[ Pobierz całość w formacie PDF ]
.Podchodzili do lądowania, najbardziej niebezpiecznej częścidziałań lotnictwa pokładowego.Ryan przypomniał sobie badania prowadzone wczasie wojny wietnamskiej.Pilotom z lotniskowca zakładano przenośnyelektrokardiograf dla zbadania stresu podczas lotów.Wyniki wprawiły wszystkich wzdumienie, gdy\ okazało się, \e najwy\szy poziom stresu występuje wcale nie podostrzałem nieprzyjacielskim, ale w czasie schodzenia do lądowania, szczególnie wnocy.Do licha, same wesołe myśli, pomyślał w duchu.Zamknął oczy.Tak czyinaczej, cała zabawa skończy się za kilka sekund.Silnie kołyszący się pokład byłmokry od deszczu i wyglądał jak czarna otoczona światłami czeluść.Lądowanie nalotniskowcu przypomina kontrolowany upadek, przy czym mia\d\ącą siłę uderzeniaamortyzuje potę\nie zbudowane podwozie.Samolot skoczył do przodu, ale zatrzymałsię na linie przychwytującej.Wylądowali.Byli bezpieczni.Prawdopodobnie.Pochwili DNO zaczął powoli posuwać się do przodu.Podczas kołowania dobiegłyRyana dziwne odgłosy.Uświadomił sobie, \e oto właśnie składają się skrzydła.Wczasie lotu rozwa\ał ró\ne mo\liwe wersje katastrofy, nie wziął tylko pod uwagę, \eleci samolotem ze składanymi skrzydłami.Ale co to właściwie za ró\nica, pomyślał.Samolot zatrzymał się na dobre i otworzyła się klapa tylnego luku.Ryan odpiął pasy i wstał, uderzając gwałtownie głową w niski sufit.Nieczekał na Davenporta.Przycisnął do piersi brezentową torbę i wyskoczył z samolotuna pokład.Rozejrzał się dokoła.Zobaczył ubranego w \ółtą kamizelkę marynarza zobsługi lądowiska, który wskazał na nadbudówkę.Pomimo kilkumetrowych fal,lotniskowiec posuwał się do przodu, ale wskutek ulewy Ryan bardziej to wyczuł, ni\zobaczył.Przebiegł piętnaście metrów do oświetlonych drzwi w nadbudówce.Tammusiał zaczekać na Davenporta.Admirał nie biegł.Szedł z godnością, jaka powinnacechować dowódcę eskadry, stawiając dokładnie odmierzone kroki.Ryanowi przyszłona myśl, \e pewnie jest zły, i\ na wpół tajny przylot uniemo\liwił zwykłą ceremonię ztrapowymi i gwizdkami bosmańskimi.W drzwiach stał kapral marines prezentującysię doskonale w granatowych spodniach z lampasami, koszuli i krawacie khaki oraz ze śnie\nobiałym pasem z kaburą.Zasalutował, witając na pokładzie nowoprzybyłych.- Kapralu, chcę się widzieć z admirałem Painterem.- Admirał jest w swojej kwaterze, sir.Czy pokazać drogę?- Nie, chłopcze, kiedyś dowodziłem tym okrętem.Chodz, Jack.- Ryan miałju\ dwie torby do niesienia.- Tak pan kiedyś zarabiał na \ycie? - zapytał Ryan.