[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Szkoda, że nie chciał wiedzieć, czy odrobiłamlekcje.Tu ja, dysząca namiętnością, nieomal chora z nadmiaru uczuć, a tu - pytania o szkołę istopnie. Jezusicku! Jo sie rozcharapce - jak mawiał pewien góral.- Mam nowy plan uwiedzenia - oznajmiłam Sandrze.- Tylko posłuchaj: postanowiłambyć absolutnie, nieodparcie seksowna.Jak powiedziałam, tak zrobiłam.Udałam się do taty po dofinansowanie.Powiedziałam, że wyglądam w klasie jak ostatnia nędza.Sierota, najgorzej ubrana i uczesana.Tatko się przejął.- Naprawdę?! Nie zauważyłem.- Ty widzisz tylko te swoje nuty, my ci już w oko nie wpadamy! - wykrzyczałamoskarżycielsko.Tatuś się zmartwił.- To ile ci potrzeba?Rzuciłam sumę.Włosy mu się zjeżyły na głowie.Otworzył portfel i zaczął w nimgmerać.Wyciągnął połowę żądanej kwoty,- Tylko tyle mam, bierz i uciekaj!Kochany tatuś! Ucałowałam go mocno.Zawsze można na niego liczyć.- Tylko jak przyjdzie komornik, to go nie wpuszczaj.Nie wiem, z czego zapłacęnajbliższą ratę kredytu.Pomknęłam do Warszawy.Zanurkowałam w Galerii Mokotów.Przeczesywałamsklepy z uporem muła.Mierzyłam, wybrzydzałam.Zastanawiałam się.To nie miały byćzwykłe ciuchy.To miały być ciuchy, w których uwiodę Piotrka Piotrowicza.W końcuzdobyłam to, o co mi chodziło.Nieodparcie seksowne, wyzywające, wabiące, odlotowe.Takie, że nikt mi się nie powinien - nie może - oprzeć.Ale to nie był wcale koniec moichstarań.Na długie trzy godziny zniknęłam u kosmetyczki.Moja miłość jest totalna i takie teżbyły przygotowania.Przeżyłam horror.Kazałam sobie wyregulować brwi.Horror! Horror!Oczyszczanie skóry.Horror! Babcia zawsze mówiła: Chcesz być piękną, musisz cierpieć.Myślałam, że to tylko taki greps.Powiedzenie bez głębszego sensu.Dopiero teraz tozrozumiałam.Te pokolenia kobiet sznurujących gorsety.Depilujących, farbujących,naciągających, liftingujących.Siostry! Jestem z wami.Dołączyłam do długiego szeregumęczennic miłości.Potem fryzjer.Balejaż i kolor.Też mało przyjemne i mało apetyczne.Aleefekt był oszałamiający.Nie poznałam się w lustrze.Ta supersztuka to ja? Ta laseczka? TaPamela i Barbie, i Marilyn? Witaj, śliczna!- Jest mój! - powiedziałam do lustra u fryzjera.Tatuś jak mnie zobaczył, to usiadł i jęknął:- Proszę mi oddać moją córeczkę! Bardzo panią proszę!- Tatku! Nie podoba ci się, jak wyglądam?- Wyglądasz jak przez okno.- yle czy dobrze? Mógłbyś to sprecyzować?- To zależy.Obiektywnie.Nie, obiektywny być nie mogę.Jesteś, do cholery, mojąpiętnastoletnią córką.- Szesnastoletnią - sprostowałam z godnością.Mężczyzni zupełnie nie umiejąartykułować uczuć.- Wyglądasz rrrewelacyjnie - powiedziała pełnym zachwytu tonem Paulina.- Tak, ślicznie wyglądasz, Karolciu - przyłączyła się, dobra dusza, Honorata.Tatko zwiesił głowę, pokiwał nią ze smutkiem i zniknął w basemencie.Zadzwoniłam do Fredzi i zakomunikowałam:- Nie ma już brzydkiego kaczątka! Zmieniłam się w łabędzia!I opowiedziałam o mojej akcji.- Nie ma brzydkich kobiet, tylko zaniedbane.Artur, daj spokój.Artur dodaje, że niema brzydkich kobiet, tylko wina brak.- Ten wariant już sobie odpuściłam - powiedziałam.- Co mówisz?