[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.CiepÅ‚e mÄ™skie palceobjęły nieco mocniej bródkÄ™ Amandy.PochyliÅ‚ ku niej gÅ‚o­wÄ™, ale zatrzymaÅ‚ siÄ™ w pół drogi, doszedÅ‚szy widać downiosku, że bezpieczniej siÄ™ z niÄ… nie caÅ‚ować.RÄ™ka opad­Å‚a mu do boku, cofnÄ…Å‚ siÄ™ o krok.Amanda byÅ‚a rada, że John zachowaÅ‚ jeszcze nieco opa­nowania, którego ona wyzbyÅ‚a siÄ™ do reszty.Wargi jej pul­sowaÅ‚y pożądaniem, ale rozsÄ…dek podpowiadaÅ‚, że tak bÄ™­dzie lepiej.WiedziaÅ‚a aż za dobrze, że gdyby siÄ™ pocaÅ‚owa­li, trudno by im byÅ‚o - nie, po prostu by nie mogli! - natym poprzestać.- Zdąży pani trochÄ™ wypocząć przed obiadem - powie­dziaÅ‚ uprzejmie, trzymajÄ…c siÄ™ na dystans.- To byÅ‚ dÅ‚ugi,mÄ™czÄ…cy dzieÅ„.Amanda potulnie skinęła gÅ‚owÄ… i cofnęła siÄ™ do wnÄ™trzapokoju.- Czy pan także siÄ™ poÅ‚oży, Johnie?- Owszem, ale przedtem muszÄ™ pomówić z Theo.- Z Theo? A to po co?- ChcÄ™, żeby on sam.albo któryÅ› z pani forysiów coÅ›dla mnie zaÅ‚atwiÅ‚.Wczoraj pani Beane użyczyÅ‚a mi brzy­twy Å›wiÄ™tej pamiÄ™ci męża, bym mógÅ‚ siÄ™ ogolić.RezultatbyÅ‚ opÅ‚akany.- PotarÅ‚ szorstki policzek i uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™melancholijnie.- Koniecznie potrzebujÄ™ nowej brzytwy!Ponieważ mam zaszczyt jeść dziÅ› obiad w towarzystwie152 damy, muszÄ™ wyglÄ…dać jak dżentelmen.-Jego ciemne oczydopowiedziaÅ‚y resztÄ™: I zachowywać siÄ™ jak dżentelmen!PochlebiÅ‚o to Amandzie.ByÅ‚a wdziÄ™czna Johnowi zaokazywany jej szacunek.A jednak jakaÅ› czÄ…stka jej istotypragnęła, by choć na kilka godzin zapomnieli, kim sÄ…, bymiejsce szacunku zajęło pożądanie.Odsunęła jednak sta­nowczo od siebie te nieprzystojne myÅ›li i uÅ›miechnęła siÄ™Z wdziÄ™cznoÅ›ciÄ….- Może spotkamy siÄ™ tu, na korytarzu, o ósmej? - za­proponowaÅ‚.- Dobrze, o ósmej - zgodziÅ‚a siÄ™ i bez poÅ›piechu weszÅ‚ado swego pokoju.Kiedy drzwi siÄ™ zamknęły, Amanda oparÅ‚a siÄ™ o niei opuÅ›ciÅ‚a powieki, starajÄ…c siÄ™ uspokoić.Kogóż próbo­waÅ‚a oszukać? Nie odzyska równowagi, póki John niezniknie z jej życia raz na zawsze.MiaÅ‚a jednak w perspek­tywie jeszcze jednÄ… noc radosnego niepokoju'.PodeszÅ‚ażywo do łóżka i pociÄ…gnęła energicznie za wiszÄ…cy przynim sznur od dzwonka, wzywajÄ…c pokojówkÄ™.Zamierza­Å‚a siÄ™ wykÄ…pać.Jack wyruszyÅ‚ na poszukiwanie stangreta i znalazÅ‚ gow izbie, gdzie podawano piwo.ByÅ‚ to dÅ‚ugi, wÄ…ski jak kisz­ka pokój o kamiennej podÅ‚odze, z wielkim kamiennym ko­minkiem, na którym