- Chodzi ci o te nocne lądowania na lotniskowcu? Pewnie, mam ich za sobąkilkaset.Co w tym wielkiego? - Davenport wydawał się zaskoczony podziwemRyana.Jack był pewien, \e to tylko poza.Wnętrze  Kennedy ego przypominało bardzo Ryanowi  Guam ,helikopterowiec, na którym słu\ył w czasie swej krótkiej kariery wojskowej.Zwyczajny okrętowy labirynt stalowych grodzi i rur pomalowanych na ten sam szarykolor, kojarzący się z mrokiem jaskiń.Na rurociągach wymalowano kolorowe paski ilitery, które pewnie miały jakieś znaczenie dla obsługi.Dla Ryana nie ró\niły się odneolitycznych malowideł jaskiniowych.Davenport poprowadził go prosto korytarzem.Na końcu skręcili i zaczęli schodzić po stalowej drabinie tak stromej, \e Ryan o małonie stracił równowagi.Pózniej następny korytarz i znów zakręt.Ryan zdą\ył się ju\całkowicie pogubić.Dotarli wreszcie do miejsca, gdzie stał sier\ant piechotymorskiej.Zasalutował nienagannie i otworzył im drzwi.Ryan wszedł za Davenportem i oniemiał ze zdumienia.Wnętrze kabinyadmiralskiej na USS  Kennedy wyglądało jakby \ywcem przeniesione z domubostońskiej arystokracji.Niemal całą ścianę na prawo wypełniało malowidło, którerównie dobrze mogłoby ozdabiać salon jakiejś wielkiej rezydencji.Inne ściany,pokryte kosztowną na oko boazerią, upstrzone były sześcioma obrazami olejnymi, wtym portretem prezydenta Johna Fitzgeralda Kennedy ego, którego imię nosił okręt.Podłogę przykrywał szkarłatny wełniany dywan, a dębowe i obite brokatem meble wstylu francuskiej prowincji w niczym nie kojarzyły się z wojskiem.Gdyby niezwisający nisko sufit ze zwykłą kolekcją rur pomalowanych na ten sam szary kolor,mo\na by zapomnieć, \e jest się na pokładzie okrętu.Stanowiło to wyrazny kontrast zresztą pomieszczenia.- Jak się masz, Charlie! - Kontradmirał Joshua Painter wyłonił się z głębi,wycierając ręce.- Jak podró\?- Nieco wyboista - przyznał, ściskając mu dłoń Davenport. - To jest Jack Ryan.Ryan nie spotkał się wcześniej z Painterem, ale wiele o nim słyszał.W czasiewojny wietnamskiej latał Phantomem.Potem napisał ksią\kę Paddystrikes oprowadzeniu wojny z powietrza, jedną z tych, co to mówią prawdę i nie zjednująprzyjaciół.Niski, porywczy, o wadze nie przekraczającej siedemdziesięciukilogramów, był tak\e utalentowanym taktykiem i człowiekiem niezwykłej prawości.- Jeden z twoich ludzi, Charlie?- Nie, panie admirale.Pracuję dla Jamesa Greera.Nie jestem oficeremmarynarki.Bardzo pana przepraszam.Nie lubię udawać kogoś, kim nie jestem.Tenmundur to pomysł CIA [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • zambezia2013.opx.pl
  • Podstrony

    Strona startowa
    Piekara Jacek Alicja Tom 1 Alicja
    O. CZESŁAW KANIAK ZA PRZYCZYNĽ MARYI PRZYKŁADY OPIEKI KRÓLOWEJ RÓŻAŃCA ŒWIĘTEGO (Przykłady na maj) Tom I
    White James Szpital Kosmiczny 04 Statek Szpitalny
    Lara Adrian Midnight Breed 04 Midnight Rising
    Erikson Steven Malazańska Księga Poległych Tom 5.2 Przypływy Nocy. Siódme Zamknięcie
    KS. DR PROF. MICHAŁ SOPOĆKO MIŁOSIERDZIE BOGA W DZIEŁACH JEGO TOM III
    Alexandra.Ivy. .Straznicy.Wiecznosci.Tom.7. .Zachlanna.ciemnosc.(P2PNet.pl)
    Werewolf 02 Taryn's Wolf Marisa Chenery
    Egan Jennifer Spójrz na mnie(1)
    Christa Wick [Big Girls Next Curve Contract [MF] (epub)
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • albionteam.htw.pl