[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.I wcale niewiadomo, czy będzie syn. Zajrzała do swojej szklanki i zmarszczyła brwi.Przepraszam, wypiłam trochę.Zwykle w ciągu dnia nie piję, więc uderzyło mi dogłowy.A Johnnie i ja po prostu przechodzimy zły okres.Przed wyjściem mieliśmystraszną awanturę, dlatego piję.Małżeństwo tutaj to niełatwa sprawa.Za bardzojest się zdanym na siebie, za dużo tych długich wieczorów, spędzanych w domutylko z dziećmi i służbą.I nie ma co robić poza pisaniem listów, czytaniem, grą wkarty i piciem.Mężczyzni są tu przyzwyczajeni, że świat się kręci wokół nich, amy mamy być gotowe na każde ich skinienie, jak kulisi.Zawsze powtarzamJohnniemu, że na swojej plantacji jest bożkiem  co powie, to święte.Tak, tak,robią, co chcą i nie ma komu ich powstrzymać.To uderza im do głów, niestety.Nagle zawołała:  Hilda! Puść Joan, teraz jej kolej!  Uśmiechnęła się doMariannę. Niedługo cię odwiedzę.Zobaczysz, że się zaprzyjaznimy.Mamy zsobą wiele wspólnego  a przynajmniej obie nie lubimy Anne Rawlinson.Lucas zajmował się oczyszczaniem gruntu w Głencoe  wyrywał gęsteposzycie, ścinał drzewa, usuwał kamienie i gałęzie.Kiedy w południe wracał dobungalowu, miał ubranie zabrudzone rudą ziemią, a po pokrytej pyłem twarzyspływał mu pot.Pewnej nocy, wracając do sypialni po wizycie w łazience, Mariannę usłyszała w ciemności jakiś szelest.Uniosła świecę, oświetlając kąty korytarza, w obawie żedo domu dostał się wąż.Nagle rozległ się śmiech  szybko stłumiony, a potemodgłos kroków i zamykanych drzwi.Poszła do salonu i odsunęła zasłonę.Z początku widziała tylko czerńtropikalnej nocy oraz gęstwinę drzew i pnączy wokół ogrodu.Potem jej okoprzyciągnął błysk koloru  coś mignęło i zaraz znikło, pochłonięte przez zarośla.To samo powtórzyło się kilka nocy pózniej.Mariannę zrozumiała, że nocnygość (kobieta, jak mogła sądzić po lekkich, pełnych gracji krokach i jaskrawym sarinarzuconym na długie, czarne włosy) zmierza do kwater kulisów.Poruszyła ten problem w rozmowie z Clare, gdy ta odwiedziła ją pewnegopopołudnia. Gdyby to było w Anglii  tłumaczyła  każdego służącego, którysprowadzałby do domu dziewczyny, natychmiast bym zwolniła.Ale tutaj po prostunie wiem, co robić.Nie jestem nawet pewna, czy nie traktuje się takich spraw jakoczegoś normalnego.I czy zaczynając dochodzenie, nie wywołam niepotrzebnegozamieszania.Nie chcę pytać o to Lucasa.Powiedział mi wyraznie, żebym niezawracała mu głowy sprawami domu.Zresztą powinnam sobie poradzić sama.Siedziały w pawilonie na zboczu.Clare paliła papierosa. A wiesz do kogo ta dziewczyna przyszła?Mariannę westchnęła. Próbowałam rozmawiać z Rani, ale po prostu zasznurowała usta.Awypytywanie męskiej służby bardzo mnie krępuje, jednak.chyba będę musiała.Clare zmarszczyła brwi. Kochanie, a jesteś pewna, że ona odwiedza służącego? A kogóż by innego?  zdziwiła się Mariannę. Ach.Chyba nie myślisz oLucasie? Wielu naszych panów ma tamilskie kochanki, czasem nawet dwie.Johnnietakże.Zna tę dziewczynę dłużej niż mnie.No i do tego pół tuzina dzieci w kolorzekawy. I tobie to nie przeszkadza?Clare zaciągnęła się papierosem. Z początku nawet bardzo mi przeszkadzało.Ale teraz.Musisz zrozumieć, żeLucas żył tu samotnie przez wiele lat.Nie możesz go winić, że potrzebujedamskiego towarzystwa.Nie, jeśli ona rzeczywiście odwiedza Lucasa, to lepiejprzymknąć oko. Clare błądziła niespokojnym spojrzeniem po wzgórzach,ogrodzie i bungalowie. Słyszałam, że niektórzy plantatorzy w końcu współżyją z psami.No, na to już bym się nie zgodziła.Epidemia dyfterytu zaczęła się w dzień Nowego Roku.Choroba objawiała sięwysoką temperaturą i bólem gardła.W najgorszych przypadkach na ściankachgardła tworzyły się szarawe naloty, zatykające krtań i powodujące duszenie siępacjenta.Najbardziej zagrożone było