[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.-Chociaż kto wie? Nigdy nic nie wiadomo.W każdym razie dostali tomieszkanie tylko dzięki temu, że żona Carla skończyła sześćdziesiątpięć lat.Carl ma zaledwie sześćdziesiąt.Baba trzyma go podpantoflem.Jest zagorzałą syjonistką.Zamierzali wyjechać do Izraela,ale w końcu przeprowadzili się na Cherry Hill.- No i jak wam się rozmawiało po tylu latach? Znów krótkie wahanie. - Dobrze - odparła krótko, jakby uważała temat za zamknięty, ale pochwili ciągnęła dalej: - Wydaje mi się, że go bardzo zaskoczyłam tymtelefonem.Było już dość pózno, kiedy postanowiłam do niegozadzwonić.Zapomniałam o różnicy czasu, o tym, że na wschodzie jesto godzinę pózniej.Obudziłam Carla.Niektórzy ludzie bywają zupełnienieprzytomni, gdy się ich wyrwie ze snu.Carl nie od razu zorientowałsię, kto dzwoni.A może tylko udawał, bo jeśli sypia z żoną w jednympokoju, jeśli żona leżała obok, to może nie chciał, żeby mu robiła scenęzazdrości. Tylko nie zemdlej - powiedziałam.- Dzwonię, żebyusłyszeć twój głos".- Wyobrażam sobie, jaka musiałaś być zdenerwowana.To wymagałonie lada odwagi.- Przesadzasz.Miałam przecież przed oczami ciebie i Arthura.Nauczyliście mnie, że dla miłości można robić to, na co się tylko maochotę, i wszystko jest w porządku.Nie sądziłam, że życie jest takieproste.- Westchnęła głęboko.- Zamierzasz się z nim spotkać?- Z Carlem? Po co? Kochałam przystojnego, młodego człowieka, atakim już nie jest - powiedziała ze śmiechem,- kiedy zjechała na prawypas, kierowca ciężarówki nacisnął ostrzegawczo klakson i rozległo siędługie, przerazliwe wycie.- Nic nawet nie wspomniałeś o tym, że ojciec i ja znów mieszkamyrazem - rzekła po chwili Rose.- Sądziłam, że będziesz miał wiele dopowiedzenia na ten temat.- Prawdę mówiąc, jestem zdziwiony.- Wiedziałam! I wiem, co o mnie myślisz.- Nie, nie wiesz.- Dziwisz się, że Arthur chciał wrócić? - Nie.Dziwię się, że go przyjęłaś z powrotem.- Ta kobieta umarła.Dziećmi zaopiekowała się jej siostra i Arthurzostał zupełnie sam.Zadzwonił przeszło miesiąc temu, mówiąc, żechce porozmawiać o tobie, a kiedy po kolacji spytał, czy może do mniewrócić, zgodziłam się.Miałam udawać obrażoną, bawić się własnymkosztem? Nie obchodzi mnie, co inni myślą.Taka już jestem.Wolna iniezależna.Kiedy facet z opieki społecznej przychodził do domu mojejmatki, plułam na te jego śliczne brązowe buty.Matka bała się, że cofnąnam zasiłek, ale mnie to zwisało.Nikt nie ma prawa deptać mojejgodności.Nikt.Ani ludzie z opieki społecznej, ani gliny, ani FBI, aniszkoła, ani twój ojciec, ani ty.Nikt nie ma prawa! - urwała na chwilę,po czym kontynuowała: - Lubię być z Arthurem.Jest moim najlepszymprzyjacielem.I jest moim mężem.Sam wiesz, jak bardzo mnie kochał.Uwielbiał mnie! Po prostu mnie czcił.Aaził za mną po całymmieszkaniu, z rękami wyciągniętymi przed siebie jak lunatyk.Alepotem wszystko się pokomplikowało, popsuło.Stałam się niemiła.Rosły wzajemne pretensje.To się często zdarza.Posługiwał się tobą,żeby mnie zranić, a to tylko pogarszało sprawę.Ale to też się zdarza.Wierz mi, nie jesteśmy jedyną rodziną, która miewa kłopoty.Bywająznacznie gorsze układy.Twój ojciec i ja przynajmniej niesprzeniewierzyliśmy się naszym zasadom.Jestem z tego dumna.- I słusznie.Bo niełatwo w tym kraju być socjalistą.- %7łebyś wiedział! - zawołała z przekonaniem.- Nikt ci nawet niepodziękuje.Wezmy na przykład dzieci tej kobiety.Chłopak chce iść nastudia, żeby zdobyć stopień oficerski, a potem jechać do Wietnamumordować ludzi.Dziewczyna natomiast marzy o karierze modelki.Sam powiedz, czego można oczekiwać po Murzynach? Nie wiem, jakie ideały miała ich matka, ale na pewno sprawiedliwość ipostęp do nich nie należały.Skręciliśmy z autostrady i wjechaliśmy do getta murzyńskiego.Niektóre budynki wciąż były zabite deskami, inne w minach: nic sięnie zmieniło od czasu zabójstwa Martina Luthera Kinga i wyglądało nato, że tak już pozostanie.Uwięzieni między przeszłością aprzyszłością, żyliśmy własną archeologią.