[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Moje siostry były po prostu pionkami w ich grze.Komu mam terazufać?Oczy mnie piekły, widziałam wszystko jak przez mgłę.Okręciłam się na pięcie, trzasnęłam drzwiami i już mnie nie było.Puściłam się biegiem przez pola, przez zarośla i trawy, byle nabraćrozpędu, byle uciec.Mój wielki, długo oczekiwany powrót do domu,początek nowego życia, był tylko ułudą.Matka wyszła za mąż, niedość, że za monogamistę, to jeszcze obleśnego.Biegłam, nie zatrzymując się.Brakowało mi tchu, nogi bolałynieznośnie, lecz jakaś siła pchała mnie naprzód, aż natknęłam się naduży jadłoszyn rosnący na wydmie.W cieniu jego gałęzi rzuciłam sięna ziemię twarzą w dół i płakałam.Zawodziłam głośno, przeklinałam.Błagałam nawet Boga, żeby był łaskawy i pozwolił mi umrzeć.Leżałam w piachu całe godziny.Cień zniknął, paliło mnie terazpołudniowe słońce, moja bluzka była mokra od potu, lecz ja, naprzekór, czerpałam z tego cierpienia przyjemność. W czasie, gdy tak leżałam na ziemi, przemyślałam całedotychczasowe życie.Nie lubiłam swojego smutnego, samotnegodzieciństwa, które dopiero teraz, po przemyśleniach, ujrzałam.Niemogłam się doczekać, aż dorosnę.Jeśli Bóg pozwoli mi dalej żyć, możepostawi na mojej drodze dobrego, wartościowego mężczyznę, którypokocha mnie tak, jak powinno się kochać kobietę, czego nigdy niezaznała i prawdopodobnie nie zazna moja matka.Być może przy takimmężczyznie wreszcie poczuję się bezpieczna.Straciłam matkę.Straciłam już nawet jasność rozumowania,jeśli chodzi o Regułę.Miałam trzynaście lat i nigdy dotąd nie czułamsię taka samotna.*Następnego lata z przyjemnością opuściłam Trout Creek iznowu udałam się do pracy na ranczu Cheta i Neldy Youngów kołoMilford w Utah.Spędziłam tam łącznie trzy sezony i ów czaswspominam jako cudowny.Youngowie byli dla mnie wspaniali,tworzyli w swoim domu rodzinną atmosferę, w której czułam siękochana.Nelda nauczyła mnie rzeczy kompletnie zaniedbywanych przezmoją matkę, między innymi dlatego, że matka sama nigdy ich nierobiła, poza tym była beznadziejną gospodynią i kucharką.Neldanatomiast nauczyła mnie, jak piec domowy chleb, robić masło,naprawiać ubrania, szyć w ręku, cerować pończochy.Pokazała mitakże, jak się rozdziela brudne ubrania na dwie kupki - rzeczy jasne iciemne, żeby te jasne nie straciły koloru przy praniu.Bardzo mi się topodobało, bo matka nigdy nie zawracała sobie tym głowy.Na początku wydawało się, że wciąż muszę poprawiać po sobieczynności, które wykonałam nie tak.Ale Nelda w pierwszym rokucierpliwie mi wszystko wyjaśniała, a potem, gdy zaprosiła mnie na dwakolejne sezony, nie było możliwości, żebym się pewnych rzeczy nienauczyła.Była to jednak w całości zasługa Neldy.Nie mogłam marzyćo lepszej nauczycielce.Nauka, jaką od niej odebrałam, przygotowałamnie do założenia własnej rodziny.Podczas pracy Nelda uczyła mnie psalmów.Dzięki temunabrałam pewności siebie, gdy śpiewałam.Youngowie nie poniżalimnie z powodu mego fundamentalizmu - przeciwnie, ich przykład,przykład życia innego niż moje, przyczynił się do tego, że w owymczasie moje rozterki religijne były dość silne.A w domu, w Trout Creek, moja matka była zadowolona, żemnie nie ma.Wyobrażała sobie, że w ten sposób rozwiąże się wiele jejproblemów.Wiedziałam, że jej małżeństwo to poważny błąd, zanimona sama sobie to uświadomiła.Horacy był, jak to nazywaliśmy, atrapą mormona" - mormonem tylko z nazwy.Nie wyznawał żadnejwiary, nie praktykował religii, był kompletnie pozbawiony sfery ducha.Odzwierciedlało to jego życie.Jak się pózniej okazało, matka nie wyszła za niego z miłości.Wyszła za niego z powodu raka.Przez dłuższy czas zle się czuła i kiedylekarze wreszcie postawili diagnozę, oznajmili, że nie pozostało jejwiele życia.Ukrywała to przed wszystkimi.Z determinacją walczyła oto, by nie zostawić dzieci na pastwę losu i opieki społecznej, więcpoślubiła Horacego, który z kolei był człowiekiem uwięzionym wswoim rodzinnym gospodarstwie z braćmi i siostrami i przylgnął doniej od razu, gdy tylko się pojawiła w Trout Creek.Przyjęła jegonatrętną propozycję ślubu, mimo że wcale go nie znała, żywiącnadzieję, że gdy jej dni się wypełnią, Horacy będzie dla nas lepszymopiekunem niż ktoś całkiem obcy.Nie zdradziła się przed nami,dziećmi, ze swoją chorobą.Wyznała nam ten sekret dopiero po latach,gdy się okazało, że cudem pokonała raka.W tym czasie Horacy dał się poznać jako ojczym jeszcze gorszyniż mąż.Odrzucił nas, dzieci swojej żony, a my odrzuciłyśmy jego.Dodziś wspominam jego dziecinne, ale bolesne wymysły - na przykładnakładanie surowych restrykcji na to, co mogłyśmy jeść, podczas gdyon sam ucztował jak król.Nie pozwalał też matce kupować nam ubrań,nawet za jej własne pieniądze
[ Pobierz całość w formacie PDF ]