[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.On jest popieprzony i ja jestem, że ignorowałam zabieranie tabletek. Doprowadzasz mnie do szaleństwa. Kręci głową. Doprowadzasz mnie do cholernego szaleństwa. Więc to moja wina?! krzyczę. Tabletki zaczęły mi ginąć po kilku dniach, odkąd mnie wziąłeś.Mówię wziąłeś, bo faktycznie tak było.Złamał mnie, nie sposób było uciec od jego determinacji. Wiem. Spuszcza oczy.O nie! Stawi mi czoło.Nie będzie odwracał wzroku.Ruszam w jego kierunku i chwytam za szczękę,zmuszając, żeby podniósł głowę. Nie uciekniesz od odpowiedzi.Zdecydowałeś się pokierować moim życiem.Do cholery, nie chcędziecka! To moje ciało! Nie będziesz podejmować za mnie decyzji! Mój głos zmienia się w krzyk.Powiedz mi, dlaczego u diabła to zrobiłeś! Ponieważ chciałem zatrzymać cię na zawsze szepcze.Puszczam jego brodę i odsuwam się. Chciałeś mnie uwięzić? Tak. Ponownie spuszcza wzrok. Ponieważ wiedziałeś, że ucieknę, kiedy dowiem się o twoich interesach i problemie z alkoholem? Tak. Nie chce na mnie spojrzeć. Ale wróciłam, jak się dowiedziałam o Rezydencji i problemie z piciem, a ty nadał zabierałeś mojetabletki. Mój mężczyzna jest niedorzeczny. Wtedy nie wiedziałaś prawdy. Teraz wiem. Wiem. Przestań powtarzać, że wiesz! Wymachuję rękoma w powietrzu.Znów tracę kontrolę.Podnosi wzrok, lecz nie patrzy na mnie.Rozgląda się niespokojnie po pokoju, unikając spojrzeniaw moim kierunku.Jest zawstydzony. Co masz na myśli? pyta cicho.Nie wiem, więc odwracam się i idę w kierunku garderoby.Dopiero od jednego dnia jestem żoną tegomężczyzny i zostawiam go samego, lecz nie mam pojęcia, co innego mogę zrobić.Chwytam poszarpanedżinsy i szybko wkładam na siebie. Co robisz? Jego głos, jak przewidywałam, jest przepełniony strachem.Nigdy sobie z tym nieporadzi, lecz ja również, jeśli zostanę.Nieoczekiwanie olśniło mnie.Nie odpowiadam na jego pytanie, alekoncentruję się na wkładaniu stanika i koszulki.Następnie chwytam torbę podróżną. Avo, co do diabłarobisz? Wyrywa mi torbę z ręki. Nie zostawisz mnie. W jego słowach miesza się nakaz z błaganiem. Potrzebuję przestrzeni. Podnoszę torbę i zaczynam wrzucać do niej swoje ubrania. Przestrzeni do czego? Chwyta mnie za ramię, ale uwalniam się z jego uścisku. Avo, proszę. O co prosisz? Wyrzuca ubrania i wściekle rzuca moją torbą.Boję się, że znów mogę dać się muprzekonać, jeśli nie skoncentruję się mocno.Nie jestem w stanie spojrzeć na niego.Wiem, co bymzobaczyła: strach. Proszę, AYO, nie odchodz. Nie zostanę. Odwracam się i szybko przechodzę obok niego, wchodząc do łazienki po kosmetyki.Nie powstrzymuje mnie, a ja wiem dlaczego.Z tego samego powodu, dlaczego od tygodni delikatnie sięze mną obchodzi.Myśli, że zrani dziecko.Czuję, że stoi za mną, ale nie przestaję zbierać swoich rzeczy,walcząc z przemożną chęcią, aby z jednej strony wyżyć się na nim, a z drugiej go uspokoić.Jestemzdezorientowana. Avo, proszę, porozmawiajmy o tym.Zaskoczona obracam się do Jessego. Rozmawiać?!Z zakłopotaniem kiwa głową. Proszę. O czym mamy rozmawiać? Zrobiłeś najbardziej ohydną rzecz.Nic, co powiesz, nie spowoduje, żecię zrozumiem.Nie możesz podejmować takich decyzji.Nie możesz kontrolować mnie do tego stopnia.To moje życie! Przecież wiedziałaś, że je zabieram. Tak! Ale może ze względu na inne problemy, które pojawiły się w moim życiu, odkąd cięspotkałam, nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo jest to popieprzone, Jesse.Nic cię nie tłumaczy.Chęćzatrzymania mnie nie jest wystarczająco dobrym powodem.Takiej decyzji nie możesz podejmowaćsam! Staram się uspokoić, lecz prowadzę przegraną bitwę. Co ze mną! krzyczę mu prosto w twarz. Co ztym, czego ja chcę? Ale ja cię kocham.Zaciskam rękę na torbie, aż drętwieją mi palce.Naprawdę nie wiem, o co mu chodzi.Mijam go iszybko schodzę na dół. Avo! Ignoruję go i idę dalej.Gotująca się we mnie wściekłość zaskakuje mnie tak mocno, jak iJessego.Takiej sytuacji nie da się kontrolować.Tego nie można wybaczyć.Nie chcę dziecka.Avo, zostań.Zrobię wszystko, czego zechcesz.Słyszę za sobą jego ciężkie kroki.Jest nagi, ale wiem, że wstyd go nie powstrzyma, żeby wybiec zamną na ulicę bez ubrania.Kiedy dochodzę do drzwi, odwracam twarz do Jessego. Zrobisz wszystko? Tak, przecież wiesz
[ Pobierz całość w formacie PDF ]