pÅ‚onÄ…Å‚ jasny ogieÅ„.Kilka drewnia­nych stołów otoczonych Å‚awami staÅ‚o w równych rzÄ™dachz jednej strony pokoju, z drugiej zaÅ› znajdowaÅ‚ siÄ™ szynk-was.Za nim na półkach ustawiono butelki i kufle, a nakoÅ„cu drewnianej lady umieszczono beczuÅ‚kÄ™ z kurkiem.Theo siedziaÅ‚ na stoÅ‚ku w pobliżu beczki i przyglÄ…daÅ‚siÄ™, jak szynkarz napeÅ‚nia mu kufel zÅ‚otobrunatnym pÅ‚y­nem, który pieniÅ‚ siÄ™, tworzÄ…c  czapkÄ™".SÄ…dzÄ…c z pogod­nego wyrazu twarzy stangreta, byÅ‚ już po kilku kufelkach.Tym Å‚atwiej bÄ™dzie pociÄ…gnąć go za jÄ™zyk! pomyÅ›laÅ‚ Jack.W izbie byÅ‚o sporo ludzi i panowaÅ‚ gwar.Theo jednak wy­czuÅ‚ jakoÅ› jego obecność i odwróciwszy siÄ™, spojrzaÅ‚ na153 Jacka.Ten podszedÅ‚ do szynkwasu i zajÄ…Å‚ sÄ…siedni wolnystoÅ‚ek.- Witaj, Theo - powiedziaÅ‚, opierajÄ…c siÄ™ o ladÄ™.Theo wpatrywaÅ‚ siÄ™ w przestrzeÅ„.Bez poÅ›piechu pociÄ…g­nÄ…Å‚ piwa, nim odpowiedziaÅ‚ niezbyt chÄ™tnie:- Dobry wieczór panu.- Nie przepadasz za mnÄ…, co?Theo uÅ›miechnÄ…Å‚ siÄ™ ponuro.- Jakbym odpowiedziaÅ‚ szczerze, to bym okazaÅ‚ brakrespektu, wielmożny panie.- Czemuż miaÅ‚byÅ› okazywać mi respekt? Nie masz na­wet pojÄ™cia, kim jestem!- Od razu widać, że z pana nie byle kto.Okazywać re­spekt lepszym od siebie to mój Å›wiÄ™ty obowiÄ…zek.Za tomi pÅ‚acÄ…, że tak po-wiem.- PÅ‚acÄ… ci za to, żebyÅ› woziÅ‚ pannÄ™ Darlington po caÅ‚ejAnglii i broniÅ‚ jej w razie potrzeby.Theo odwróciÅ‚ siÄ™ i spojrzaÅ‚ zadziornie.- PróbujÄ™ jej bronić, a jakże! Tylko wielmożny pan wca­le mi tego nie uÅ‚atwia!- DajÄ™ ci sÅ‚owo, Theo, że ani myÅ›lÄ™ krzywdzić twojej pani.- CaÅ‚kiem to inaczej wyglÄ…daÅ‚o, kiedym was przydybaÅ‚koÅ‚o strumienia! - odparÅ‚ Theo oskarżycielskim tonem.- To byÅ‚a pomyÅ‚ka - odparÅ‚ krótko Jack i od razu przy­stÄ…piÅ‚ do sprawy: - Ale to najlepszy dowód, co może siÄ™przydarzyć samotnej kobiecie podczas podróży.NawetjeÅ›li jest pod opiekÄ… oddanej sÅ‚użby.DziwiÄ™ siÄ™, że brattwojej pani pozwala jej jezdzić samopas.- Panienka nie ma żadnego brata.SkÄ…d panu to przy­szÅ‚o do gÅ‚owy? Nie ma nikogo na Å›wiecie prócz starychciotek, odkÄ…d straciÅ‚a rodziców pół roku temu.Otóż i miaÅ‚ najlepszy dowód, że jego podejrzenia byÅ‚ysÅ‚uszne! Amanda okÅ‚amaÅ‚a go, mówiÄ…c, że jedzie po dziec­ko swego brata, a może siostry? Rodzice dziecka wybiera­li siÄ™ podobno w podróż.Jak przedstawiaÅ‚a siÄ™ prawda?- Tym wiÄ™kszy powód, by niepokoić siÄ™ jej wyprawÄ… na154 CierniowÄ… WyspÄ™ - brnÄ…Å‚ dalej Jack.ZniżyÅ‚ gÅ‚os do pouf­nego szeptu.