[ Pobierz całość w formacie PDF ]
. Nigdy nie słyszałam o czymśpodobnym.No, może i słyszałam.Ale to dotyczyło jakichś stukniętychchamów.I co było dalej? Czy ta Hannah nie miała nic do powiedzenia?Nie powiedziała swoim rodzicom, gdzie ich miejsce? Przecież to dorosłakobieta. No cóż, wtedy również ona nie chciała mnie widzieć wyznałniezręcznie. Pojechałem do Sligo.W trakcie rozmowy powiedziała mi,że nie chce mieć ze mną więcej do czynienia i żebym się nie wtrącał, gdyurodzi się dziecko. Ale dlaczego? zawołałam. Nie mam pojęcia.Chyba byli rozgoryczeni, ponieważ nie chcia-łem się z nią ożenić.A ona była zła, że zrobiłem jej dziecko.Rodzicewmówili jej, że muszę być synem Szatana, skoro rozważałem możliwośćzabiegu. Rozumiem.I co było dalej? Zasięgnąłem porady prawnika, by się zorientować, co mogę zro-bić.I wiesz co? Nie miałem prawie żadnych praw.Właściwie nic.Lecznawet gdybym nalegał na przyznanie mi prawa do widywania dziecka,nie chciałem, żeby wywiązała się zażarta walka przed sądem.Nie mo-głem uwierzyć, że Hannah mi to zrobiła.To było straszne.Milczał chwilę.Kate zachowywała się podejrzanie cicho, co wywołało mój niepokój.Ale wyglądała dobrze. Najgorzej było wtedy, gdy urodziło się dziecko mówił dalejAdam. Nawet nie wiedziałem, czy w ogóle przyszło na świat, czy byłoRLzdrowe, jakiej było płci.Zadzwoniłem do niej do domu i ojciec powie-dział mi, że urodziła się zdrowa dziewczynka.I że Hannah też czuje siędobrze, ale nie chce ze mną rozmawiać. Okropne westchnęłam. To prawda.Przez cały rok nie miałem żadnych wiadomości.Koszmar.Nie mogłem nic zrobić.Moją uwagę zwrócił teraz odgłos czyichś kroków na schodach.Pochwili do pokoju wpadła Helen.Popatrzyła to na mnie, to na Adama. Co tu się dzieje? Zdumiała się.Zaniemówiłam.Nie miałampojęcia, co mam jej powiedzieć.Tradycyjnie Adam przyszedł mi na ratu-nek. Helen, czy zechciałabyś na chwilę nas zostawić? Nie! odpaliła brutalnie. Nie zechciałabym. Przez mo-ment walczyła ze swoją ciekawością. A dlaczego? spytała. Pózniej ci wyjaśnię. Spojrzał na nią życzliwie.Stała przy drzwiach.Na jej ślicznej twarzy wyraznie malowały siępodejrzenie i zazdrość. Pięć minut rzuciła mi jadowite spojrzenie i wybiegła z pokoju. O Boże jęknęłam. Lepiej już idz. Nie.Ona i tak jest już na mnie wściekła.Równie dobrze mogę zo-stać i dokończyć opowiadanie. W takim razie, robisz to na własne ryzyko odezwałam się ner-wowo.Podziwiałam jego odwagę. W porządku. Wcale się nie przejął. Tak jak mówiłem, przezcały rok nie miałem od niej żadnych wiadomości i powoli zacząłem sięgodzić z zaistniałą sytuacją.A tu nagle jakiś miesiąc temu zjawiła się jakgrom z jasnego nieba.Nie mogłem w to uwierzyć.I przywiozła ze sobąMolly. Kto to Molly? Twoja córka? Tak.Okropne imię dla takiego maleństwa, prawda? Mnie się podoba odparłam z rozdrażnieniem, chyba dlatego, żeimię mojego dziecka również nie należało do najpiękniejszych z możli-wych.RL Być może.Ale musiałabyś ją zobaczyć.Jest prześliczna.Powinnanosić piękne imię.Jak Mirabelle albo. Czy to nie brzmi jak nazwa restauracji? przerwałam.Nie po-dobał mi się kierunek, w jakim zmierzała nasza rozmowa.Zwłaszcza żesłuchała jej Kate.Nie chciałam, by wpadła w jakieś kompleksy.Ona teżnie miała szczęścia.Bałam się, że za trzydzieści lat, gdy będzie narko-manką, alkoholiczką, anorektyczką i kleptomanką, całą winą za taki stanrzeczy obarczy mnie.Powie, że to przeze mnie, bo nie dałam jej jakiegoś ładnego, dziew-częcego imienia. Nie przejmuj się imieniem swego dziecka powiedziałam.Co było dalej? No więc pogodziliśmy się.Przeprosiła mnie, że byłem odsuniętyod Molly od chwili jej urodzenia, ale chciała wiedzieć, czy jest za pózno,by zacząć wszystko od nowa. No i? W pierwszej chwili chciałem jej powiedzieć, żeby spierdalała. Jezu", z trudem powstrzymałam okrzyk.Nie mogłam uwierzyć, żeAdam zachowywał się tak.normalnie.Uwaga.Oto pierwsza strona gazety.Szokujący nagłówek: Adamchowa urazę!" Ale potem zrozumiałem, że tym samym odciąłbym sobie nos, abyocalić twarz. Co za rozczarowanie", pomyślałam.Wydawało mi się, że zachowasię w sposób niedojrzały i dziecinny.Nieważne.Na wszystko jest jeszczeczas. Więc jak kulturalni ludzie doszliśmy do porozumienia w sprawieopieki nad Molly.Hannah i ja znowu jesteśmy przyjaciółmi, w każdymrazie staramy się nimi być. Aha powiedziałam zaskoczona.Ciekawiło mnie, co oznacza owo przyjaciółmi".Czy ciup-ciają sięprzy każdej sposobności, czy też są naprawdę i dosłownie przyjaciółmi.RLBył tylko jeden sposób, aby się tego dowiedzieć.Odetchnęłam głę-boko. Czy to znaczy, że ty i Hannah, no wiesz, nie chodzicie ze sobą? spytałam obojętnym tonem. Nie zaśmiał się, patrząc na mnie z wyrzutem, jakbym w ogólenie słuchała jego opowieści.( Bogu dzięki!") Nie powtórzył. Sądziłem, że to oczywiste.W tym całarzecz.Dlatego ten układ jest taki dobry.Mogę uczestniczyć w życiu mo-jego dziecka, ale nie muszę być uczuciowo związany z jego matką.Jed-nocześnie mogę przyjaznić się z Hannah, bo szanuję ją i podziwiam dodał szybko.Zawsze chciał być w porządku
[ Pobierz całość w formacie PDF ]