życie małych dzieci, poniżej pięciu lat.Jedyny ratunek polegał na zabiegu tracheotomii, czyli wprowadzeniu do tchawicyrurki do oddychania.W ciągu dwóch tygodni epidemia opanowała cały East End.Osłabionechronicznym niedożywieniem dzieci, które jednego dnia bawiły się na ulicy,następnego leżały martwe.Część umierała już w drodze do szpitala, inne w izbieprzyjęć.Iris przydzielono na oddział dziecięcy, gdzie razem z Rose Dennisonbiegały od jednego łóżeczka do drugiego, pilnując, żeby kaszlącym dzieciom niewypadły rurki tracheotomiczne.Do praktykantek należało zmienianie pieluch ipościeli.Często jakieś dziecko umierało: zasinienie skóry, charkot  i cisza.Biegław posługiwaniu się igłą Iris zszywała całuny, podczas gdy Rose zabierała martwedziecko z sali.Wiele z tych zgonów zdarzało się tuż przed świtem, jak gdyby w tejnajczarniejszej, najzimniejszej godzinie nocy dzieci traciły chęć do walki o życie.U jednych śmierć następowała wskutek uduszenia, u innych nie wytrzymywałoosłabione walką serce.W pewnym momencie zdawały się godzić z przegraną;kończyny stawały się cięższe, oddech coraz powolniejszy.Czasem Iris kołysała jew ramionach, gładząc zapadnięte policzki i mrucząc jakieś słowa.Pózniej już nigdynie umiała oddzielić nawlekanej igły od wspomnienia białego całunu i charczącegodziecięcego oddechu.Gdy tylko udawało się jej znalezć choćby pół godziny wolnego, uciekała zeszpitala.Stała się mistrzynią w wymykaniu się z domu pielęgniarek bez wiedzyprzełożonej.Zaglądała do sklepów, przeglądała książki na półkach  biblioteki zapensa", byle tylko wyrwać się z mrocznej, klaustrofobicznej atmosfery na oddziale.Czasem spotykała się z Ashem.Jedli rybę z frytkami z gazety, spacerując pozimnych ulicach w lodowatym deszczu.Raz zaprosił ją do kina, gdzie zaraz pozgaszeniu światła zasnęła z głową na jego ramieniu, tak że musiał ją obudzić poskończonym seansie.Jeśli nie widziała go przez dwa dni, zaczynała tęsknić.Po najgorszej z powodu braku personelu nocy musiała przepracować jeszczecały dzień.Kiedy wreszcie zeszła z dyżuru, zamiast wrócić do siebie, napić sięherbaty i wypocząć, przebrała się tylko i poszła do Asha.W kącie kuchni chrapał pies o zmierzwionej, szarobrunatnej sierści, a wwiklinowej klatce trylował kanarek.Iris skrzywiła nos.  Ten pies. Ktoś go tu przyprowadził. A kanarek? Turnerowie mieli  przeprowadzkę przy księżycu", bo zalegali z czynszem.Prosili, żebym się nim zaopiekował, póki gdzieś się nie urządzą. I ten zlew. Popatrzyła z niesmakiem na stos garnków i patelni. Boże,gadam jak typowa siostra oddziałowa! Ale naprawdę, Ash, powinieneś znalezćsobie kogoś do sprzątania. Mam sprzątaczkę. Niech zgadnę.Na pewno wybrałeś najbiedniejszą z kalekich staruszek, bo cijej było żal. No niestety ostatnio nie może zbyt ciężko pracować.Ma problem z nogami.Naprawdę chcesz o tym rozmawiać czy raczej zmienimy temat?Spuściła wzrok i gwałtownie pokręciła głową.Ash objął ją ramieniem iprzytulił.Iris zamknęła oczy, rozkoszując się ciepłem jego ciała.Nareszcie makogoś, na kim może się oprzeć, kto uwolni ją od koszmaru ostatnich tygodni.Kusiło ją, by złożyć mu głowę na ramieniu i zasnąć w jego objęciach [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Oates Joyce Carol Moja siostra, moja milosc
    Oates Joyce Carol Moja siostra, moja miłoœć
    Allen Danice Siostry Darlington 01 Zachowaj mnie w pamięci
    Yasmine Galenorn Siostry Księżyca 05 Night Huntress
    Keyes Marian Wakacje Rachel Siostry Walsh 02
    Proroctwo sióstr 02 Strażniczka Bramy Zink Michelle
    Keyes Marian Siostry Walsh 01 Arbuz
    Ingulstad Fr
    Clyde E. Willis Student's Guide to Landmark Congressional Laws on the First Amendment (202)
    Frister Roman Autoportret z blizną
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • meypaw1.opx.pl