- To kÅ‚opotliwa sprawa, nieprawdaż?Theo zerknÄ…Å‚ podejrzliwie znad kufla.PociÄ…gnÄ…Å‚ znowupiwa, nim odpowiedziaÅ‚.- To nie paÅ„ski interes, po co panna Darlington tam jedzie!Jack oparÅ‚ brodÄ™ na pięści i wzruszyÅ‚ niedbale ramionami.- O, panna Darlington opowiedziaÅ‚a mi o wszystkim!Czy to nie szokujÄ…ce? - UznaÅ‚, że okreÅ›lenie  szokujÄ…ce"pasuje wÅ‚aÅ›ciwie do każdej przykrej sprawy.Theo wpatrywaÅ‚ siÄ™ w swego rozmówcÄ™ przez dÅ‚uższÄ…chwilÄ™.Jack zachowywaÅ‚ powagÄ™ i spoglÄ…daÅ‚ naÅ„ szczerymwzrokiem.PrzekonaÅ‚ widocznie stangreta, że Amandaistotnie obdarzyÅ‚a go zaufaniem.Theo potrzÄ…snÄ…Å‚ gÅ‚owÄ…z niesmakiem i odezwaÅ‚ siÄ™:- %7Å‚e też panienka opowiadaÅ‚a panu o takich rzeczach!SzokujÄ…ce? Jeszcze jak! I po mojemu lepiej by tego bÄ™kar­ta zostawić tam gdzie byÅ‚.Tylko wstyd dla rodziny! JakpaÅ„stwo Darlington (Panie, Å›wieć nad ich duszÄ…!) nie po­zwalali za życia przywiezć dzieciaka do Darlington Hall,to i teraz, po ich Å›mierci, nie powinno siÄ™ go przywozić!Zostawić wszystko po staremu, taka moja rada!Po tej przemowie stangretowi zaschÅ‚o widać w gardle, gdyżopróżniÅ‚ kufel do dna.Najwidoczniej nie oczekiwaÅ‚ żadnejodpowiedzi od Jacka, który byÅ‚ z tego bardzo rad.Nie wie­dziaÅ‚by, co powiedzieć! ByÅ‚ po prostu wstrzÄ…Å›niÄ™ty!W tym, co mówiÅ‚a mu Amanda na temat swej wypra­wy na CierniowÄ… WyspÄ™, byÅ‚o nieco prawdy.ZamierzaÅ‚aistotnie przywiezć stamtÄ…d dziecko.Ale nie dziecko jakie­goÅ› nieistniejÄ…cego brata, tylko wÅ‚asne! Pruderyjna pannaDarlington byÅ‚a matkÄ… nieÅ›lubnego dziecka!- Hej tam, szyhkarzu! - wychrypiaÅ‚ Jack rwÄ…cym siÄ™szeptem.- SzklaneczkÄ™ szkockiej! I to piorunem!Amanda przejrzaÅ‚a siÄ™ w lustrze nad komodÄ… [ Pobierz caÅ‚ość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Clay Griffith, Susan Griffith Imperium Wampirów 01 Imperium Wampirów
    § Menzel Iwona W poszukiwaniu zapachu snów 01 W poszukiwaniu zapachu snów
    Żółte oczy krokodyla 01 Żółte oczy krokodyla Pancol Katherine
    Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga
    Lachlan M D Synowie boga 01 Synowie boga (2)
    Chuck Wendig [Double Dead 01] Double Dead [Tomes of the Dead]
    Roberts Nora Miłoœć na deser 01 Miłoœć na deser
    § Rudnicka Olga (01) Zacisze 13 Zacisze 13
    Reynard Sylvain Piekło Gabriela 01 Piekło Gabriela
    Sins of Winter Download
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • windykator.xlx.pl