- Nic, do siebie mówię.Wpadnijcie zobaczyć nową mnie!- Postaramy się, ale mamy właśnie dużo roboty.Artur kończy pilne tłumaczenie, a jamu robię korektę.Może za kilka dni uda się nam wyrwać.Czekałam z niecierpliwością na następną wizytę Piotra, lecz niespodziewanie wpadliKrzyś i Kleo.Jak mnie zobaczyli, to ich zamurowało.- Ty wyglądać jak te, no, te, Spice Girls!Trochę się zmieszałam.Zawsze uważałam, że one są tandetne.- Tak, dokładnie - powiedział Krzyś z przekonaniem, obrzucając mnie łakomymspojrzeniem.No, nie wiem.Nie ten efekt chciałam wywołać.Nie miałam czasu na głębsze refleksje, bo nadjechał PIOTR.Wszedł, radośnieuściskał Kleo i Krzysia, do mnie powiedział cześć i rzucił się na tatę:- Skończyłeś? Masz to?- Tak, chodz do basementu, to ci przegram.I zniknęli wraz z Krzysiem w piwnicy.Siedziałam i czułam się, jakby wypuszczono zemnie powietrze.NIC NIE ZAUWA%7łYA.Zabiję się.Pójdę na górę i skoczę z okna.Spuszczęsię z wodą w klozecie.NIEMO%7łLIWE.NIE ZAUWA%7łYA.Kleo coś do mnie mówiła, ale nicnie słyszałam.Aż zamilkła i przyglądała mi się badawczo.- Przepraszam.Zamyśliłam się.Co ty powiedziałaś?- Powiedziałam, że chyba się zdecydujemy na ta doma nad rzeka.- Naprawdę? To świetnie.Mnie też się najbardziej podobał.- Only trzeba jedna pokoja budować.- To drobiazg, dobudujecie.Tam jest taki śliczny ogród i rzeka za oknem.- Bierzemy śluba.Mam rozwoda.- Kiedy dostałaś?- Wczoraj lista przyszła.Abdul też chcieć, więc nie była problema.- Co robi teraz Abdul?- On budować duża centra handlowa w Kairo.- No, to niezle!- Tak, ale ja woleć Krzysia.On być taka kochana, zabawna i dobra.A Omarek to babycudowna.On spać cała doba.Ja go budzić czasem, bo on tylko spać i spać, i ja być sama, jakon tak spać.Panowie wyszli z nory, zawołani na bigos, który miałyśmy z Honorcią zamrożony nawypadek nieoczekiwanego najazdu gości.Postanowiłam jeszcze raz zaatakować.Podawałamdo stołu, kręcąc biodrami, śląc do panów słodkie uśmiechy.Krzyś to kupił i powiedział:- Ale sztuka zrobiła się w liceum z naszej małej Karolinki!Tatuś ponuro pokiwał głową, a Piotrek stwierdził, że on jednak przemyślał sprawę ichciałby, aby druga zwrotka szła trochę niżej.Czy można zamordować przedmiot swojej namiętności? Na zimno, z premedytacją?Po obiedzie Kleo i Krzyś pojechali, a panowie oddali się pracy.Po kwadransiepodążyłam za nimi.Zaniosłam dzbanek herbaty i ciasto, co zostało powitane z entuzjazmem.Wykrzyknęłam: Jaki tu bałagan! , bo istotnie burdel w basemencie panował nieziemski, izaczęłam podnosić porozwalane papiery i butelki.Pozwoliło mi to zaprezentować niezłą znatury figurę, uwypukloną w sukience o przylepności prezerwatywy.Gięłam się i schylałam,ba, raz nawet otarłam się o Piotrusia.A on cały czas gapił się w jakiś papier i śpiewał: aaa, nieprzymierzając, jak Elwira w czasie oczyszczania dzwiękiem.Jakiś fanatyk pracy! Z jednejstrony to ładnie, że jest taki pracowity, ale z drugiej - może on jest jakiś wariat.Dlaczegoomija mnie wzrokiem? Czy ja jestem jakimś potworem? To nawet niegrzecznie tak sięzachowywać.- Karolciu! Dosyć tych porządków.Zrobisz je pózniej, jak skończymy
[ Pobierz całość w formacie PDF ]