegi ipiaszczyste dno, dość płytko.Tuż po lewej jest wodopój dla krów.Klifowaty brzeg jest naderwany zdwóch stron, a pośrodku znajduje się szerokie rozlewisko na tyle głębokie, że wielkie mokre mordymogą zaczerpnąć wody bez mułu.Jade kiwa głową w tę stronę i dziewczynki tam się kierują.Inwentarz zagoniono niedawno na łąkę.Stromizna okazuje się śliska, dno przy brzegu znajdujesię kilkanaście centymetrów pod wodą, widać szarobrązowy muł, powietrze jest gęste od much i wonikrowich placków.Schodzą w dół chwiejnym krokiem, dzwigając swój ciężar, okazuje się, że z trudemwyciągają stopy z błota, które przywiera do podeszew.Jade gubi but, mamrocze przekleństwo, sapiącciężko.Leci w tył i ląduje na tyłku, po szyję w wodzie.Chloe wymyka się jej z rąk, wpada do wody.Bel, która również utknęła w mule, chwieje się,zwalnia uścisk, wymachuje rękami i nagle uwolniona od ciężaru, pada do przodu na ciała obudziewczynek.Czuje śliską twarz Chloe tuż przy swojej, wpada w panikę, miota się w ciemności,wynurza, łapiąc oddech.Jade jest gdzieś tam pod wodą, wciśnięta przez ciężar, który się na nią zwalił.Bel widzi, jak wierzga stopami, jak jej rozczapierzona dłoń wyłania się nad powierzchnię.Aapie rękęJade za nadgarstek i ciągnie.Stawia obciążoną stopę na śliskim od wodorostów kamieniu, i czuje, jakobie stopy znów się spod niej usuwają.Puszcza nadgarstek Jade i próbuje wymacać rękami dno,wypchnąć się na powietrze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]