[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Brak wizji.Tylko audio.Sygnał na standardowejczęstotliwości.- Odtwórz go - powiedział Sal.Była 24:06.- Od początku.Kim usiadła.Z głośników rozległ się pojedynczy, krótki ton.Chwilę pózniej usłyszeli dwa dzwięki.- To Hunter? - spytał Sal.Trzy dzwięki.Cztery.- Nie ma pewności co do zródła pochodzenia.Sygnał jest sztuczny, prawdopodobieństwoponad 99 procent.Hama miała dane Huntera w bazie.Przy odpowiednio długim przekazie mogła ustalićtożsamość nadawcy.Potrzebowała tylko czasu.- To nie mógł być nikt inny - powiedziała Kim podniecona.- Mamy ich.Intensywnie nasłuchiwała dalszej części, ale głośniki milczały.- To wszystko? - zapytał Sal.- Tak.Sygnał nadszedł przed czterema minutami- Jeśli odbierzesz coś jeszcze, natychmiast dawaj to na głośniki.- Odliczyli do czterech - zauważyła Kim.Po chwili znowu usłyszeli sygnał.Jeden.Dwa.- O co tu do diabła chodzi? - zdziwił się Sal.Trzy.- Coś zobaczyli.Cztery.Kim miała ochotę krzyczeć z radości.- To coś, z czym nie mogą rozmawiać.Próbują się w ten sposób przywitać.Transmisja powtórzyła się raz jeszcze.Jeden.- Co to za powitanie?- Jedyny wspólny język, jaki przyszedł im do głowy.Jeśli to naprawdę obcy, możeodpowiedzieć licząc do pięciu.- Zacisnęła dłonie i zaczęła się modlić do mocy, które rządziłytakimi sprawami.Potem rzuciła się w objęcia Sala.- Sal, to się dzieje naprawdę.- Może chwilę poczekajmy, zanim zaczniemy świętować.Sygnał się urwał.Kim puściła Sala, złączyła dłonie i czekała.- Jeśli rzeczywiście kogoś zobaczyli, usłyszymy tylko jedną stronę rozmowy.- Ichrozmówca na pewno przekazywał sygnał bezpośrednio, a nie na szerokim paśmie wewszystkich kierunkach, tak jak Tripley.- Myślisz, że ktoś im odpowiada? - spytał Sal.Sygnał rozległ się ponownie.Ten sam.- Nie.Jeszcze nie.- Jej serce waliło z emocji.Sekwencja się skończyła i zostałapowtórzona raz jeszcze.Jeden.Dwa.Trzy.Cztery.- Zakończono analizę charakterystyki sygnału - poinformowała SI.- Pochodzi z Huntera.Kim wyobraziła sobie scenę: gdzieś w pobliżu Alnitaka statek Tripleya staje, abydokonać napraw.stanął, nie staje.W takich chwilach trudno było oddzielić przeszłość odterazniejszości.Właśnie wtedy musieli coś znalezć.Wybrzuszoną łzę.%7łółwią skorupę.Valianta.Jeden.Dwa.Trzy.Cztery.- No dalej - powiedziała Kim błagalnie.Sal nie spuszczał z niej oczu.- Myślisz, że wciąż jeszcze nie otrzymali odpowiedzi?- Tak.Jak tylko drugi statek się odezwie, zaczną nadawać co innego.- Na przykład co?- Nie mam pojęcia.Cokolwiek.Jeden.- Dlaczego obcy nie odpowiadają? - denerwowała się Kim.- Może nie wiedzą jak.- Salowi nadal przeszłość mieszała się z terazniejszością.Wpewnym sensie cofnęli się w czasie.- Muszą.Jak mogliby tego nie wiedzieć? - Modliła się o przekaz na wizji.Gdyby to onabyła na pokładzie Huntera, zrobiłaby zdjęcie Valianta i wysłałaby je drugiemu statkowi,zachęcając, aby postąpił tak samo.Miły, przyjazny gest.A przy okazji w transmisjiznalazłyby się obrazy.Wówczas nie miałaby wątpliwości, co się wtedy stało.Nadal odbierali sygnał odliczania do czterech.Przerwy między poszczególnymidzwiękami były nierówne, co oznaczało, że nadawano je ręcznie.Całkowity przekaz trwałmniej więcej osiem sekund.Sekwencje pojawiały się w niemal minutowych odstępach.- Odbieramy na wszystkich kanałach? - spytała Kim.Mogło się tak zdarzyć, że obcyprzypadkiem ustawili antenę akurat w dobrą stronę.Wtedy Hama by ich usłyszała.- Tak.Sprawdzamy wszystkie.Ale nie spodziewaj się niewiadomo czego.Właśnie trwała przerwa między sygnałami.Kim próbowała - sobie wyobrazić, jak czułasię załoga Huntera.Co widzieli na ekranach? Co znalezli? Gdyby mogła, własnoręcznieudusiłaby Markisa Kane'a.Dlaczego nie przyszło im do głowy, że takie wydarzeniezainteresuje przyszłe pokolenia, które zechcą wysłuchać pierwszych transmisji? Niepomyśleli o zarejestrowaniu ich dla potomnych?Sal spojrzał na licznik.- Spózniają się.Cisza się przeciągała.Minęło pięć minut.Siedem.- Może zrezygnowali - powiedział.- Nie.- To niemożliwe.Nie rezygnuje się tak łatwo, jeśli przed sobą ma się obcy statek.-Nie zrobiliby tego.- A jeśli obcy odlecieli?Poczuła skurcz żołądka.Takiej możliwości nigdy nie brała pod uwagę.Zakładała, żepodróżujące w przestrzeni kosmicznej obce istoty okażą w takiej sytuacji zainteresowanierówne jej ciekawości.W myślach nazwała to Błędem Brandywine
[ Pobierz całość w formacie PDF ]