[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.- Dziękuję - z ciepłym uśmiechem powiedziała Helene.- Cieszymy się z przyjazdudo Coleridge House.- Pozwoli pani, że przedstawię służbę, panno Henderson? To jest Hale, kamerdyneri mój mąż.To Vera, pani osobista służąca.Pokojówki: Jenny, Susan, Jane i Millie.Star-szy lokaj Jenkins i jego podwładni, Rawlings i Phillips.Helene pozwalała się prowadzić wzdłuż długiej linii uśmiechniętych mężczyzn ikobiet, którzy pochylali przed nią głowy i mamrotali zapewnienia o radości z poznaniajej.Najwyrazniej zostali poinformowani, że panna Henderson była narzeczoną pana do-mu.Starała się zapamiętać wszystkie nazwiska, choć nie miała złudzeń, że parę z pewno-ścią wyleci jej z pamięci.Tylko Very, która miała być jej osobistą służącą, bez wątpienianie zapomni.RLT- Czy mogę zaprowadzić panie na górę, sir? - zwróciła się pani Hale do stojącegobiernie z tyłu Maksa.- Milordzie, a może woli pan, żeby natychmiast podano poczęstu-nek?- Wydaje mi się, że panie najpierw chciałyby zobaczyć swoje pokoje - odparł Max.- Możemy się spotkać za pół godziny?- Tak będzie lepiej - stwierdziła pani Henderson.- Chodz, Helene.Po tak długiejpodróży trzeba jak najszybciej zmienić suknię.- Dobrze, mamo.Podążała za matką, słuchając po drodze zachwytów pani Hale, jak dom ożył popowrocie pana z wojny.- A już myśleliśmy, że osiądzie gdzie indziej - mówiła gospodyni.- Przyjemniebędzie znowu przyjmować gości.Jak to dobrze, że pan się wreszcie ustatkował i znalazłszczęście.- Pani Hale popatrzyła na Helene z aprobatą.- Robiłam, co w mojej mocy, aledom musi mieć panią.- Taka rezydencja potrzebuje przede wszystkim porządku - stwierdziła pani Hen-derson.- Muszę jednak przyznać, że ta prezentuje się jak należy.- Jego Lordowska Mość już parę miesięcy temu kazał wykonać różne koniecznenaprawy.Mówił o pewnych usprawnieniach, ale ośmielę się zauważyć, że wstrzymywałsię z ich realizacją.Kolorystyka wymaga kobiecego oka, prawda, madame?Helene nie brała udziału w rozmowie.Rozglądała się po budynku, który już nie-długo miał stać się jej domem.Coleridge House był pięknym, trzykondygnacyjnym dwo-rem z żółtawej cegły, o wysokich oknach.Z tego, co miała dotychczas okazję zobaczyć,został umeblowany elegancko, ale wygodnie, co nie zawsze udawało się połączyć.Prze-znaczony dla pani i panny Henderson trzypokojowy apartament utrzymany w odcieniachzieleni, bieli i złota był wręcz luksusowy.- To najlepsze pokoje gościnne - zapewniła pani Hale.- Pomyślałam, że będą paniechciały mieszkać razem.- Tak, dziękuję.- Helene rozglądała się po bawialni, którą miała dzielić z matką.-Jak tu ślicznie.Z pewnością będzie nam tutaj bardzo wygodnie.RLT- Apartament Jego Lordowskiej Mości znajduje się w zachodnim skrzydle, pannoHenderson.W tym skrzydle zawsze kwaterujemy gości.Jego Lordowska Mość kazał tęczęść odnowić w pierwszej kolejności.Jego pokoje będą następne.- Rozumiem - szepnęła Helene.- Dziękuję, że mi pani o tym powiedziała.- Zostawię teraz panie same.Proszę odświeżyć się po podróży.Proszę dzwonić,gdyby czegoś było trzeba.Ciepła woda znajduje się już w pokojach, a Vera zaraz przyj-dzie pomóc.Po wyjściu gospodyni Marie obeszła bawialnię i kiwnęła głową z aprobatą.Potemnastała pora, by rozeszły się do swych sypialni.- Który pokój wolisz, Helene? - zapytała.- Oba są wygodne, ale z tego rozciąga sięładniejszy widok.Okna wychodzą na trawniki schodzące nad samą wodę.- Możesz go zająć, mamo.Wolę ten mniejszy, z widokiem na las.Zsunęła z ramion pelerynę i rzuciła ją na łóżko.Gdy sięgnęła do guzików na ple-cach, by je porozpinać, rozległo się pukanie i do pokoju weszła Vera z żółtą jedwabnąsuknią popołudniową.- Czy mogę panią wyręczyć? - zapytała.- Część pani rzeczy została wysłana wcze-śniej i przyjechała przed panią.Pozwoliłam sobie rozpakować mniejszy kufer i wypra-sowałam tę suknię.Mam nadzieję, że dokonałam właściwego wyboru, panno Henderson?- Tak, dziękuję.To bardzo miłe z twojej strony, Vero.W większym kufrze znaj-dziesz ciemnozieloną suknię wieczorową.Chciałabym ją potem włożyć, jeśli zdążyszwyprasować.- Oczywiście, że zdążę, panno Henderson.Ogromnie się cieszę, że zostałam wy-brana na pani pokojówkę.Mam nadzieję, że będzie pani ze mnie zadowolona.- Jestem tego pewna.- Zrzuciła suknię, którą pokojówka zdążyła już porozpinać.-Dziękuję.Jak tylko się przebiorę, to zejdę do ogrodu.Widziałam go w przelocie, podjeż-dżając karetą pod dom, i nie mogę się doczekać, by go dokładniej obejrzeć.Chyba zdążęprzed herbatą?- Możesz mi powiedzieć, jak dojść do tego ślicznego ogrodu różanego, który wi-działam z okna powozu? - zwróciła się trochę nieśmiało do stojącego przy drzwiach lo-kaja.RLT- Oczywiście, panno Henderson.Proszę za mną, zaprowadzę panią.Przeszedł na drugą stronę holu i otworzył drzwi do wyjątkowo ładnego saloniku.Przez francuskie okna wpadało do środka popołudniowe słońce, dzięki czemu w pokojubyło ciepło mimo otwartych okien.- Ogród różany znajduje się tam - wskazał.- A herbata zostanie podana we fronto-wym salonie.- Dziękuję.Rawlins.- Uśmiechnęła się zadowolona, że przypomniała sobie na-zwisko lokaja.- Cieszę się, że mogłem być pomocny, panienko.Wyszła przez francuskie okno do uroczego, zacisznego ogrodu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]