[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Dlaczego nieważne? No powiedz& Tylko się nie śmiej&  ściszyła głos i prawie szep-tem dokończyła:  Chciał, żebym została jego żoną. Co?! I co? Zgodziłaś się? Nie, no coś ty! Dlaczego nie? A chciałabyś?  rzuciła jej spojrzenie spod oka. To zależy.A dlaczego się nie zgodziłaś? Po pierwsze, on już ma żonę.Wprawdzie dla nie-go to żaden problem, bo Koran pozwala mieć cztery, o ilemężczyzna jest w stanie je utrzymać, a Suheil ma dobrzeprosperującą praktykę lekarską w Holandii& Ooo! To mu się powiodło! A żebyś wiedziała! A poza tym prawo większościkrajów nie zezwala na poligamię, więc de facto namawiałmnie do życia w konkubinacie.Gdyby to nie był Suheil, tozrzuciłabym go chyba ze schodów, ale przecież&Drzwi otworzyły się z trzaskiem. Przepraszam, czy tu jest wolne?Dominika i Justyna niechętnie skinęły głowami. Chodzcie! Tu są miejsca!  zawołała korpulentnaszatynka i po chwili do przedziału wsunął się sapiący jego-mość z walizami, starsza pani z parasolką, dziadek z laskąi dwójka dzieci.3313Kiedy Paweł wrócił do domu i uciszył Morusa, usłyszał we-sołe pogwizdywanie dobiegające z dawnego pokoju siostry.Odkąd Marta wyprowadziła się do Radka, ojciec przerobiłjej pokoik na coś pośredniego między rupieciarnią, muze-um i warsztatem.Pogwizdywanie świadczyło, że pracujewłaśnie nad przywróceniem dawnej świetności jakiemuśantykowi.Zaciekawiony uchylił drzwi i zajrzał do środka. Cześć, tato, cóż to wziąłeś na warsztat?  A cześć, cześć! Co tak pózno? Właśnie usiłuję napra-wić ten zegar, który znalazłeś.Ciekawa rzecz! Rzadko sięzdarza, żeby kukułka wyskakiwała na taką odległość, niemiałem jeszcze czegoś podobnego. Mnie też zaintrygował, dotąd widywałem takie tylkona fi lmach rysunkowych  uśmiechnął się Paweł. Zabytkowy to on nie jest  mruknął przez zęby oj-ciec, usiłując wstawić niewielki element na swoje miejsce.Twarz wykrzywiał mu  grymas zegarmistrza niezbędnydo przytrzymania lupy w oczodole.Element wreszcie zna-lazł się tam, gdzie trzeba, i pan Gordowicz z ulgą rozluzniłmięśnie twarzy.Chwycił wypadającą lupę, zamknął w opa-kowaniu i dopiero wtedy spojrzał na syna. Mechanizm zupełnie dobry, tylko trzeba było gooczyścić  z zadowoleniem oparł się na krześle. Dorobięjeszcze wskazówkę i będzie jak nowy. Gdzie go powiesisz?  Paweł rozejrzał się po ścia-nach pokoiku niemal w całości zajętych przez najróżniej-szej maści zegary.Ojciec podążył za jego wzrokiem i roze-śmiał się. Nie, nie  pokręcił głową. Tu już nie ma miej-sca! Podaruję go Radkowi, jak w końcu zatwierdzą tę jegohabilitację.No bo wreszcie zatwierdzą?  zaniepokoił się332nagle. Przecież to by było strasznie niesprawiedliwe, gdy-by przez zwykłą ludzką zawiść, gdyby przez głupotę& Na pewno!  