- Popatrz tylko - odezwała się Rose.- W najbogatszym kraju naświecie.Dobrze masz zamknięte drzwi? Bieda.- zamilkła; dodałagazu, żeby przejechać skrzyżowanie na zielonym świetle.- Ludziebardzo poważnie traktują swoje uczucia.Ja staram się tego unikać.Często przesadzają, czego również staram się wystrzegać.ZnamArthura ponad trzydzieści lat i kiedy podszedł do mnie ze łzami woczach, pytając, czy przyjmę go z powrotem, mogłam odpowiedziećtak albo nie.Powiedziałam tak.I było nam dobrze.Coraz lepiej.Powoli się w sobie zakochiwaliśmy.Od nowa.I wtedy tyzadzwoniłeś.nie zrzucam na ciebie winy, David.Cieszę się, że sięodezwałeś.%7łałuję tylko, że nie zrobiłeś tego wcześniej.No, alewreszcie zadzwoniłeś i Arthur dostał zawału.Naprawdę cię nie winię.Imam nadzieję, że ty sam też nie czujesz się winien.Może Arthur siłąwoli powstrzymywał ten zawał, czekając, aż będzie cię jakzawiadomić? Może czekałby w nieskończoność, gdybyś niezadzwonił? Kto to może wiedzieć? Ale cieszę się, że zadzwoniłeś.Szkoda, że tak pózno, ale przynajmniej się odezwałeś.Arthur, jak cijuż mówiłam, czuje się dobrze.Nie było żadnego uszkodzenia mózgu.Funkcjonuje normalnie.Jedynie na sercu pozostała niewielka blizna.Wygląda świetnie.Lepiej niż przed zawałem.Wystarczyła spokojnanoc i odpoczynek.To niesamowite.Wczoraj byłam strasznie przera- żona.A dziś; kiedy go zobaczyłam, zanim wyruszyłam po ciebie nalotnisko, odetchnęłam z ulgą.Teraz jednak znów się boję.Dlatego jadętak wolno, w dodatku okrężną drogą.Znam krótszą trasę, którązaoszczędzilibyśmy z kwadrans, ale boję się waszego spotkania.Mamokropne przeczucie, że na twój widok stan Arthura się pogorszy, żemoże nastąpi kolejny zawał.Obiecaj mi jedno, dobrze? Jeślizobaczysz, że słabnie, albo jeśli dam ci znak, bo mogę dostrzec coś, naco sam nie zwrócisz uwagi, to bez gadania czym prędzej wynoś się zpokoju.Możesz mi to obiecać?- Tylko popatrz, jestem zdrowy i silny jak koń - oświadczył Arthur,kiedy przysunęliśmy bliżej krzesła.Siedział podparty poduszkami,obok na tacy leżało  Sun Times".Rzadkie, potargane siwe włosy ilśniące oczy sprawiały, że wyglądał pogodnie, figlarnie, jakby byłlekko wstawiony.Miał na sobie obszerną, głęboko rozpiętą koszulęnocną, spod której wystawały błyszczące włosy - widocznie poostatnim EKG pielęgniarka zapomniała zetrzeć mu z piersi lepką maz.Trzymał mnie za rękę, dość niezdarnie, ale silnie.Litery na plastikowejbransolecie z nazwiskiem pacjenta, którą miał na przegubie dłoni, byłyciemnofioletowe i lekko zamazane.- Doktor Pokorny grozi, że wyrzuci mnie na zbity łeb, jeśli nadal będętak zdrowo wyglądał.Mówi, że psuję reputację szpitala.- Tym razemuśmiechnął się tak szeroko, że zobaczyłem puste miejsce po wyjętejprotezie.- Nic cię nie boli? - spytałem [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    § Łajkowska Anna Wrzosowisko 02 Miłoœć na wrzosowisku
    Oates Joyce Carol Moja siostra, moja miłoœć
    Paweł Huelle Pierwsza miłoœć i inne opowiadania (opowiadania)
    Kraszewski Józef Ignacy Żywot i sprawy JMPana Medarda z Gołczwi Pełki wytrwała miłoœć
    Intrygi i tajemnice 08 Dwa œwiaty, jedna miłoœć Merrill Christine
    Kraszewski Józef Ignacy Ostrożnie z ogniem (o miłoœci); Piękna pani
    Kroniki rodu Lacey 02 Demony miłoœci Edwards Eve
    Niffenegger Audrey Żona podróżnika w czasie (Miłoœć ponad czasem)
    Emma Petersen Dragon Kin 01 Dragon's Mate
    Warren Adler Wojna państwa Rose 02 Dzieci państwa Rose
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.xlx.pl