[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Kate zastanawiała się nad tym, jak przeżyłabyw takim miejscu jak Far Horizon.Nie potrafiła jeszcze odpowiedzieć sobie na te pytania.Mogłajedynie szukać w starym domu otuchy i pocieszenia.Położyła rękęna cudownym onyksowym marmurze kominka, aż rozbiegane myślizaczęły się uspokajać.Potem ściągnęła blezer i podwinęła rękawy.Nie dbała o to, że była ubrana w najlepszą spódnicę i zaczęła dalejzrywać draperie.Musi się poważnie zastanowić nad propozycją FarHorizon.RSPierwsze posunięcie było proste.Zastosowała unik.Następnego ranka Steven zadzwonił do niej dwukrotnie, abyustalić termin następnego spotkania z Glorią.Zmieniała wciąż temat,spierała się z nim - w końcu po prostu odłożyła słuchawkę.Zadrugim razem postąpiła tak samo.Gdy pojawił się osobiście w jakąśgodzinę po ich ostatniej rozmowie, była bardzo rozdrażniona.Tryskał humorem, jakby podobało mu się to, że odłożyła ztrzaskiem słuchawkę.Rzuciwszy marynarkę na poręcz schodów,wziął Kate w ramiona i zatańczył z nią walca mknąc przez sień zmistrzowską lekkością, nucąc piosenkę z filmu Freda Astaire'a.Byłcudownym tancerzem, miał silne, przyjazne ramiona.Kate oparła sięo niego, zupełnie straciła oddech do momentu, gdy zatrzymali sięponownie przy poręczy schodów.Wciąż nucił jej do ucha.Potempocałował skroń i cofnął się.- Czy to nie lepsze od kłótni? - zapytał.- Tak.Zdecydowanie.- Przymrużyła podejrzliwie oczy.- Zbytszybko zmieniasz taktykę - oświadczyła.- Próbujesz mnie ułagodzić,prawda?- Chciałem cię zobaczyć - odparł.- Pod wpływem chwilowegoimpulsu - tak, po prostu.O mało nie przyprawiłem pani Adler o atakapopleksji, kiedy, wychodząc z biura, kazałem jej odwołać wszystkieumówione na dziś spotkania.Nie mogę uwierzyć, że tak postąpiłem.Powoli przybierał niezadowoloną minę, jak człowiek budzący sięze snu.Kate była jednak pogodna, tak jakby jeszcze raz poprowadziłją do tańca.Zmienił cały swój rozkład zajęć - wszystko dla niej.- No cóż, właśnie przybijałam deski podłogowe - powiedziałaradośnie.- Stolarze skończyli wczoraj, ale zapomnieli o kilkuszczegółach - nie, nie winię ich za to.Jeden z nich, Jerry, był bardzoroztargniony z powodu Pauli.Wreszcie zgodziła się pójść z nim dokina.- Kate paplała.Nigdy nie wiedziała, jak Steven z nią postąpi.Wydawało się, że jej nie słucha.Patrzył na puste, porozrzucanepuszki po farbach, pudło pełne klamek, wepchnięte w kąt, ścierki dowycierania kurzu, owinięte wokół poręczy schodów.- Moje życie jest jak ten dom - powiedział szeptem.- Niczego nieRSma na miejscu.Czy zamierzasz skończyć chociaż jeden pokój? Tylkojeden, proszę.- Nie martw się.Mam nadzieję, że w końcu wszystko się ułoży.Kate próbowała odwrócić uwagę Stevena.Wskazała na kąt, którybył teraz bardzo czysty i uporządkowany.- Nie sądzisz, że powinieneś mieć tutaj stojący zegar? - zapytała.Steven zastanowił się nad tą propozycją.- Może to nie jest zły pomysł - przyznał jej rację.- Całkiemniezły.Odwrócił się do Kate.- Jedziemy natychmiast kupić zegar - co ty na to? Dom nie możeistnieć bez takiego zegara.Było to znacznie więcej, niż oczekiwała.Wlepiła w niego wzrok.- Mówisz poważnie? Czy naprawdę chcesz to zrobić teraz?- Nie kuś losu - każąc mi zbyt długo o tym myśleć.Pobiegła nagórę zameldować Pauli, że wychodzi.Potem pośpiesznie dołączyła do Stevena, który już stał przymercedesie.Otworzył jej drzwi i z gracją usadowiła się naluksusowym siedzeniu.- Wiem, dokąd powinniśmy pojechać - oznajmiła, wskazując mukierunek.Spoglądała na niego w czasie jazdy.- Przepraszam, żenakrzyczałam na ciebie przez telefon.- Przepraszasz, że nazwałaś mnie wścibskim łosiem? - zapytałpoważnie.- Ja naprawdę staram się zapewnić ci załatwienie dobregointeresu, Kate.Negocjuję z Glorią, by dała ci swobodę, którejpotrzebujesz.Kate westchnęła.Celowo zmieniał taktykę, była tego pewna.- Mówiłam ci już, że Max i Paula są zainteresowani -powiedziała.- Ale czy możesz mi zagwarantować, że oboje będąnadal częścią Melrose Designs, tak jak teraz? I jest jeszcze cośważniejszego.Powinni mieć możliwość awansu w Far Horizon.- Gloria będzie tego pilnować - odparł Steven.- Nie musisz się martwić.Far Horizon nagradza inicjatywę iporządną pracę.Minęli właśnie Market Street i wjechali na ubogi, zaniedbanyRSteren, gdzie rzadko zatrzymywali się turyści.Zgodnie z życzeniemKate, Steven zatrzymał się przy obskurnym, małym sklepiku.- Myślałem, że jedziemy do domu towarowego albo czegoś wtym rodzaju - zaprotestował.- Do domu towarowego? - powtórzyła z niedowierzaniem Kate
[ Pobierz całość w formacie PDF ]