uspokoił go syn, chociaż w głębi duszywcale nie był tego taki pewien. A, bo wiesz, co mi się dzisiaj zdarzyło?Paweł przysiadł na wersalce, gestem wyrażając zacie-kawienie. Wyobraz sobie, znalazłem w skrzynce awizo.Na-bazgrany był  Urząd Skarbowy i nasz adres.Swoją drogą,cały czas byliśmy z mamą w domu, ale jak zwykle listono-szowi nie chciało się wchodzić na trzecie piętro, podrzuciłtylko awizo do skrzynki i uciekł.Znalazłem, jak po obie-dzie schodziłem z Morusem.No więc poszedłem na pocztę, to znaczy nie od razu, bonapisali  po siedemnastej ; musiałem, brracie, jeszcze razsię przebierać, zejść, pójść na pocztę, oczywiście wystałemsię w ogonie, nie wiem, bracie, co one tam robią, że to takwolno idzie, no, ale w końcu doszedłem do okienka.Podajęawizo, panienka wzięła i mówi:  Czy może się pan jakośwylegitymować? Pokazuję jej dowód, a ona, że tu nie manapisane, że jestem z urzędu skarbowego. Nie, to pewnie do mnie coś przyszło z urzędu  tłu- maczę jej, a ona mi na to: Ale ja muszę mieć jakiś dowód tożsamości, że pan jestz urzędu skarbowego. Proszę pani!  mówię. Czy ja wyglądam na urządskarbowy? Ja jestem normalnym obywatelem, emerytem. To ja nie mogę wydać!Więc ja do niej: Może niech przynajmniej pani sprawdzi, co to jest.Przecież to niemożliwe, żeby do mnie przyszedł list adre-sowany na urząd, skoro adres jest mój, prywatny, i zapew-niam panią, że w moim mieszkaniu żadnego urzęduskarbowego nie ma.I tłumaczę jej, bracie, i wyjaśniam.W końcu do niej dotarło, że listonosz mógł wpisać nadawcęjako adresata.Co prawda nie wiem, czego mogliby chciećod spokojnego emeryta, ale sprawdzić trzeba.Pan Stanisław westchnął ciężko. Zaczęła szukać wśród tych przesyłek i znalazła dużąszarą kopertę.Wyobraz sobie, ona rzeczywiście była zaad-resowana na urząd skarbowy w Toruniu, ale według na-dawcy miał się on mieścić w naszym mieszkaniu! To listonosz się nie zorientował?  wykrzyknąłPaweł. Przecież urząd jest chyba na Chełmińskiej.Kawałdrogi stąd! Co on, pierwszy raz listy roznosi? Nie wiem  mruknął ojciec  ale kiedy zapytałemtę panienkę na poczcie (bo pokazała mi kopertę z tryum-fem, z takim  a nie mówiłam! ) czy nie wydaje się jej, żebyłoby tu na miejscu chociaż małe słówko  przepraszam(przecież niepokoili mnie, kazali starszemu człowiekowiiść na pocztę, stać w kolejce, a okazało się, że bez powo-du) to zdziwiła się bardzo i chyba nie zrozumiała, o co michodzi& I nie przeprosiła? I nie przeprosiła&  westchnął Gordowicz senior [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    § Łajkowska Anna Wrzosowisko 02 Miłoœć na wrzosowisku
    Bidwell George, Bidwell Anna Admirał i kochanek (Horacy Nelson)
    Murawska Anna s Pełnia zbawienia w Chrystusie na przykładzie teologii ks Wacława Chryniewicza
    Madison Layle & Anna Leigh Keaton Seducing Olivia (Cobblestone) (pdf)
    Anna Brzezińska Zbój Twardokęsek Tom 4 Letni Deszcz. Sztylet
    Pryzwan Mariola Tańczšca Eurydyka. Anna German w e wspomnieniach
    Anna Proudfoot and Francesco Cardo Modern Italian Grammar(1)
    Gibbs Abigail Anna Mroczna bohaterka Kolacja z wampirem
    Allen Louise Król sceny Skandaliczni Ravenhurstowie (Klan Ravenhurstow) 05
    Dessen Sarah BezsennoÂść we dwoje
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • forum-gsm.xlx.pl